Dałam się zaskoczyć gdy nagle zmaterializował się tuż obok. Patrzyłam na niego i dostrzegłam, coś, co nie powinno być. Lekko pociągnęłam go za sobą odchodząc od zebranych ludzi podziwiających występy na niebie, do momentu aż trafiliśmy w dobre miejsce. Mogliśmy z daleka obserwować innych ale nas można było dostrzec dopiero z bliskiej odległości. Usiedliśmy na murku.
-Rhys, co się dzieje?- Zaczęłam przyglądając mu się.
-A co się miało stać?
-No sama nie wiem. Zmarkotniałeś, humor chwilowo ci nie dopisuje, chyba od momentu po końcu tańców- stwierdziłam.- Co się stało, że sprawiło ci przykrość?
-Przykrość nie. Raczej wspomnienia- mruknął wzdychając.
-Rozumiem. Przeszłość bywa trudna... Ale proszę, uśmiechnij się- powiedziałam miękko biorąc go w ramiona i przytulając głównie jego głowę do siebie.- Pamiętaj, na tym świecie są osoby, które troszczą się o ciebie i raczej nie chciałyby zobaczyć ciebie z takim wyrazem twarzy- dodałam ciszej głaszcząc go po włosach.
Rhys?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz