Cienisty pies się pojawił, a Książe nawet nie zaczął szczekać. -On naprawdę jest głupi! powiedziałam do siebie. Pobiegł wraz z cienistym psem za piłką, zostawiając mnie z gburowatym chłopakiem. Gdy tylko zapukali czterej strażnicy i przekonałam się, że to oni, myślałam, że to po mnie. Nie chciałam ujawniać swojej mocy, dlatego ciężko by było mi z ucieczką.
- Ja się nimi zajmę - usłyszałam słowa z ust chłopaka. Nie wiedziałam, czy miałam być mu wdzięczna, czy lepiej by było gdybym po prostu poszła ze strażami. Ukłonili się, przeprosili i odeszli, co mnie z lekka zaskoczyła, ale no cóż.
- Bądź tak miła, złotko, i powiedz mi, po co ci to. I czym zdenerwowałaś moją straż tak bardzo, że ośmielili się wparować do mojej komnaty? - wiedziałam, że mnie zapyta więc nie próbując ani kłamać, ani się wywijać, zaczęłam mówić.
- Jakby to ci powiedzieć. Po prostu chciałam pokazać mojemu psiakowi pewne miejsce, ale on wolał zwiedzić sobie coś innego i to na własną łapę - nie wiedziałam jak to inaczej wytłumaczyć, ale no cóż.
- A po co ci te papierowe samolociki i żurawie? - ścisnął mi trochę bardziej ręce.
- Chciałam po prostu...yyy... dobra nie wiem jak się z tego wywinąć - przyznałam się, po czym jeden z moich papierowych samolocików wzleciało w powietrze.
- Czy kontrolujesz je?
- No powiedzmy. Mniejsza o to - wyrwałam swoje dłonie z jego i zajrzałam do torby. - Już myślałam, ze po nim - wyjęłam z torby swój flet. - Chyba powinnam już iść. Jakoś nie przepadasz za mną i lepiej by było, gdybym odeszła, co nie?
<Rhys?> :3 coraz bardziej podoba mi się z tobą pisać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz