Walka którą stoczyliśmy ostatnio z demonami, nie dała mi nawet satysfakcji. Nocne spacery były moją najlepszą czynnością i jak do tej pory satysfakcją. Książe został u mnie w pokoju, a ja zaczęłam sobie spacerować przy okazji zwiedzać i przyglądać się ludziom. Dzisiejszego dnia nic ciekawego się nie działo. Więc zmieniłam się w swoją zwierzęcą postać, kota i miałam zamiar iść do mojego ulubionego miejsca, w którym mogłam odpocząć. Chodziło mi tu o ogród, ale na książęcym dworze. Wspięłam się na pobliskie drzewo sakury i powróciłam do swojego normalnego wyglądu. Wzięłam swój flet i zaczęłam grać na nim. Kołysankę, której nigdy nie zapomnę i nie miałam nawet takiego zamiaru. Na granatowym niebie widniały już piękne gwiazdy i księżyc, któremu zostało parę dni do nowiu.
- Chyba nie powinnaś tutaj być! - usłyszałam męski, donośny głos dochodzący z lewej strony.
- A ktoś mi zakaże? - spytałam, nawet nie spojrzawszy na tą osobę.
- Wiesz, że to księcia ogród, a ty raczej nie należysz do osób, które pochodzą ze szlachetnej rodziny - dodał. Miałam go zupełnie gdzieś.
- Kot nie mający domu, szuka sobie miejsca, gdzie może wypocząć - po tych słowach, pofatygowałam się, aby zejść na ziemię i spojrzeć mu w twarz.
<Jakiś chłopak?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz