Przeżyłem. Moja historia jest i była skomplikowana, a jednak żyję.
Dużo się mówi o rodzinie królewskiej - i słusznie. Ale nie znalazłem
dużo zapisków o sobie. To nie znaczy, że ich nie było, w końcu byłem
Galathyniusem. Kim właściwie jestem? Ha. Jestem Hades Galathynius
Sardothien. Mój ojciec - Aedion - był kuzynem króla Nathana, jego
najlepszym przyjacielem i generałem jego armii i straży. Moja matka -
Elisa? Kuzynka i zarazem dama dworu królowej Lillian. Niezła rodzinka...
Mam młodszą ode mnie o 2 lata siostrę, daleko stąd, w moim zamku. Gdzie
jestem? Przed zamkiem księcia Dworu Nocy, mojego kuzyna a zarazem
wroga. Niby kto się lubi, ten się czubi, nie? Nie, i stwierdzam to ja. Z
Rhysandem zgadzam się jedynie w sprawach które Dwór Dnia nazwałby
złymi. Tak to, ja i Rhys jesteśmy całkiem inni. No dobrze... Obydwaj
jesteśmy uosobieniami śmierci i obydwaj lubimy torturowac. Na tym
podobieństwa się kończą. Hm, jak się znalazłem przed zamkiem kuzyna? To
jest pytanie. Zacznę od początku... Na przyjęciu na cześc którejś tam
rocznicy ślubu króla i królowej, moja matka spotkała ojca. I zaczęła
się, jak tam jej było? Miłośc od pierwszego wejrzenia. Minął rok ich
spotykania się, gdy poprosili Lillian i Nathana o pozwolenie na ślub.
Zgodzili się, a niedługo po ślubie urodziłem się ja. Jestem młodszy od
Rhysanda i Feyry o 2 miesiące. Na czym to skończyłem? A, wiem. Moja
matka panicznie wystraszyła się demonów, gdy te przybyły otruc królową.
Gdy otruli króla, matka zachorowała na depresję, żyła w panicznym
strachu. Ojciec ją kochał, więc wyjechaliśmy na południe dla jej dobra.
Ojciec jednak został z królem aż do śmierci. Po jego pogrzebie przybył
do nas. Matka ma słabe nerwy, ale żyje. Chciała, bym dołączył do Dworu
Dnia. Ojciec przeciwnie, wolałby, bym był w Dworze Nocy. Tak więc stało
się, od przyjazdu ojca minęło kilka miesięcy, a już wymyślili, by wysłac
mnie w Pierwszą Noc Letnią na teren Dworu Nocy. Mam wybrac jakiś Dwór i
do niego dołączyc.
Westchnąłem, stojąc niedaleko przed wejściem
do zamku Rhysanda. Nie widziałem go od jakichś 4 lat. Do północy było
jeszcze daleko, ale przed zamkiem była już służba i inni ludzie, inaczej
od niej ubrani, z dwóch rożnych Dworów. Rzucali mi zaciekawione spojrzenia. Zignorowałem je i
stałem oparty o jakieś drzewo, czekając na Księcia Dworu Nocy.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz