Bardzo ciekawie lub zabawnie musiało to wyglądać z perspektywy osoby trzeciej, oglądającej sytuacje. Rhys delikatnie ciągnący przeze mnie i uroczym wyrazem twarzy. Kiedy w końcu udało nam się opuścić Dwór, kontynuowałam naszą przechadzkę. Do celu, co prawda był jeszcze kawałek ale myślałam, że będzie warto.
Najlepsze było to, że żeby tam dojść, trzeba było iść przez rynek, który akurat był spokojny, prawie nie było ruchu, co o tej porze było zdumiewające. Idąc rozglądałam się jeszcze okazyjnie i znalazłam- w miejscu gdzie budynki się kończyły, było małe przejście, którego nie można było na pierwszy rzut oka zauważyć. Z uśmiechem go pociągnęłam tam i lekko przycisnęłam go do ściany.
-Czyżby już jesteśmy na miejscu?- Zamruczał ale zakryłam mu palcem usta.
-Nie, jeszcze nie. Ale to bonus przed głównymi wydarzeniami- szepnęłam mu do ucha gasząc tłumiące się kolejne pytanie pocałunkiem.
Rhys? Wybacz takie byle co .-.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz