Może i miałam mnóstwo styczności z kośćmi ale konie szkielety widziałam pierwszy raz w życiu. Patrzyłam się niezdecydowanie do wierzchowca ale w sumie można było spróbować. W razie czego teleportacja i po sprawie. Ostrożnie usiadłam w siodle, mało kiedy jeździłam na koniach. Wątpliwości zostały rozwiane, kiedy Rhys puścił się galopem to ruszyłam za nim. Gdzie on jechał? Przecież na Dwór to zupełnie inny kierunek.
Udało mi się go dogonić po chwili, akurat wtedy zwolnił. Kłusem zbliżyłam się zadowolona i rozleniwiona.
-Nagle zmieniłaś zdanie?
-Można nazwać to jak się chce. To chodzące cudeńko jest jak marzenie- rozmarzyłam się z uśmiechem.- Wiesz? Kości są ciekawe na swój sposób. Kiedy ciało umiera, skóra zostaje a potem są już same kości, które po jakimś czasie stają się proszkiem.
-Skojarzenia ze śmiercią moja droga?
-Śmierć jest jedyna w swoim rodzaju, tylko ma kilka typów zgonu. Jako uosobienie jej chyba wiesz o tym najlepiej. Jesteś wyjątkowy- uśmiechnęłam się pod nosem przejeżdżając dłonią po karku konia.
Rhys? Meh, szkoda ;p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz