Zachichotałem z dwóch powodów.
- Czemu się śmiejesz? - spytała Sansity z wyrzutem.
- Och, Sans. po pierwsze, chyba każdy, kogo znam, skomplementował moje oczy. Czekałem aż ty to zrobisz. - spojrzała na mnie dziwnie, uśmiechnąłem się więc lekko. - Tak, wiem, jestem próżny, ale powinnaś była się już zorientować. Po drugie, spodziewałem się w tym momencie wszystkiego, ale nie tego. Po trzecie? Ja to wiem, wiem jakie wrażenie wywołują moje oczy.
Zaśmiałem się, Sans z wahaniem do mnie dołączyła. Gdy przestaliśmy się śmiać, Sansity odwróciła się i patrzyliśmy po prostu na krajobraz. Po chwili objąłem ją delikatnie ramionami. Staliśmy tak w ciszy. Minęło kilka minut, a może kilkanaście. Słońce zachodziło, jednak nie myślałem o wracaniu do zamku. Odetchnąłem głęboko i pocałowałem Sans we włosy.
<Sans? R. też chyba zapomniał puścić xP>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz