Objąłem Akane i spojrzałem na nią.
- To się nie bój. - szepnąłem jej we włosy.
Zamknąłem oczy i stworzyłem cienistą zasłonę, która nas otaczała, taka jakby bańka. Widzieliśmy przez nią, gdzie idziemy, ale nie słyszeliśmy nic, co znajdowało się poza zasłoną. Uśmiechnąłem się lekko do Akane i dalej ją przytulając, poleciłem jej cicho:
- Zamknij oczy i trzymaj się mnie. Ja cię poprowadzę.
Obszedłem Akane i z przodu ująłem jej ręce. W tym czasie ona zamknęła oczy, by nie widziec deszczu ani błyskawic. Posuwaliśmy się niezbyt szybko, gdyż ona szła z zamkniętymi oczyma, a ja szedłem do tyłu. W naszej cienistej bańko-zasłonie panowała cisza. Po jakimś czasie dotarliśmy do zamku. Puściłem jedną rękę dziewczyny i obróciłem się lekko, by otworzyc drzwi. Weszliśmy do środka i Akane otworzyła oczy. Machnąłem ręką i nasza bańka rozwiała się, ale na każdym oknie w tym korytarzu pojawiła się podobna do wcześniejszej, cienista, dźwiękoszczelna zasłona. Ściany same w sobie tłumiły dźwięki pochodzące z zewnątrz czy wewnątrz, tak że znów zapanowała cisza. I ciemnośc, przez te zasłony. Pstryknąłem więc palcami i wszystkie lampy w korytarzu zaświeciły się.
<Akane?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz