- Jeśli chodzi o Court of Dreams - powiedziałam niepewnie. - To co chcesz wiedzieć?
- Chcę wiedzieć, czym jest dokładnie. Wiem, że należą do niego przedstawiciele Dworu Dnia, zarówno i jak Dworu Nocy, a ich powołaniem jest walka z demonami - zamilkła na chwilę. - Mój ojciec tam należał. Chcę wiedzieć czy te demony są naprawdę tak przerażające jak mówił przed śmiercią? A także pragnę się dowiedzieć dlaczego akurat w Court of Dreams możemy bez problemu porozumiewać się z członkami Dworu Nocy, skoro grozi za to kara śmierci? - przyglądałam się chwilę Feyrze. - Czy w ogóle dobrze myślę na ten temat, Wasza Wysokość?
- Hm, Alysso. Widzę, że dręczy cię wiele rzeczy. Zacznę więc od początku. Pewnie znasz historię Pyrythianu od śmierci mojej matki, królowej Lillian, jednakże... Ja i mój brat, książę Dworu Nocy, wiemy trochę więcej, jako że jesteśmy książętami. Dokładnie 19 lat temu w magicznej krainie - Pyrythianie - ludzie żyli jak w bajce. Królowi i królowej urodziły się bliźnięta, ja i Rhysand. Świat świętował. Wszystko było dobrze... Do czasu, gdy w nasze 5 urodziny dziwne monstrum otruło królową. Po 5 latach moja matka zginęła. W chwili jej śmierci czas stanął. Później znów zaczął płynąć, jednak... Nic już nie było takie samo. Mur, który oddzielał Pyrythian od Ziem Neutralnych, zatrząsł się. Zaczęły pojawiać się w nim dziury. Przez te dziury do Pyrythianu zaczęły ściągać demony. Dokładnie 5 lat później, w piętnaste urodziny moje i Rhysa, jakiś potwór otruł naszego ojca. Minęły 4 lata - a król Nathan zmarł. Podzielił Pyrythian na dwie krainy - Dwór Nocy i Dwór Dnia. Nazwy te wymyśliliśmy ja i książę Rhysand. On, cóż, gra w wielu grach i nosi nieskończenie dużo masek. Jednak, mimo wszystko, to mój brat, znam go cały życie. Gdybyśmy całkowicie zerwali ze sobą kontakt... Handel byłby gorszy, wiele rzeczy niedostępnych można kupić na Dworze Nocy i na odwrót. Poza tym, ja i książę jesteśmy rodzeństwem, kocham go, mimo tego, że to moje przeciwieństwo. Dwa dwory istnieją po to, żeby się równoważyć, tak jak dobro równoważy zło i odwrotnie. Dwór Nocy i Dwór Dnia to dwie krainy, dwa dwory, których wspólna nazwa to Court of Dreams. Razem walczymy z demonami, razem planujemy ''załatanie'' muru, razem chcemy powstrzymać demony. Cóż, po kilku próbach samodzielnego wykonania tych rzeczy, przekonaliśmy się, że dwa dworu więcej zdziałają razem niż w pojedynkę. Mogło by istnieć jedno królestwo, jak za czasów świętej pamięci ojca i matki, ale ja nie oddam tak łatwo władzy, Rhys tym bardziej nie. No więc, przez umowy, traktaty, handel, walkę i wojnę z demonami, równowagę, nasze pokrewieństwo, są dwa Dwory, które łatwo mogą się ze sobą spotykać. Nie pozwoliliśmy na to kiedyś z Rhysem, teraz też tego nie lubimy, bo dobro jest przeciwieństwem zła, zawsze tak było, zawsze tak jest i zawsze tak będzie musiało być. Po prostu, dobro i zło do siebie nie pasują, od tego jest więcej sporów i zamieszek, a tego nam nie trzeba. My z Rhysem to wiemy i szanujemy. I mimo naszej miłości jako rodzeństwa do siebie, też się nienawidzimy... To takie błędne koło. Mimo wysiłków i starań obu Dworów demony dalej przedostają się do Prythianu. Tak, są przerażające i straszne tak, jak mówią, a nawet bardziej. Tak silnie, by zabić królową i króla wielkiego imperium. Tak silne, że zdołały ich otruć i wykorzystać śmierć mojej matki, by zrobić dziury w murze. Od otrucia ojca ani na Dworze Dnia, ani na Dworze Nocy nie widziano żadnego, ale my wiemy, że czekają na właściwy moment, by uderzyć. Dlatego trzeba mieć się na baczności. Ja i Rhysand mamy wiele na głowie z własnymi Dworami, nie potrzebne są do tego demony i spory między członkami różnych Dworów. Ale że problemy z demonami są, to już nie od nas zależy. Dobro i zło są inne, tak jak Noc i Dzień, a my możemy uniknąć zamieszek i kłótni między nimi, więc to robimy. - dokończyłam. - A przynajmniej próbujemy temu zapobiegać.
<Alysso? Stawiasz mnie w trudnych sytuacjach, wiesz? ;p >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz