-Co młode stworzonko to czasami bywa kłopotliwe ale nadrabia to miłością- spojrzałam na psiaka po czym podsunęłam mu jedną kość, którą zaczął szczęśliwie gryźć, na co pogłaskałam go po łebku.- Zwierzęta w przeciwieństwie do ludzi zawsze nas kochają, czyż nie?
-Prawda- przytaknęła. Ponownie przeniosłyśmy wzrok na psiaka. Aż trudno było sobie wyobrazić jego euforię jak zabierał się za następne kości.
-Tak w ogóle to się nie znamy. Akane jestem- wyciągnęła dłoń. Podałam jej swoją.
-Sans.
-Czy to żeńskie imię?- Zdziwiła się. Pokręciłam rozbawiona głową.
-Skrót od pełnego imienia. Całego nienawidzę- wyszczerzyłam się.
-Aż takie podłe?
-Lepiej nie mówić. Dlatego wolę być nazywana Sans.
-Nie uwierzę, póki nie usłyszę całe imię- Akane była bardzo uparta. Spodobało mi się to.
-To się naczekasz, nie ma opcji żebyś poznała to straszne imię- roześmiałam się.
<Akane?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz