czwartek, 30 czerwca 2016

Od Katariny CD. Rhysa

Gdy księciu mnie odstawił , siedziałam sobie na jednym z swoich miękkich ogonków które co prawda są większe od mojego całego ciałka, wtedy zauważyłam że sięgałam mu do kolan. serio jestem malutka. Chwile potem zdziałały się "cuda". Mężczyzna zmienił się w cień który powoli przeformowywał widoczne kształty. Otworzyłam swój malutki pyszczek jednocześnie z podziwu oraz zaskoczenia albo nie zrozumienia co sie tera dzieje. Nie wiedziałam w sumie że Rhys również jest liskiem, w sumie.. bardzo mnie to podjadało. Uśmiechnęłam się, a chwile potem usłyszałam głos w głowie. Zastanawiałam się co by teraz mogły porobić dwa liski.. samiec i samiczka... Ciii... ale wy macie brudne myśli.. Stanęłam na czterech łapkach po czym rzuciłam się na niego powalając na plecy. Liznęłam go po policzku, po czym odbiłam się od niego i wylądowałam trochę dalej za jego główką.
-Książę, jak szybko potrafisz biegać? Złap mnie... Czas rozprostować stare kości - oznajmiłam zachęcając do tuż owej rywalizacji. Samiec nie dał się długo prosić, wstał szybko, tak samo jak ja znikłam z miejsca w którym stałam, ruszyłam za drzewa posługując się dobrym wzrokiem jak i koncentracją. Aż po chwili gdy nabrałam odpowiedniej prędkości zaczęłam odbijać się od drzew wchodząc coraz to wyżej i wyżej, z gałęzi na gałązkę. Książę biegł dołem gdyż za ciężki na tak delikatne patyczki. Chwile potem jednak udało mu się, nie zauważyłam jak mocno odbił się od podłoża, wyskoczył znienacka chwytając mnie w łapki, polecieliśmy oboje troszkę w gore po czym zaczęliśmy spadać na drugie drzewo, dość zabawnie wyglądało. Wylądowaliśmy już na ziemi, podczas lotu zmieniłam postać, chcąc być cwańsza i zmylić władce ale sie nie udało gdyż postąpił tak samo przy okazji pokazując swój szatański wzrok. Upadliśmy na miękką trawe, by było to twarde lądowanie. W ostatecznym spoczynku leżałam na plecach a Rhys na mnie.
-No dobra, wygrałeś. - oznajmiłam z całym szacunkiem jak i podziwem, nasze zmęczone oddechy uspokajały się, mój zwłaszcza gdy spojrzałam a raczej bardziej przyjrzałam się oczom księcia. Przybliżyłam powoli swoje usta do jego, które były i tak bardzo blisko, ale chwile potem uznałam że to nie stosowne, więc udałam że to jeden z moich przekrętów i przerzuciłam zgrabnie księcia, tym razem ja leżałam na nim.
-Też potrafię być cwana - wolałam przymilknąć tamte zachowanie i pokazać iż to co zrobiłam teraz było wręcz zamierzone, wolałam ukrywać się z emocjami... nigdy nic z tego nie wychodziło. Więc co za różnica...
Rhys?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz