Rhys był bardzo miły i za pomocą swojej mocy otoczył nas taką jakby
bańką, dzięki której nie słyszałam więcej głosów burzy. Zamknęłam oczy i
zaufałam Rhysowi, gdy ten mnie prowadził. Dotarliśmy do zamku,
otworzyłam oczy. Dzięki temu, że Rhys rozłożył swoją cienistą zasłonę
nie miałam czego się bać.
- Dziękuję ci - Powiedziałam trochę zawstydzona. Nienawidziłam dni
podczas których grzmiało i padało. Deszcz mi nie przeszkadzał, ale
najgorsza dla mnie była burza.
- Nie ma za co - Uśmiechnął się.
- Nienawidzę takich dni takich jak ten - Powiedziałam pod nosem, zupełnie zapominając, że koło mnie jest Rhys.
- Dlaczego ich nie lubisz?
- Bo taki dzień przypomina jak w mojej wiosce wybuchła wojna domowa,
przez co ludzie umierali. Pomimo tego, że próbowaliśmy im pomagać i tak
dużo osób umarło, a wraz z tym nasz sad i drzewa sakury, które kochałam.
A w dodatku pewna grupa ludzi zamordowała moich rodziców na moich
oczach. Mojego brata wtedy w domu nie było, ale dzięki niemu udało mi
się uwolnić od nich, a ostatnimi słowami jakie wypowiedział mój ojciec
było to, aby dołączyła do jednego z Dworów. Tak więc się tu znalazła, a
mój brat gdzieś podróżuje - Uśmiechnęłam się.
<Rhys?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz