-Skoro to był ten lepszy to nie wiem czy chciałabym poznać ten gorszy pomysł- uśmiechnęłam się lekko kiedy delikatnie się Rhys odsunął. Ten w odpowiedzi tylko się zaśmiał.
Po jakimś czasie takich zaczepek usiedliśmy pod drzewem. To znaczy Rhys usiadł pod nim a ja znalazłam sobie idealne miejsce między jego nogami opierając się plecami o jego klatkę piersiową.
Idealny moment żeby trochę się podroczyć, pomyślałam.
-Założę się, że nie wytrwałbyś ze mną cały dzień- powiedziałam niewinnie jeżdżąc palcem po jego ramieniu.
-Skąd ta pewność?
-Bo chyba powinieneś przebywać z porządnymi osobami, i co ważniejsze, z normalnymi- zachichotałam.
-Dlaczego tak myślisz? Ja nie dałby rady?
-W to nie wątpię- zgodziłam się.- Ale czy cały calutki dzień byś ze mną wytrzymał?- Spojrzałam na niego łobuziersko.
Rhys?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz