piątek, 1 lipca 2016

Od Rhysa CD. Sansity

Popatrzyłem na jej smutną minę i uniosłem jej podbródek.
- Jeszcze możemy sprawić, że ten dzień stanie się leszy. - wymruczałem.
- Jak? Jesteśmy na jakiejś łące, nawet nie wiem gdzie, jakieś dzieci się na nas gapiły, ludzie przed tobą uciekają... Przede mną pewnie też. - uśmiechnęła się szyderczo, jednak nie było w tym wesołości, tylko... żal.
- Tak się składa, moja droga, że jesteśmy w jednym z moich ogrodów. Leży on około 15 minut od zamku. Dziećmi się nie przejmuj, a dorosłymi? - prychnąłem. - Dzisiaj śmierci wolą powiedzieć nie.
- Ale jak...?
- Tak. - szepnąłem. Przyciągnąłem ją do siebie i docisnąłem swoje usta do ust Sans.
<Sans?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz