Rhys miał dar przekonywania. Cokolwiek byś nie zrobił, on zrobi po swojemu, lepiej. Nie wolno było się z nim kłócić.
-Skoro tak mówisz, niech będzie- szepnęłam kiedy na chwilę się oderwaliśmy od siebie. Po chwili, ponowiliśmy przerwaną czynność, trwając tak przez dłuższy czas. W pewnym momencie, nastąpił ruch z jego strony. Popchnął mnie na ziemię, tak, że leżałam na plecach. Jedną ręką biorąc moje dłonie nad moją głową i tak je trzymał w uścisku, natomiast drugą złapał mnie lekko za brodę. Nawet bez tego podążyłam za nim spojrzeniem. tak, znajdował się nade mną, a wtedy pochylał się ku mnie.
-Niezła siła argumentu- stwierdziłam z uśmiechem. Dodałam po chwili udając niewinny ton, chociaż w oczach grasowały wesoło ogniki- Co zrobisz z bezbronną złapaną osobą?
Rhys?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz