Na widok śniadania przygotowanego przez Akane na mojej twarzy wykwitł szeroki uśmiech. Nie spowodował go jednak widok jedzenia, a myśl, że Akane pomagała przy pracy i zrobiła to dla mnie.
- Wow, Akane, dziękuję... - powiedziałem.
- Nie masz za co. - odwzajemniła uśmiech.
- Ależ mam.
Dziewczyna przewróciła oczami, na co ja zaśmiałem się. Ująłem jej dłoń i poprowadziłem ją do stołu, a gdy tam doszliśmy, ukłoniłem się jej.
- Zrobisz mi ten zaszczyt, moja miła, i zasiądziesz ze mną do tego wytwornego śniadania przygotowanego bez ciebie, pani? - spytałem.
<Akane?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz