Następnego dnia wstałam w dobrym nastroju. Ubrałam się w zwiewną, jasno-zieloną sukienkę na ramiączkach. Sięgała nad kolano. Włosy służki upięły mi i wplotły w nie biały kwiat orchidei. Uśmiechnęłam się do nich i podziękowałam im. W trakcie śniadania wpadłam na pomysł odwiedzenia Alyssy i zobaczenia, jak jej idzie życie na Dworze. . Gdy zjadłam, czekały na mnie jednak obowiązki. Tak więc podpisałam kilka dokumentów, udzieliłam paru osobom audiencji, wysłuchałam ich próśb, doradziłam im szczerze i udałam się na spotkanie z moją strażą. Dotyczyło ono bezpieczeństwa mojego i moich ludzi. Wyszłam z sali i ujrzał mnie jeden z mych doradców nieobecnych na wcześniejszym spotkaniu. Rozmawiałam z nim chwilę, po czym pożegnałam się i odeszłam. Dochodziła już pora obiadowa, udałam się więc do komnat Alyssy z zamiarem zaproszenia jej na zjedzenie ze mną obiadu.
<Alyssa? Wybacz, ale taki brak weny na to opko... ;-; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz