niedziela, 10 lipca 2016

Od Rhysa C.D Sansity

Zmrużyłem oczy, zaskoczony słowami Sans.
- Kocham niewiele osób, a jeszcze mniej osób kocha mnie. - wymruczałem poważnie. - Ale śmierc też jest zdolna do kochania.
Chyba chciała coś dodac, ale zbyłem ją machnięciem ręki.
- Idź. Nie pozwól gościowi czekac. - uśmiechnąłem się lekko, oczy jednak miałem trochę smutne. - Jakby co... Będę w moim pokoju.
Sans wymamrotała jakieś pożegnanie i poszła. Ja wstałem i odszedłem w przeciwnym kierunku, do zamku.  Po chwili znalazłem się w moich komnatach. Odwołałem wszystkie obecne tu służki, lokajów, kamerdynerów i nie wiadomo kogo jeszcze. Gdy wychodzili, do komnaty wślizgnęła się jednak Death, po czym drzwi się zamknęły i zapanowała cisza. Wyszedłem na balkon, a cienista wilczyca za mną.
- Oj, Di. - westchnąłem po jakimś czasie.
Usiadłem przed nią, by ją pogłaskac, ona jednak wepchnęła się na moje kolana.
- Dziewczynko, co to robisz? - warknąłem do niej, byłem jednak rozbawiony sytuacją.
Po chwili głaskania, Death zamarła i wbiła we mnie przeszywające spojrzenie swoich niebieskawych oczu.
- Co jest, Di? - mruknąłem.
Delikatnie zepchnąłem ją ze swoich nóg i wstałem. Oparłem łokcie o poręcz balkonu. Minęło kilka minut, a usłyszałem, że ktoś się zbliża do moich komnat.
<Sans?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz