Podążyłem spojrzeniem za wzrokiem Mortem. Patrzyła na szczęśliwych, zakochanych ludzi. No tak... Mortem pewnie była singielką, jak ja, tyle że ja byłem raczej singlem. Przymknąłem oczy. Ciężko jest patrzec na szczęście innych, gdy ci za bardzo się nie układa. Chociaż... Miałem wszystko, co potrzebne do życia, i jeszcze więcej. Miałem kuzynkę i kuzyna z tytułami książęcymi, ojca generała i matkę - byłą dwórkę królowej, krótko mówiąc, rodzinę. Kochali mnie, chociaż zastanowiłbym się kilka razy, czy rzeczywiście Rhys darzy mnie przyjacielskim uczuciem. Miałem też Dwór, a dzięki niemu zapewnione bezpieczeństwo. Ale do życia, jak to mówią, potrzeba miłości. Miłości ze strony niespokrewnionej z tobą osoby płci przeciwnej. No chyba, że mamy do czynienia z homoseksualistami/biseksualistami/aseksualistami. Ja jestem heteroseksualistą, i zdecydowanie podoba mi się płec przeciwna. No, ale mniejsza o to. Popatrzyłem na Mortem, uśmiechnąłem się do niej i złapałem ją lekko za rękę.
<Mortem?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz