Zdumiewające jest jak ludzi się spieszą. Przecież maja czas, chyba nie goni ich śmierć. Zgon z drugiej strony nie jest taki zły- chwila i po krzyku. Podobno był raz taki ktoś kto widząc wrzeszczącego kolegę bo właśnie stracił nogę powiedział żeby się uspokoił, inny stracił głowę i jest spokojny. Stałam sobie oparta o drzewo i z daleka obserwowałam ludzi, którzy kroczyli różnymi własnymi ścieżkami. Kto wie, pewnie wielu do pracy albo pozałatwiać jakieś pierdoły.
Z nudów wzięłam jakiś kamyk i obracając go w dłoni zauważyłam jedną rzecz, dosyć istotną. Coś pędziło między ludźmi z niesamowita prędkością. Nagle zmieniło kierunek i teraz leciało mniej więcej w moim kierunku. Przyśpieszyło kilka metrów przed moim nosem i naprawdę celowało we mnie. Zrobiłam natychmiastowy krok w bok i nieznane to coś wpadło z impertem w drzewo robiąc hałas, wgniecenie i nie mogło się wydostać.-Nie mój problem- stwierdziłam na głos i teleportowałam się dalej gdzie nie było nikogo.
<Sakura?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz