Robiło się coraz bardziej ciekawie, co jeszcze bardziej mnie cieszyło. Spojrzałem na księcia z dumą wypisaną na pyszczku. Kiedy już odchodziliśmy ponachałem mu futrzastą łapką wyciągając przy tym język. Księżymiczką przez całą droge do komnaty głaskała mnie po grzbiecie. Byla istnym przeciwieństwem tamtego. Po chwili jednak pieszczoty się skończyły i zostałem zamknięty w hakimś pomieszczeniu. Nie chciałem uciekać. Ciekawiło mnie co dalej się stanie.
- No to chyba tu troche posiedze. - mruknołem patrząc na ciemny pokuj. Oświetlały go dwie świece, które świeciły się cieniem. Przez to panował tu pułmrok. Pomieszczenie było małe. Posiadało zaledwie stoliczek, krzesełko i łóżko. Oczywiscie stare no i nie wygodno. Podłoga była z paneli bez jakichkolwiek dywanów, a ściany byłu z ciemnych cegieł. Przez to wszystko było tu chłodno. Kiedy już przestałem się rozglądać przemieniłem się znowu w człowieka. Mój struj był cały w jrwi.
- No super będzie trzeba prać. - westchnołem ściągając opierzoną peleryne. Pod tym nadal miałem biała pluzke no i spodnie tego samego koloru. Że też nie mogłem sprawić sobie czarnych. Cicho wrstchnołem patrząc w róg pokoju. I wtedy zauwarzyłem coś pięknego. Białe jak śnieg kosci. Skocznym krokiem do nich podeszłem. Był to caly kościotrup. Musiał tu długo leżeć. Wyciagnołem sobie kość ramienną i usuadłem obok niego. W drugą ręke wziołem swój sztylet.
- Jak można więżniowi nie zabrać broni. - westchnołem z niedowierzaniem i zacząłem rzeźbić naszego księcia duszonego przez własne cienie. Dobrze zapamiętałem jego wygląd więc nie miałem problemu z czymś takim. Jak zwykle takowa figurka piwstawala powoli jednak po skończeniu na oewno będzie bardzo realistyczna. Uśmiechnołem sie z satysfakcją ciekawy kiedy ktoś tu przyjdzie.
( Rhys? Kiedy go odwiedzisz xd)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz