Nie przestałam gładzić po głowie Rhysa, gdy ten opowiadał mi o swoim
dzieciństwie. Historia nie różniła się tą co usłyszałam od rodziców czy
też innych osób, które to znały. Było mi przykro, że stracili oboje
rodziców, ale najwidoczniej było to zapisane w gwiazdach.
- Powinniśmy już wracać - Spojrzałam się na niebo, na którym pojawiły się ciemne, deszczowe chmury.
- Możemy zostać jeszcze chwilę dłużej, przecież tak prosiłaś - Spojrzał
się na mnie, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć. Na deszcz, a tym
bardziej zbierało się na burzę.
- Nie, lepiej będzie jak już wrócimy - Chciałam jak najszybciej schować
się w miejscu, gdzie nie usłyszałbym grzmotów i widziała błyskawic.
- Czy coś się stało? - Spytał, wciąż nie chcąc się ruszyć z miejsca.
- Proszę Rhys, chodźmy nim się rozpada i będzie grzmieć - Panicznie się
bałam burzy, a w dodatku on nie chciał się ruszyć. Nim się obejrzałam,
zobaczyłam jak niebo się rozświetla, a z oddali przyszedł głos, huku.
Wtuliłam się w Rhysa, a ten z pytającą miną, ale też i lekkim uśmiechem
na twarzy, spojrzał się na mnie.
- Boisz się burzy? - Spytał, a ja pokiwałam głową, na znak, że tak.
<Rhys?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz