Po głębokim wdechu i przyswojeniu sobie wyniku sytuacji, podniosłam głowę zasmucona. Spodziewałam się różnych scenariuszy na dalszy rozwój akcji, ale takiego obrotu spraw niekoniecznie. Minęło trochę czasu odkąd odszedł z tego miejsca. W sumie, nie pogardziłabym zostaniem tu ale wkrótce mogą zacząć szukać i pewnie byłyby kłopoty. Teleportowałam się przed wejściem do labiryntu, gdzie nie było zbyt dużo ludzi. Teoretycznie wszystko pięknie i ładnie, więc można było wrócić do innych.
Po części szczerze a po części nie, cieszyłam się wówczas gdy wróciłam do innych, jednakże nigdzie nie mogłam odnaleźć wzrokiem Rhysa. Prawdopodobnie dalej pozostał w formie cienia nie pokazując się zbytnio, co spowodowało, że parę osób zaczęło się o niego pytać. Po cichu zaczęli go szukać w tłumie bawiących się, ale miałam inny pomysł. Nie zwracając na siebie uwagi odeszłam od tańców i skierowałam się w stronę wnętrz Dworu. Po drodze wzięłam piękną czarną różę i cichym krokiem weszłam do środka. Cisza która tam panowała mogłaby świadczyć o braku żywej duszy jednak zauważony cień niedaleko, mówił co innego. Rhys zmaterializował się przy ścianie.
-Czemu nie jesteś na zabawie?- Zapytał cicho unikając kontaktu wzrokowego.
-Oto samo powinnam zapytać ciebie, mój drogi- odparłam podchodząc do niego. Zmartwiło mnie to strasznie.- Rhys... Ja rozumiem sytuacje. Nic się nie stało, przecież do niczego nie doszło.
-A mogło- mruknął. Westchnęłam biorąc jego twarz w dłonie.
-Naprawdę nie rozumiem czemu jesteś taki markotny po tym. Powiedziałeś i zakończyłeś sprawę nim zaczęło się robić poważniej. Szanuję to.
-Nie masz mi tego za złe?- W końcu spojrzał mi w oczy. Uśmiechnęłam się lekko.
-Oczywiście, że nie.- Chciałam dodać, że może kiedyś wyniknęło by z tego coś więcej ale lepiej nie. Za to sięgnęłam po czarną róże i włożyłam mu ją w płaszcz po czym złapałam go za dłoń.- Wracajmy. Gospodarzowi imprezy nie wypada znikać tak nagle bez informacji- uśmiechnęłam sie do niego.
Rhys? ;p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz