Nikt nie miałby mnie niby zobaczy? On chyba nie wiedziała co mówi. Rozejrzałam się do okoła. Może jednak miał rację. Gdy spojrzałam się na chłopaka, zobaczyłam, że coś się zmieniło w jego oczach, a chodziło mi tu o to, że jakby czegoś się obawiał. Spytałam się, a on wziął moją drugą dłoń i wtedy powiedział:
- Nie chcę, żebyś była tu ze mną tylko dlatego, że jestem księciem. Jeśli tak nie myślisz, to wybacz, ale... Wiele dziewczyn tak właśnie myślało. - zamknął oczy, a ja się roześmiałam.
- Głupek! - powiedziałam śmiejąc się.
- Co? - usłyszałam jak i zobaczyłam jego zdziwioną minę.
- Dla mnie jest tylko jeden książę, a jest nim mój towarzysz - odpowiedziałam, próbując przestać się śmiać. - Nigdy nikogo nie wywyższam. Jak dla mnie hierarchia nie istnieje i każdy jest taki jaki jest - uśmiechnęłam się. Po krótkim zastanowieniu zaczęło mnie nie pokoiło. Było za cicho, a strażnicy powinni mieć o tej godzinie obchód. Jeden z duszków jakiego zdążyłam zauważyć, wydawał się być niespokojny. - Zrobiłbyś coś dla mnie? - spytałam się.
- A czego panienka sobie życzy? - uśmiechnął się, a ja nie wiedziałam zbytnio co wymyślić.
- Czy moglibyśmy spędzić dzisiaj czas razem, ale ty wszystko zaplanujesz. Dam ci pół godziny, a ty musisz mieć już cały plan, nawet w to co się mam ubrać - on spojrzał na mnie, a ja uśmiechnęłam się. - Jeżeli za pół godziny nie będziesz gotowy to zobaczysz mnie co dopiero wieczorem, albo wcale. Taka mała kara jak coś - pościłam oczko, po czym odeszłam.
Zaczęłam się rozglądać do okoła i wtedy zobaczyłam grupkę ludzi z którymi ostatnio miałam do czynienia. Jak zawsze ktoś musiał przeze mnie być skrzywdzony bo byłam trochę "niebezpieczna". Rozprawiłam się z nimi wychodząc bez szwanku, prawie. Nie zaliczali się za to oni. Dla mnie kilka zadrapań i sińców to nic takiego, gorzej jednak było z nimi. - No tak prawie czas! - powiedziałam pod nosem i poszłam do komnaty chłopaka.
- I jak gotowy? Czy może kara, że do ciebie nie przyjdę? - spytałam się tak jak zawsze z uśmiechem.
- Co ci się stało w policzek? - spytał, a ja spojrzałam w inną stronę.
- Zadrapałam się o gałąź, gdy biegłam do ciebie. Nie chciałam się spóźnić, ale spokojnie niedługo mi to zniknie - skłamałam, znowu. Zresztą tak jak zawsze, - To jak nagroda czy kara? - spytałam się, chcąc już nie drążyć tematu o moich zadrapaniach. - Tylko pamiętaj, jak wybrałeś nagrodę to tylko jakaś ze służek może pomóc mi ubrać suknię.
<Rhys?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz