sobota, 9 lipca 2016

Od Katariny C.D Rhysa

Co prawda było mi smutno gdyż nie potrafię nikomu choć trochę polepszyć życia, wiem że mam bardzo niską ocenę o sobie ale nic na to nie poradzę. Nie do tego mnie stworzono... Jednak chwile potem książę znów otulił swoimi ramionami delikatnie pieszcząc moje futereczko. Obróciłam się tak że leżałam dalej w jego uścisku ale tum razem do góry łapkami. Czy na pleckach... czasami czułam jak paluszkiem smyra po brzuszku, uśmiechnęłam się zamykając oczka... zasypiałam w tym czułym uścisku. Czułam się jakbym robiła za zwierzątko, ale w sumie nie przeszkadzało mi to ani troszkę. Rozciągnęłam swoje łapki przy czym otwierając szeroko pyszczek ziewnęłam.
-Kosiam cię ..- w lisim języczku oznaczało to "Kocham cię" Z uśmiechem na pysku w sumie mogłam to powiedzieć.
Rhys? Wena...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz