Kurcze... ten cudotwórca naprawdę czyta w głowie. Ile razy mnie jeszcze
zaskoczy. Nie minęło wręcz 30 sekund... a kolejny raz sprawił szok. Jego
słowa, wzbudziły we mnie wielkie zainteresowanie. Chwile potem,
poprawił moje włosy, składając pocałunek na mych ustach. Adrenalina
kazała mknąć to coraz bardziej, coraz to namiętne ruchy... Moja dłoń
powędrowała na klatę księcia delikatnie "głaszcząc". Ciężko mi było się
powstrzymać, chciałam coraz to więcej. Jednak... musiałam to przerwać.
Oderwałam się od jego ust, spojrzałam chwilę w jego oczy.
-Jesteś naprawdę wspaniały książę... - oznajmiłam spokojnie kończąc
zdanie, z uśmiechem delikatnym jak lisie futerko. Czułam w sobie, że
Rhys "tego" nie chce.
Pomyślałam by zmienić się w liska i tak samo jak wtedy zrobić księcia w
konia. Ten jednak spoglądał na mnie... kurcze zapomniałam że czyta w
głowie. Moje powieki do połowy opadły, podniosłam jedną brew a następnie
musnęłam palcem policzek chłopaka.
-Nie czytaj mi w myślach - zaśmiałam się, tak jak chciałam tak zrobiłam,
po zmianie z liska, odskoczyłam wskakując mu na plecy. A gdy podniósł
się z ziemi, ułożyłam swoje cztery literki na jego ramieniu jak papuga.
- Droczyć się z tobą będzie jeszcze fajniejsze - mój słodki i delikatny
lisi głosik wyjawił te oto słowa. Mimo że w głębi bardzo bym chciała się
do niego zbliżyć... uważam iż to od niego zależy a nie od moich starań.
-A teraz do komnaty ! - pokazałam łapka w góre wystawiając jeden malutki pazurek. Przymknęłam jedno oczko.
-Raur! - powtórzyłam słowa pradawnych piratów. Typowe ich słownictwo, zaśmiałam się na końcu. O wiele weselej mi się zrobiło..
Rhys?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz