środa, 29 czerwca 2016

Od Alyssy CD. Akise

Nie sądziłam, że Akise jest, aż tak bardzo samotny.
Samotność była jak dryfowanie po bezkresnym oceanie, nie widząc żadnego lądu, aż w końcu człowiekowi brakło sił i zaczynało się tonąć, nie mogąc oddychać i tracąc siły na dalszą walkę o szczęśliwe życie. Taki był koniec wiecznej samotności.
— Dobrze — odparłam, po czym opierając się o drzewo, zjechałam plecami w dół, aby usiąść na miękkiej trawie. Przejechałam dłonią po kłosach traw, czując jak ich źdźbła łaskoczą moją skórę.
Akise usiadł tuż koło mnie.
Spojrzałam na niego. Myślami był gdzie indziej. W swoim małym świecie rozmyślań. Postanowiłam mu nie przeszkadzać. Sama zaczęłam dumać, oglądając scenerię dookoła. Wszystko było tak piękne, że nie mogłam oderwać od tego wzroku.
Soczysta zieleń była tak bajeczna, przyjemna dla oka komponując się z kolorem liści potężnych drzew. Drzewo, pod który siedzieliśmy różniło się od innych. Chłopak miał rację, wydawało się samotne, ale było... inne. Wyjątkowe, jak dla mnie.
Bardzo wyjątkowe.
Poczułam się nagle zrelaksowana. Tak bardzo, że poczułam jak ogarnia mnie senność. Oparłam głowę o coś miękkiego i ciepłego, pozwalając sobie usnąć. Było mi tak przyjemnie.
Śniłam o ojcu.
Uczył mnie walki na drewniane miecze, śmiejąc się przy tym radośnie. Ja z kolei byłam bardzo skupiona i zdeterminowa. Koło nas stał Mattias, mój starszy brat, niezbyt dyskretnie tłumiąc śmiech. Kiedy rozniósł się on po ogrodzie, posłałam mu piorunujące spojrzenie i rzuciłam się z bojowym okrzykiem. On wypruł do przodu i śmiał się wniebogłosy. Za nami biegła nasza młodsza siostra, Shira, starając się nas gorączkowo uspokoić.
W chwili, której dopadłam brata, zbudziłam się nagle ze snu.
Otworzyłam zaspane oczy i rozejrzałam się nieprzytomnie. Znajdowałam się w nieznanym mi miejscu. Dopiero, gdy napotkałam twarz Akise, dotarło do mnie, gdzie byliśmy.
— Miałaś miły sen? — zapytał lekko uśmiechnięty.
Nie do końca wiedząc, skąd może to wiedzieć, odparłam:
— Można tak powiedzieć.
Akise roześmiał się cichutko.
— Jak mniemam byłem bardzo wygodny — stwierdził, zerkając na mnie wyraźnie rozbawionym wzrokiem.
— Bardzo — zgodziłam się z nim.
Jeszcze chwilę tak siedzieliśmy, słuchając śpiewu przeróżnych ptaków.
— Dobra, czas ruszać w dalszą drogę.
Brunet wstał, po czym ruszył w kierunku pasącej się nieopodal Tiany, a ja ruszyłam wolno za nim. Uważałam na zranioną nogę. Zatrzymałam się na chwilę, patrząc chwilę na drzewo. Pożegnałam je z uśmiechem.

< Akise? To, gdzie się zapuszczamy? ^^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz