Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Alyssa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Alyssa. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 31 lipca 2016

Od Alyssy C.D Akise

— Czuję się dobrze — odpowiedziałam, po czym uśmiechnęłam się szeroko. — A szczególnie jeśli ty jesteś tu ze mną.
Akise prychnął śmiechem.
— I kto tu jest lizusem, hmm? — Nachylił się w moim kierunku, odchylając podbródek do tyłu, aby móc lepiej na mnie spojrzeć.
Wybuchłam szczerym, radosnym śmiechem. Każdy wiele by dał za takiego przyjaciela, jakiego miałam ja. Tym mogłam się szczycić. Naprawdę czułam się wspaniale wiedząc, że obok jest ktoś na kim mi zależy, a szczególnie jeśli również zależało na mnie jemu.
— Słyszałem, że twój brat jest na dworze — poinformował mnie chłopak, a mnie ogarnęło zaskoczenie. Poderwałam się do góry, sycząc z bólu. Brunet doskoczył do mnie, upewniając się czy wszystko ze mną dobrze. Machnęłam dłonią.
— Jest dobrze — mruknęłam. — Ale skąd Mattias się tu wziął? — Pomyślałam głośno, marszcząc brwi.
Akise wzruszył ramionami.
— Nie zawracaj sobie na razie tym głowy, Aly — Wyraził swoją opinię.
— Nie, nie mogę. — Pokręciłam wolno głową. — Bądź co bądź to mój brat, a dawno już go nie widziałam. W dodatku może wie co się dzieje z Shirą — dodałam cicho.
Chłopak zmarszczył lekko brwi i wyraźnie zaciekawiony zapytał:
— Shirą?
— To moja siostra.
Skinął głową na znak, iż rozumie. Zastanowiłam się chwilę co w obecnej sytuacji mogę zrobić. Nie mogłam się ruszyć z łóżka przez jakiś czas, a nie wiedziałam, ile jeszcze mój brat zabawi na dworze, więc musiałam działać natychmiast.
— Aki? — zapytałam.
— Tak?
— Mógłbyś przyprowadzić do mnie Mattias'a?
Brunet zawahał się.
— Nie wiem czy to będzie dobry pomysł, Aly — mruknął niechętnie.
Uważnie wpatrywałam się w chłopaka. Wyglądał na spiętego.
— Czy ukrywasz coś przede mną?
— Nie, nie — odparł natychmiast. Westchnął, przeczesując z roztargnieniem włosy. — Po prostu się martwię, okay?
Uśmiechnęłam się lekko.
— To nie martw się — zaśmiałam się cicho. — To mógłbyś?

< Akise? Wybacz,że tyle musiałeś czekać :< >

niedziela, 3 lipca 2016

Od Alyssy CD Akise

Dryfowałam.
A przynajmniej miałam takie wrażenie, czując się niebywale lekką i unosząc się jakby na wodzie. Pływałam pomiędzy moimi wspomnieniami z dzieciństwa. Każde z nich przynosiło coś, co rozgrzewało moje serce, a niektóre dla odmiany wywoływały u mnie chęć do płaczu. Były to tak skrajne emocje, że miałam wrażenie, iż mieszają się one w mojej głowie, niemalże gryząc się ze sobą.
Nagle dobiegł mnie cichy głos, a w następnej chwili zorientowałam się, że wreszcie mogę otworzyć oczy. Uczyniłam to powoli. Światło, do którego jeszcze nie przyzwyczaiły się oczy, sprawiło, że na chwilę oślepłam. Chcąc przysłonić je ręką, zorientowałam się, że jest przyjemnie ciepła. Ktoś mnie trzymał.
Obok siedział Akise.
— Witaj z powrotem, Aly — powiedział ciepło, uśmiechając się do mnie lekko.
Odwzajemniłam uśmiech, mrugając kilkakrotnie.
— Gdzie jestem? — zapytałam.
Chłopak nie odpowiedział. Po prostu przytulił mnie delikatnie, czym nieco mnie zaskoczył. Niepewnie odwzajemniłam uścisk. Od bruneta biło przyjemne ciepło. W dodatku czułam się tak... bezpiecznie. Było to dla mnie spore zaskoczenie. Odsunęłam się, gdy tylko się zorientowałam jak podobnie czułam się w ojcowskich ramionach.
— Dziękuje Aki — rzekłam, a oczy chłopaka zatrzymały się na moich. Minęła dłuższa chwila nim odpowiedział. A gdy to zrobił, na jego twarzy pojawił się jeszcze szerszy uśmiech.
— Nie ma za co. Choć przyznam, że nie było to proste — dodał cicho się śmiejąc.
Moja wdzięczność względem chłopaka, pozwoliła mi spojrzeć na niego inaczej niż na osobę chodzącą wiecznie smutną i cierpiącą. Okazał się niezwykle odważny. Ryzykował swoim zdrowiem, a nawet życiem, aby mnie uratować.
— Coś za dużo razy ocaliłeś mi skórę — stwierdziłam, przypominając sobie sytuację w jakiej się poznaliśmy. — Mam wobec ciebie spory dług.
— Bywa. A poza tym spokojnie, kiedyś go spłacisz. — Mrugnął do mnie.
— Właśnie, kiedyś.

< Aki? ^^ >

piątek, 1 lipca 2016

Od Alyssy CD. Akise

Wiedziałam, że to iluzja.
Nie wiedziałam jakim cudem udało nam się trafić na terytorium Dworu Nocy, ale oni bawili się z nami. To była gra, z której musieliśmy albo wygrać swoje życie, albo je przegrać. Druga opcja jak dla mnie nie istniała. Musiałam wygrać.
Gorączkowo przeczesywałam wzrokiem teren, starając się znaleźć wpierw Akise, a przy okazji wyjście. Korytarz był ciemny i długi. Dłonie lepiły się od pajęczyn, gdy przesuwałam nimi wolno po ścianach z każdym moim krokiem. Moim jedynym zmysłem, który w owej chwili do czegoś się nadawał był dotyk. Miałam ochotę uciec stąd jak najszybciej, ale musiałam zachować zimną krew.
Do moich uszów dobiegło głośne kliknięcie.
Następnie poczułam jak spod nóg ucieka mi grunt, a ja lecę w dół. Z moich ust wydobył się głośny, ciągły krzyk. Pierwsza myśl, która przeleciała mi przez głowę to, że to już mój koniec. Machałam rękoma jak oszalała, aby chwycić się byle czego. Poraniłam sobie tylko dłonie.
Grzmotnęłam o ziemię z tak dużą siłą, że nie mogłam złapać oddechu. Cały obraz mi się rozmazał. Tym co czułam, było tylko nieprzyjemne pulsowanie w mojej głowie. Przesunęłam wzrok na lewo, a później na prawo, jednakże nie mogłam nic dostrzec. Przed oczami miałam mroczki. Poruszyłam się lekko, ale zaraz głośno jęknęłam, a w kącikach oczu wezbrały mi się łzy.
Przekręciłam się na bok, wydając z siebie głośny okrzyk bólu. Popłakałam się, nie mogąc dać sobie rady z bólem. Promieniował on na całym kręgosłupie i przybierał na sile, gdy chciałam poruszyć nawet palcem.
— Aly! — Dobiegł mnie głos chłopaka.
Jego obecność była dla mnie małym promykiem światła w ciemnym tunelu.
— Akise — ucieszyłam się, gdy wreszcie dostrzegłam rozmazane kontury chłopaka. Klęczał nade mną, oceniając sytuację, w której się znajdujemy.
— Możesz wstać? — zapytał po chwili.
— Nie. Boli mnie cały kręgosłup — rzekłam przez łzy, nieustannie spływające po moich policzkach. Akise zagryzł dolną wargę, wpatrując się we mnie z czystym współczuciem.
— Musisz spróbować — mruknął niechętnie. — Aly, musimy stąd uciekać! Te bydlaki mogą nas dopaść.
Wpatrywałam się chwilę w Akise, a potem bąknęłam ciche "tak". Z pomocą bruneta wstałam, zaciskając zęby na materiale, który chłopak oderwał od swojej koszulki. Nowa porcja łez spłynęła po mojej twarzy. Akise wziął mnie na swoje plecy, a ja owinęłam swoje ręce wokół jego szyi.
— Jest dobrze? — zapytał miękko.
— Yhym — mruknęła cichutko.
Ruszył wolno. Pomimo jego starań czułam ból rozchodzący się po plecach z każdym jego krokiem. Choć i tak było to lepsze niż leżenie na ziemi i czekanie na śmierć. Oparłam brodę na ramieniu chłopaka.
— Akise to Dwór Nocy — poinformowałam go.
— Co? — Był wyraźnie zszokowany.
— Musieli wpłynąć na nas umysł, abyśmy przyszli tutaj, Akise. To nie żaden "psychiatryk", to tylko iluzja, a oni się z nami bawią — mruknęłam.
— Skąd niby możesz to wiedzieć? — W głosie chłopak wyczułam lekkie powątpiewanie.
— Wystarczającą dużo nasłuchałam się od mojego ojca — odparłam.
Akise nic już więcej nie mówiąc, po prostu szedł przed siebie.

< Akise? >

środa, 29 czerwca 2016

Od Alyssy CD. Akise

Nie sądziłam, że Akise jest, aż tak bardzo samotny.
Samotność była jak dryfowanie po bezkresnym oceanie, nie widząc żadnego lądu, aż w końcu człowiekowi brakło sił i zaczynało się tonąć, nie mogąc oddychać i tracąc siły na dalszą walkę o szczęśliwe życie. Taki był koniec wiecznej samotności.
— Dobrze — odparłam, po czym opierając się o drzewo, zjechałam plecami w dół, aby usiąść na miękkiej trawie. Przejechałam dłonią po kłosach traw, czując jak ich źdźbła łaskoczą moją skórę.
Akise usiadł tuż koło mnie.
Spojrzałam na niego. Myślami był gdzie indziej. W swoim małym świecie rozmyślań. Postanowiłam mu nie przeszkadzać. Sama zaczęłam dumać, oglądając scenerię dookoła. Wszystko było tak piękne, że nie mogłam oderwać od tego wzroku.
Soczysta zieleń była tak bajeczna, przyjemna dla oka komponując się z kolorem liści potężnych drzew. Drzewo, pod który siedzieliśmy różniło się od innych. Chłopak miał rację, wydawało się samotne, ale było... inne. Wyjątkowe, jak dla mnie.
Bardzo wyjątkowe.
Poczułam się nagle zrelaksowana. Tak bardzo, że poczułam jak ogarnia mnie senność. Oparłam głowę o coś miękkiego i ciepłego, pozwalając sobie usnąć. Było mi tak przyjemnie.
Śniłam o ojcu.
Uczył mnie walki na drewniane miecze, śmiejąc się przy tym radośnie. Ja z kolei byłam bardzo skupiona i zdeterminowa. Koło nas stał Mattias, mój starszy brat, niezbyt dyskretnie tłumiąc śmiech. Kiedy rozniósł się on po ogrodzie, posłałam mu piorunujące spojrzenie i rzuciłam się z bojowym okrzykiem. On wypruł do przodu i śmiał się wniebogłosy. Za nami biegła nasza młodsza siostra, Shira, starając się nas gorączkowo uspokoić.
W chwili, której dopadłam brata, zbudziłam się nagle ze snu.
Otworzyłam zaspane oczy i rozejrzałam się nieprzytomnie. Znajdowałam się w nieznanym mi miejscu. Dopiero, gdy napotkałam twarz Akise, dotarło do mnie, gdzie byliśmy.
— Miałaś miły sen? — zapytał lekko uśmiechnięty.
Nie do końca wiedząc, skąd może to wiedzieć, odparłam:
— Można tak powiedzieć.
Akise roześmiał się cichutko.
— Jak mniemam byłem bardzo wygodny — stwierdził, zerkając na mnie wyraźnie rozbawionym wzrokiem.
— Bardzo — zgodziłam się z nim.
Jeszcze chwilę tak siedzieliśmy, słuchając śpiewu przeróżnych ptaków.
— Dobra, czas ruszać w dalszą drogę.
Brunet wstał, po czym ruszył w kierunku pasącej się nieopodal Tiany, a ja ruszyłam wolno za nim. Uważałam na zranioną nogę. Zatrzymałam się na chwilę, patrząc chwilę na drzewo. Pożegnałam je z uśmiechem.

< Akise? To, gdzie się zapuszczamy? ^^ >

Od Alyssy CD. Akise

Zerknęłam na swoją nogę.
A więc o to mu chodziło. Nieco mi ulżyło.
— Zaatakował mnie wilk — powiedziałam niepewnie. Brzmiało to naprawdę tragicznie i nie zdziwiłam się wcale, widząc na twarzy Akise lekkie przerażenie.
— Wilk? — Pytanie zawisło w powietrzu.
— Tak. Mały wypadek w czasie jazdy konnej — odparłam, zatajając informacje o przypadkowym spotkaniu członku Dworu Nocy. Na razie nie miałam ochoty o tym nikomu mówić. W ogóle nie miałam nawet takiego zamiaru. Wystarczało mi, że księżniczka Feyra wiedziała sporo na ten temat.
— Nieźle. — Tylko tyle wydobył z siebie chłopak.
Wstałam z ławki.
Nieco irytował mnie fakt, że przez jakiś czas nie będę mogła robić czegoś, co uwielbiam. Nie będę mogła wyrwać się choć na chwilę z dworu, aby odpocząć. Męczyło mnie to.
Spojrzałam na Akise, który siedział na ławce wlepiając we mnie z uśmiechem gały.
— Idziesz? — zapytałam miłym tonem.
Polubiłam Akise. Nie wydawał się wcale taki zły.
— Jasne — odparł. — Nie będę tu siedział jak kołek.
Uśmiechnęłam się lekko.
Dotarliśmy do stajni.
Podeszłam do boksu, gdzie znajdowała się Tiana - kara klacz. Gdy mnie dostrzegła zarżała radośnie. Cieszyłam się, że w porównaniu do mnie, wyszła bez szwanku z tej niespodziewanej przygody. Czarne oczy zwierzęcia zwróciły się na Akise. Klacz była otwarta na nowe znajomości, więc od razu wychyliła łeb, aby powąchać chłopaka.
Brunet zaśmiał się melodyjnie.
Miał przyjemny dla ucha śmiech.
— Świetny koń — stwierdził, głaskając delikatnie Tianę.
— Dziękuje.
Chłopak posłał mi uważne spojrzenie.
— Należy do ciebie?
Skinęłam głową.
— Na imię ma Tiana — poinformowałam go, a on uśmiechnął się lekko w stronę klaczy.
Staliśmy tak chwilę, czekając, aż zwierzę zostawi Akise w spokoju. Tiana musiała naprawdę go polubić, bo trochę minęło nim przestała się do niego radośnie wdzięczyć.
Nagle wpadł mi do głowy pomysł.
— Chcesz się przejechać na Tianie? — zapytałam. — Ty będziesz musiał ją prowadzić. — Zerknęłam na swoją nogą, uśmiechając się niepewnie.

< Akise? Co ty na to? ^^ >

wtorek, 28 czerwca 2016

Od Alyssy CD Akise

Spojrzałam na Akise.
Z pewnością jego czarne oczy, była bardzo magnetyzujące.
— Alyssa — odpowiedziałam. — Jesteś tu nowy? — zapytałam po chwili, nie przypominając sobie twarzy chłopaka.
— Właściwie to tak — powiedział. — Dołączyłem dzisiaj.
— A ja wczoraj.
Popatrzył na mnie chwilę w skupieniu, po czym westchnął cicho. Nie wyglądał na zadowolonego. Przynajmniej takie odniosłam wrażenie.
— Liczyłem na spokojny dzień — mruknął cicho do siebie.
— Wybacz, że ci przeszkodziłam.
Akise posłał mi zdezorientowane spojrzenie, a następnie się speszył. Dosyć szybkie zmiany nastrojów w przeciągu kilkunastu sekund.
— To nie tak. — Machnął kilka razy rękoma, gorączkowo starając mnie się zapewnić o swojej racji. Po chwili uspokoił się. — Powiedzmy, że preferuję samotność.
Nie odpowiedziałam nic.
Po prostu przemilczałam to, rozumiejąc jego w jakiś sposób. Każdy był inny i jak najbardziej to szanowałam.
— W sumie to dziękuję ci za pomoc. Możesz już pójść, dam sobie radę. — Wstałam, po czym ruszyłam chwiejnym krokiem.Chłopak za mną nie szedł, ucieszyłam się. Każdy krok sprawiał mi ból. Widocznie pomyliłam się myśląc, że do rany na nodze nie wdało się żadne zakażenie. Naprawdę postąpiłam głupio, nie słuchając się od Sansity.
Wciąż nie mogłam zrozumieć, czemu członek Dworu Nocy, chciał dla mnie dobrze. Naprawdę było to piekielnie dziwne uczucie, które z pewnością będzie mnie gryzło przez jakiś czas.
Zielarka jak zwykle siedziała w swoim skromnym pomieszczeniu, do którego prowadziły kręte schody w dół. Siedziała przy obszernym stole, na prostym stoliczku, zapisując coś gęsim piórem na kartce. Tak była pochłonięta zajęciem, że nie zauważyła mojej obecności. W powietrzu unosił się zapach przeróżnych ziół.
— Beth — powiedziałam.
Siwowłosa kobieta podskoczyła do góry. Odwróciła głowę i odetchnęła, gdy zobaczyła, że to ja jestem osobą, której się przestraszyła.
— Witaj, Alysso — przywitała się. — Ależ mnie wystraszyłaś. Myślałam, że ducha wyzionę. — Wstała, po czym podeszła do mnie i zaprowadziła w stronę łóżka, pomagając mi na nim usiąść. — Jak tam twoja noga?
— Nie najlepiej — odparłam zgodnie z prawdą.
Kobieta zacmokała.
— Musisz o siebie bardziej dbać, moja droga — stwierdziła staruszka. — Przydałby ci się jakiś mężczyzna. Może dzięki temu byłabyś bardziej kobieca.
Nie skomentował słów Beth. Wiedziałam co dokładnie miała na myśli, ale ja nie miałam zamiaru tak łatwo porzucić walk czy jazdy konnej. To były rzeczy, które stanowiły część mnie, a także, które pozwalały mi być bliżej ojca. Nie chciałam tego stracić.
Staruszka nałożyła mi na ranę gęstą, zgniłozieloną maź, tłumacząc mi, że to maść, która miała usunąć zakażenie. Ufałam jej, dlatego też uwierzyłam jej bez problemu. Przyłożyła mi po chwili liść babki. Kazała mi poczekać, po paru minutach zdejmując go i wycierając maść, a za to owijając mi całość bandażem.
— Powinno pomóc — powiedziała z uśmiechem.
— Dziękuje bardzo — odpowiedziałam, wolno wstając.
Ruszyłam w kierunku drzwi.
— Dasz sobie radę? — zapytała zmartwiona.
— Tak, dam — odparłam, odwracając się w jej kierunku z uśmiechem.
Następnie, opuściłam pomieszczenie, a zapach znikł.

< Akise? Było świetnie! ^^ Co dalej? >

Od Alyssy CD. Feyry (do Akise)

Znałam całą historię, którą opowiedziała mi księżniczka.
Jednakże, kiedy zagłębiła się w każdy szczegół, wreszcie dotarło do mnie, po co istnieją dwa Dwory. To było jednocześnie tak oczywiste, ale z drugiej strony ciężko było to zrozumieć. Zarówno Rhysand, jak i Freya naprawdę mieli trudne zadanie.
— Dziękuje ci, Wasza Wysokość — odezwałam się cicho. — Naprawdę cię podziwiam i szanuję za twój wysiłek. Rozumiem, dlaczego mój ojciec ci tak służył. I jak widać nieco błędnie zrozumiałam jego słowa — mruknęłam, nieco przybita.
— Alysso, moim zdaniem nie zrozumiałaś ich do końca błędnie. — Zaskoczyły mnie słowa księżniczki. — To prawda, że Court of Dreams jest spójnością naszych dworów, ale nie każdy chce walczyć z demonami, czy raczej będzie chciał — powiedziała z cichym westchnięciem. — Dobrze zrozumiałaś słowa ojca, ale nie odkryłaś do końca ich znaczenia.
Księżniczka również była tylko człowiekiem. Mój podziw do niej rósł. Nie tylko przez fakt, że pomimo młodego wieku rządziła Dworem Dnia, ale także za jej mądrość. Nie znałam Rhysanda i nie mogłam powiedzieć nic na jego temat, ale moim zdaniem Feyra byłaby dobrą władczynią. Przynajmniej zaczęłam nabierać takiego przekonania.
— Wiesz, Wasza Wysokość — zaczęłam. — Jesteś naprawdę wielką osobą.
Nastała chwila ciszy.
— Nie znasz mnie jeszcze do końca, Alysso. Jednakże dziękuje ci za twoje miłe słowa. Wiele dla mnie znaczą.
Księżniczka wstała, po czym ruszyła przed siebie.
Siedziałam jeszcze chwilę na ławce. Czułam się nieco wyzwolona. Nagle moje wątpliwości się rozwiały. Jakby podejść do tego logicznie wszędzie znajdą się osoby mniej dobre lub mnie złe, niezależnie od Dworu, do którego przynależą.
Mogło to być też chwilowe uczucie wyzwolenia, więc wolałam po prostu poczekać i zobaczyć, co przyniesie czas spędzony na Dworze Dnia. Z pewnością będzie czekało tu na mnie niejedno wyzwanie.
Wróciłam do swojej komnaty.
Tam w spokoju zajęłam się opatrzeniem swojej rany. Wyglądała zdecydowanie lepiej niż wczoraj. Niemniej wciąż była lekko opuchnięta. Miałam nadzieję, że nie zdążyło się wdać do niej jakieś zakażenie. Wolałabym tego uniknąć.
Wkrótce opuściłam komnatę, aby udać się do zielarki.

< Akise? Chcesz popisać? :d >

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Od Alyssy CD Feyry

Promienie wdzierające się przez szczelinę między zasłonami, zbudziły mnie z mocnego snu. Otworzyłam oczy. Od bardzo dawna nie czułam się tak wypoczęta jak teraz. Zazwyczaj sen nie przychodził do mnie łatwo i moje noce przypominały bardziej dumanie.
Postawiłam stopy na zimnej podłodze.
Kiedy wyjrzałam przez okno, widzę wielkie pola obsypane kwiatami, a jeszcze bliżej potężne, tętniące życiem miasto. Piękne, zapierające dech w piersiach i niezwykle potężne. Przesunęłam dłonią po materiale mojej burgundowej sukni, której wczorajszego wieczora nie chciało mi się z siebie zdjąć. Wszystko to było prawdziwe. Nic mi się nie śniło. Mimo iż od zawsze wiedziałam, że kiedyś trafię na dwór, wciąż nie docierało do mnie, że to już się stało. A tym bardziej, że wczoraj zaledwie stałam się członkiem Dworu Dnia.
Pukanie do drzwi przerywa moje rozmyślanie.
— Proszę — powiedziałam, będąc ciekawa kto przychodzi do mnie z wizytą.
W drzwiach stoi księżniczka Feyra.
— Wasza Wysokość. — Łapię skrawki sukni, po czym dygam. — Co cię do mnie sprowadza? — pytam.
— Witaj Alysso. Chciałabym zaprosić cię na obiad, jeżeli oczywiście znalazłabyś czas.
Zaskoczyła mnie jej propozycja. Czuję lekki niepokój, ale z drugiej strony nie mogę odmówić. W końcu mogę dowiedzieć się też czegoś przydatnego.
— Naturalnie.
— To wspaniale — ucieszyła się księżniczka. — Obiad podany będzie jak zwykle o godzinie czternastej w jadalni. Będziemy też mogły przy okazji porozmawiać na temat Dworu Dnia. Wczoraj nie miałyśmy ku temu sposobności. — Uśmiecha się lekko. — Nie spóźnij się tylko — dodaje, po czym opuszcza moją komnatę.
Wiszący na zegar wskazuje dwunastą.
Czas poświęcam na przygotowanie się. Tym razem rezygnuję z sukni o zimnej tonacji, decydując się na ciepłą, w odcieniu wrzosowym. Trzyma się ona na moim biuście. Górna część oddzielona jest od dolnej przez srebrny, subtelny pas. Od pasa halka ciągnie się w dół, przylegając do mojego ciała, a zwiewniejszy materiał sukni jest lekko rozkloszowany. Sukni z każdym moim ruchem powiewa w kierunku zwrotu, jest lekka. Zakładam lekkie, skórzane buty. Wyglądałam skromnie.
Na obiad dotarłam na czas.
Księżniczka siedziała przy stole, a gdy mnie dostrzegła gestem zachęciła mnie do zasiądnięcia przy ogromnym stole. Wydaje się być tak odległa, siedząc na jego drugim końcu. Służący przynieśli przeróżne potrawy. Nie patrzę na nie. Nie jestem głodna. Przyszłam tu w jednym celu, aby dowiedzieć się czegoś więcej na temat Dworu Dnia. Obserwują ją, gdy w spokoju jadła. Miała nienaganne maniery, a każdy jej ruch wydawał się przepełniony gracją i dumą.
Przerwała posiłek.
— Nie jesteś głodna, Alysso? — zapytała. Za każdym razem, gdy tak oficjalnie wypowiadała moje imię, czułam się dziwnie. Zupełnie jakby za chwile miało stać się coś niedobrego.
— Nie, Wasza Wysokość — odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
— Cóż, w takim razie może przejdziemy do rozmowy. — Wstała od stołu, porzucając najznakomitsze potrawy. Gestem dłoni poleciła mi pójście za sobą.
Ogród, do którego mnie przyprowadziła jest przepiękny. Zupełnie jakby był wyjęty rodem z jakieś bajki. Kolorowe kwiaty mieniły się w oczach, a nad nimi unosiły się kolorowe motyle. Kamienna ścieżka, którą kroczyłyśmy, prowadziła do małego zagajnika, w którego centrum stała biała ławeczka. Księżniczka usiadła na niej pierwsza, a ja zajęłam miejsce tuż koło niej.
— To będzie odpowiednie miejsce na rozmowę — przemówiła do mnie księżniczka. — Pytaj Alysso, pytaj o cokolwiek chcesz — zachęciła mnie, uśmiechając się przy tym delikatnie.
Zastanowiłam się chwilę.
Wszelkie pytania na temat Dworu Dnia, wydały mi się bezsensowne. Dokładnie znałam na wszystkie odpowiedzi, a więc o co tak naprawdę chciałam?
— Jeśli Wasza Wysokość możesz, powiedz mi coś więcej na temat Court of Dreams. — Odważyłam się rozpocząć rozmowę na ten temat. — Zanim trafiłam na dwór ojciec mówił mi o tym.
— Ahh, wspaniały generał Lind. Jaka szkoda, że popełnił samobójstwo. To stało się niedawno, prawda?
Odniosłam wrażenie, że specjalnie zmieniła temat. Nie poddałam się jednak.
— Tak, Wasza Wysokość — odpowiedziałam.
— Jeśli chodzi o Court of Dreams — powiedziała niepewnie księżniczka, zanim zdołałam kontynuować swoją wypowiedzieć. — To co chcesz wiedzieć?
— Chcę wiedzieć, czym jest dokładnie. Wiem, że należą do niego przedstawiciele Dworu Dnia, zarówno i jak Dworu Nocy, a ich powołaniem jest walka z demonami — zamilkłam na chwilę. — Mój ojciec tam należał. Chcę wiedzieć czy te demony są naprawdę tak przerażające jak mówił przed śmiercią? A także pragnę się dowiedzieć dlaczego akurat w Court of Dreams możemy bez problemu porozumiewać się z członkami Dworu Nocy, skoro grozi za to kara śmierci? — przyglądałam się chwilę Feyri. — Czy w ogóle dobrze myślę na ten temat, Wasza Wysokość?

< Feyra? Nic nie szkodzi. Co na to odpowiesz? ^^ >

niedziela, 26 czerwca 2016

Od Alyssy cd. Feyry

To było wręcz przerażające, że osoba będąca w moim wieku miała taką władzę.
Jeszcze bardziej przeraził mnie fakt, że księżniczka Feyra mogła wiedzieć o moim spotkaniu? Nie, ona na pewno to wiedziała. Zachowałam zimną krew, przecież miałam to tak idealnie wyćwiczone. Wolno uniosłam głowę, napotykając przyjazne, a jednocześnie tak groźne spojrzenie brązowo-złotych oczu.
— Wasz Wysokość, ja najmocniej przepraszam. — Uznałam, że okazanie skruchy przed jej obliczem będzie dobrym wyborem.
— Alysso, spokojnie. W końcu jeszcze wtedy nie należałaś oficjalnie do Dworu Dnia, więc skąd mogłaś wiedzieć? — Pytanie zawisło w powietrzu, a ja nieco odetchnęłam, choć wciąż czułam lekkie napięcie. Księżniczka potrafiła być bezwzględna i dokładnie o tym wiedziałam.
— Dziękuje Wasza Wysokość.
— Nie masz za co — westchnęła Feyra. — Nie mam czasu na odprawianie żadnych uroczystości na twoją część, więc mam nadzieję, że zadowoli cię fakt, że zostałaś przyjęta do Dworu Dnia. Nie każdy może dostąpić tego zaszczytu. — Tymi słowami zatwierdziła moje przyjęcie. Wstała z tronu.
Sądziłam, że będę się czuć dobrze po dołączeniu do Dworu Dnia. Właściwie tym co czułam, była niepewność i fakt, czy aby na pewno postąpiłam dobrze? Nigdy nie czułam chęci mordu czy lubowałam się w widoku świeżej krwi. Głównie dlatego, że nie byłam zła, wybrałam właśnie Dwór Feyri.
— Alysso, pamiętaj, że swojej decyzji nie możesz cofnąć — odezwała się księżniczka, a ja odwróciłam się w jej kierunku. — I weź moje słowa pod uwagę, bo powtórzę to jedyny raz. Nie spoufalaj się z Dworem Nocy. Wiesz jaka kara grozi za zdradę, prawda? — Jej ton głosu przybrał groźną barwę.
— Tak, egzekucja.
Freya uśmiechnęła się delikatnie.
— Jakbyś chciała dowiedzieć się czegoś więcej, możesz odwiedzić mnie później. Czas mnie nagli. Do zobaczenia, Alysso — rzekła, po czym opuściła salę tronową, a za nią ruszyły pośpiesznie służki. Stałam jeszcze chwilę pośrodku sali tronowej. Analizowałam słowa księżniczki.
Wyrwałam się z myśli, po czym podciągnęłam burgundową suknie, pośpiesznie opuszczając salę. Wiedziałam, że od teraz musiałam jeszcze bardziej uważać na każdy krok. Jeden niewłaściwy mógł mnie doprowadzić do śmierci.
Znalawszy się w swojej komnacie, padłam na łóżko. Ten dzień był dla mnie naprawdę ciężki. Usnęłam od razu, gdy wtuliłam głowę w miękką, satynową pościel.

< Feyra? >

Od Alyssy cd. Sansity

W jej uśmiechu nie było nic sztucznego. Był szczery.
Przyjrzałam się jej. Dziewczyna miała na sobie czarne, przyduże ubrania, które w żadnym stopniu nie współgrały z jej dziewczęcą urodą. Białe włosy, spływające spokojnie pasowały idealnie do jasnoniebieskich, bardzo wyrazistych oczu. Wyglądała tak normalnie.
Nie tego spodziewałam się po pierwszym spotkaniu kogoś z Dworu Nocy.
— Alyssa — odpowiedziałam spokojnie. Nie mogłam wzbudzić podejrzeń. Mogła istnieć opcja, że dziewczyna mogła nie wiedzieć kim jestem lub wiedzieć i zgrabnie ukrywać ten fakt.
Sansity patrzyła na mnie w skupieniu.
Odwróciła wzrok dopiero, kiedy jej uwagę odwróciła Tiana, podchodząc do niej bliżej. Klacz patrzyła na białowłosą ewidentnie zaciekawiona. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i pogłaskała zwierzę pod głowie. Tiana wystawiła nos do przodu, jakby chcąc bliżej poznać Sansity.
Zaskoczyło mnie to lekko.
— Masz bardzo przyjazną klacz — stwierdziła dziewczyna.
— Wiem — odparłam, przenosząc wzrok na klacz. — W dodatku bardzo oddaną.
Nastała chwila ciszy.
Kompletnie nie wiedziałam jak mam rozmawiać z osobą, pochodzącą z wręcz wrogiego Dworu, która była dla mnie sympatyczniejsza od większości osób z Dworu Dnia. Było to dla mnie sporo zaskoczenie i coś, co sprawiało, że mój światopogląd trochę ewoluował w nowym kierunku, który bardzo chciałam poznać.
— Czemu jesteś dla mnie tak miła? — zapytałam.
Sansity spojrzała na mnie lekko, po czym uśmiechnęła się. Nic nie odpowiedziała. Po prostu odeszła pozostawiając mnie w lekkim szoku.
Jeszcze chwilę wpatrywałam się w miejsce między drzewami, za którymi zniknęła. Otrząsnęłam się. Weszłam na klacz, krzywiąc się z bólu. Zarzuciłam lejcami, a ona ruszyła przed siebie. Wprawdzie powinnam zatamować krwawienie, które na nowo ustało, ale nie miałam na to czasu.
Śpieszyłam się na spotkanie z Jej Wysokością Księżniczką Dworu Dnia Feyrą. W końcu dzisiaj przypadał dzień mojego dołączenia do Dworu Dnia. Zagryzłam nerwowo wargi. Naprawdę dziwnie czułam się z tym, że ktoś z Dworu Nocny była tak miły, mimo iż nasłuchałam się wystarczająco dużo na temat ich zła płynącego w żyłach. Czułam, że to nie będzie jedyny raz, gdy spotkam Sansity...
Na Dwór Dnia dotarłam dosyć sprawnie.
Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam to udanie się do nadwornej zielarki, która na widok mojej rany zaczęła lamentować i rozpaczać na moją lekkomyślnością. Fakt, że od niedawna byłam damą dworu, nie oznaczał, że musiałam ściśle przestrzegać każdej zasady. Oczywiście nie oznaczało to tego, iż będę je łamać. Po prostu ceniłam sobie wolność.
Po tym jak zielarka uporała się z moją raną, przykładając mi, jak się okazało liście babki, udałam się do przydzielonych mi stosunkowo niedawno komnat, aby przebrać się w jakieś lepsze szaty. W końcu niecodziennie ma okazję spotkać się królową. Odprawiłam grzecznie służkę, która za wszelką cenę chciała mi pomóc.
Samodzielnie przyodziałam się w burgundową suknię, z lekko przedłużonym tyłem. Z przodu suknia miała satynową wstawkę, biegnącą od pasa i tworzącą szpiczasty trójkąt. Suknia była bez ramiączek, trzymała się na biuście. Podobała mi się. Dobrałam do tego eleganckie buty oraz nieodłączny element mojego każdego, wytwornego stroju, łańcuszek na głowę z szafirem.
Tak wystrojona ruszyłam w kierunku sali tronowej, aby dołączyć do Dworu Dnia.

< Feyra? >

Od Alyssy

Zamknęłam oczy.
Ciepły wiatr rozwiewał moje włosy, plącząc je niemiłosiernie. Uwielbiałam to uczucie oraz szybkie tempo mojego wierzchowca i odgłos jego kopyt, uderzających systematycznie o miękkie, trawiaste podłoże.
Po raz kolejny mogłam odetchnąć od dworu i narzucanych mi przez niego, estetycznych zasad. Dusiłam się nie będąc w pełni sobą, jednakże dało się do tego przyzwyczaić i w jakimś stopniu stłamsić te uczucie. Z pewnością do najprzyjemniejszych nie ciągłe nawroty uczucia, ale musiałam pozwolić sobie to zaakceptować. Do tej pory nie udało mi się tego zrobić.
Tiana, kara klacz służąca mi od małego, zarżała niespokojnie. Pociągnęłam lekko za lejce, aby ją zatrzymać. Poklepałam ją uspokajająco po muskularnej szyi. Żałowałam, że moja aura nie mogła wpływać także na zwierzęta. W takich momentach jak ten, bardzo by mi się to przydało.
— Spokojnie mała — przemówiłam do niej łagodnym głosem.
Rozjuszone zwierzę nie chciało się uspokoić za żadne skarby. Zsunęłam się z grzbietu Tiany i stanęłam centralnie przed nią. Położyłam obie dłonie na jej po bokach jej szyi i patrząc prosto w oczy, mówiłam do niej dalej. Czarne jak węgle oczy były jakby na mnie skupione. Kiedy już myślałam, że ją uspokoiłam, klacz prychnęła, po czym pognała przed siebie.
W pierwszej chwili poczułam mocny uścisk szczęk na łydce, a w następnej solidne zderzenie z glebą.
Przez chwilę nie mogłam zorientować co się dzieje, a rozmazany obraz tylko mi to utrudniał. Zamrugałam kilka razy, dostrzegając postać szarego, zwyczajnego wilka. Nieco wychudzony, trzymał w mocnym uścisku moją nogę. Szarpnęłam nieroztropnie nogą, czując jak jego kły wbiły się głębiej. Syknęłam cicho z bólu.
Kopnęłam go wolną nogą.
Powtórzyłam tę czynność kilka razy, aż do skutku. Puścił mnie i szybko pognał przed siebie. Widać było, że był osłabiony, więc nie stanowił dla mnie wielkiego zagrożenia. Rzadko się zdarzało, żeby wilki w ogóle znajdowały się na tych rejonach, a jeszcze rzadziej, żeby atakowały ludzi. Głód może doprowadzić zarówno zwierzęta jak i ludzi do bezmyślnego, desperackiego działania.
Podciągnęłam się do pozycji siedzącej, zginając zranioną nogę.
Ciężko było mi zdjąć z niej wysokiego buta. Musiałam się nieco nagimnastykować, co tylko przysporzyło mi dodatkowej dawki bólu. Dobrze widoczne rany były głębokie. Na szczęście wilk nie poszarpał mi jej, dzięki obuwiu.
Zrobiłam sobie prowizoryczny opatrunek, po czym ponownie naciągnęłam muszkieterkę na nogę. Rozejrzałam się po okolicy. Dalekosiężne niziny, wydawały się nie mieć końca. Wstałam wolno. Opierając ciężar ciała, głównie na zdrowej nodze, ruszyłam śladem Tiany. Musiałam ją znaleźć.

< Ktoś chce popisać? ^^ >

Alyssa Lind!

 "Nie wszystko jest takim jak się widzi"


Alyssa z Dworu Dnia