- Twoje życzenie moim rozkazem. - uśmiechnąłem się lekko.
Staliśmy tak więc, a księżyc już się zaczął obniżać. Westchnąłem i obróciłem Sansity twarzą do mnie.
- Mam lepszy pomysł, złotko. - wymruczałem.
- Jaki? - spytała cicho.
Zamilkłem, przedłużając napięcie.
- Wracajmy do zamku. - powiedziałem chłodnym głosem, a na mojej twarzy nie było widać żadnych emocji.
- Co? Ale... - szepnęła Sans i głos jej się trochę załamał. - Dlaczego?
Popatrzyłem na nią w milczeniu a błysk rozbawienia wkradł się na moją twarz.
- Naprawdę mi uwierzyłaś? - zaśmiałem się.
- Tsa... Rhys!
- Co? Powiedziałem, że mam lepszy pomysł. Ale gorszy też miałem.
- Więc jaki jest lepszy? - spytała zniecierpliwiona.
- Taki. - szepnąłem i pocałowałem ją.
<Sans?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz