Wychodząc zdążyłem zabrać swoja pelerynke z piurami wiec założyłem ją po drodze. Im dalej szliśmy tym bylismy w bardziej zadbanych rejonach. Przeszliśmy przez kilka komnat aby znaleść się w jadalni. Jak wszystko tutaj była ciemna i spowita mrokiem. No a ja odznaczalem się tutaj najbardziej przez swój biały ubiur i włosy. Nie ufnie podchodziłem do tego wszystkiego tym bardziej, że pare godzin temu prawie mnie zabił.
- Może teraz odpowiesz co robiłeś na moim cmentarzu? - spytał swoim szorstkim głosem zasiadając do stołu. Zrobiłem to samo widząc drugą zastawe 2 krzesła od Rhysa.
- Nic specjalnego. Lubuje się w miejscach gdzie są zwłoki i kości. - powiedziałem z uśmiechem wystawiając jeden kiełek na wierzch. Książe się zamyślił, a w tym czasie jego służba przyniosła kolacje. Widziałem że było to jakieś mięso, a do pocia o dziwo po lampce wina. Olrwając to, że nie jestem pełnoletni to nawet ciekawie. Dalej jednak czułem, że coś kombinuje. No i się nie pomyliłem. Kiedy tylko wziołem łyk wina poczułem się senny i otępiały. Wsypał tam środek nasenny. Spojrzałem na niego dalej utrzymując na ustach swój uśmiech, który sam w sobie denerwował.
- Nieczyste zagranie Rhychan. - powiedziałem po czym odpłynołem na dobre.
( Rhys?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz