Jeny chciałam tylko cos kupić do jedzenia na drogę, a tu nagle zmuszają mnie do posłuszeństwa? W sumie może to ma swoje zalety, i tak czy siak zapewne będę samotna więc nic mi nie szkodzi. Zwłaszcza iż walka z takim gościem byłaby głupia, krótka i bezsensowna, nie wygrała bym w żaden sposób, a wole jeszcze pożyć chwilkę choć w sumie śmierć była by wybawieniem z tej patologi.
-Posłuchaj mój drogi książę.. - przybliżyłam się do niego leciutko i romantycznie poruszając paluszkiem bo jego klatce, po czym doszłam do siebie - Nie myśl sobie że zrobisz ze mnie kurę na posyłki! - podniosłam w ostatniej kwestii głos. - Nie zamierzam służyć komuś podając herbatkę albo czyszcząc buty. - zwykle taki miałam podgląd na te ich królestwa, służący robili wszystko czego sobie zażyczyli, może i się myliłam, może tu jest inaczej? Nie wiem tego. Mężczyzna spojrzał na mnie dość mroczno, tsa wydarcie się na księcia nie przyswoi, ale w rzeczy biorąc byłam kulturalna.
-A co do Pani królewskiej mości Dworu Dnia... - książę już się wzdrygał myśląc że obrażę słownie jego siostrzyczkę, ale odpuścił gdy kulturalnie i milutko o niej powiedziałam. - Księżniczce również nie służę - Skrzyżowałam ręce.
-Rozumiesz mnie teraz panie "straszny"? - pokazałam nawet paluszkami cudzysłów. Jeżeli pokaże mi godną ofertę, możliwe iż rozmyśle nad łaskawszym tonem. Jeżeli nie ma nic ciekawego, wolała bym już sobie odejść, ale zamiast tego pewnie będę kisić w tym więzieniu, albo pójdę na "rzeż"
Rhys?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz