Dzisiejszy dzień należał do tych dni upalnych. Lato które już do nas zawitało, dawało się co niektórym we znaki. Książe sam opadał z sił, więc włożyłam go do torby, aby nie musiał chodzić. Wszyscy dzisiaj byli zmęczeni i nie chciało się im nic robić. Krążyłam sobie po okolicy. Podpytałam się kilku osób co słychać na rynku i czy ostatnio słyszeli o jakichś zadaniach do zrobienia.Niestety nikt nic nie słyszał, a do zrobienia nic nie było.
- I co ja mam teraz robić Książe? - spytałam się szczeniaka, głaszcząc go przy tym po głowie.
On jak zawsze zaszczekał, a jego mordka była szczęśliwa. Uśmiechnęłam się lekko. Od kąd przygarnęłam Księcia w moim życiu stał się on osobą, której nie mogłabym porzucić.
- Już długo się znamy, co nie psiaku - powiedziałam do niego. Po tych słowach przypomniało mi się jak to znalazłam jego, gdy był szczeniakiem. Był mały, słaby i nie prawie, że szans na przeżycie, dlatego go przygarnęłam. Chciałam go zabić, aby skrócić jego czas życia, ale wtedy on zaszczekał i wstał. Na wzgląd jego postury i sierści, a zwłaszcza oczu wyglądał jak książę, więc dałam mu tak na imię. Wyjęłam go z torby i wzięłam go na ręce. Nie patrząc się, jak idę.Skręciłam i upadłam na ziemię, bo potknęłam się o kogoś.
- Co się stało? - spytała osoba, która leżała sobie na ziemi. Przetarła oczy i leniwym ruchem spojrzała na mnie.
- Ty sie pytasz co się stało! Jeżeli chce ci się spać to idź do pokoju, a nie, że śpisz sobie na drodze - uniosłam trochę głos. - Książę czy nic ci nie jest? - odwróciłam się do niego, a ona zaszczekał i zamerdał ogonem. - Jakie szczęście - odetchnęłam z ulgą. - A ci nic nie jest? - spytał się dziewczyny.
<Sansity?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz