-Nie powinieneś tam iść.- powiedziałam stojąc za nim.
Odwrócił się w moją stronę. Był wysoki o czarnych włosach, nawet dobrej budowie ciała oraz o ile się nie pomyliłam czarne oczy. Czyli raczej niezbyt miły dla mnie.
-Od kiedy będziesz mi mówiła co mogę a czego nie powinienem?- spytał lekko wkurzony.
Stanęłam przed nim. Uśmiechnęłam się uroczo, ale to w cale nie znaczyło, że będę miła.
-Bo aktualnie ja miałam tam iść.
Wyminęłam go z zamiarem wejścia tam. Gdy nagle poczułam rękę na ramieniu. Westchnęłam cicho. Spojrzałam na właściciela tej ręki. Spiorunowałam go wzrokiem. Bardzo mnie zdenerwował.
-Nie powinnaś tam iść.- powiedział.
-Naprawdę?- spytałam ironicznie.- Czyżbyś się o mnie troszczył?
Przewrócił tylko oczami na co ja się uśmiechnęłam. Patrzył na mnie jak na coś z zupełnie innego świata.
-Chciałabyś.- odparł.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. Bo w końcu mnie takiej słabej dziewczynie przyda się ktoś kto będzie ją chronił.
Westchnął cicho. Przyjrzał mi się uważnie jakby oceniając i mnie i w jakim stopniu była to prawda. Była w 90% prawdą. Bo serio potrzebowałam ochrony. A byłam tak mniej więcej dobra w walce. A to co umiałam raczej mi powinno wystarczyć.
-Serio?- dopytał.
-No tak. Ale ty się tego nie podejmiesz bo nie będziesz umiał mnie bronić zapewne. I bo mnie nie znasz.- odpowiedziałam.
Zamyślił się na chwilę. Tak jakby rozważał to co właśnie powiedziałam. Przechyliłam głowę. Zastanawiałam się czy serio się zgodzi. Jak tak to będzie zabawa. A jak nie to nasze drogi się rozejdą. A ja bardzo chciałam tam pójść.
(Takahiro?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz