środa, 6 lipca 2016

Od Katariny CD. Rhysa

Słuchałam księcia dość uważnie, wiem dobrze że wcale nie mam najgorzej w życiu.
-Ty przynajmniej masz siostrę, ja nie mam nikogo. Matki nawet nie poznałam... Jako książę byleś pewnie przy kasie, jedzenie i pieluszki to tobie strażnicy zmieniali. Myli ci zęby... Od urodzenia miałeś już dom.A ja od 8 roku życia musiałam sama o siebie dbać, dom mój został spalony, sama szukać jedzenia, czasem nawet zdarzało się że nie jadłam parę dni z rzędu, żebrałam chodząc od domu do domu... Nie masz pojęcia jak to jest być wiecznie samotnym. Próbując samemu w młodym wieku przeżyć wśród tej epidemii. - odwróciłam się do niego, opowiadałam nieco o swoim życiu. W dodatku mówiłam już spokojnym głosem, wciąż jednak z łzami w oczach.
-Wiem że nie miałeś łatwo, ale masz teraz kogoś przy sobie. Nie jest zabawne gdy nie możesz się do nikogo odezwać, z kimś porozmawiać, albo do kogoś się przytulić by wytrzymać zimę... Ktos chętny do pomocy zdarzał się raz na nawet trzy lata. Z resztą... Nie ważne, idź wracaj do swoich spraw. - odwróciłam się s powrotem od księcia. Z powrotem usiadłam pod ścianą.
-Nie chce tracić niepotrzebnie twój czas ... - mój głos dalej się załamywał. Przez nos to już w ogóle nie mogłam oddychać...
Rhys?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz