niedziela, 10 lipca 2016

Od Akane C.D Rhysa

Ucieszyłam się, gdy Rhys się zgodził iść ze mną. Na pewno będzie miał przechlapane tak jak z resztą zawsze, przeze mnie, ale wreszcie w zamian za to pomogę mu w czym tylko będzie chciał. Przeszliśmy przez tajemnicze przejście zrobione z gałęzi płaczące wierzby i dotarliśmy do miejsca, które kochałam.
- I jesteśmy - Uśmiechnęłam się. Chwyciłam za rękę Rhysa i pociągnęłam za sobą wprost do strumyka. Wyjęłam ze swojej torby kartki i złożyłam dwa papierowe żurawie, dwa samolociki i dwie łódki. Puściłam je wraz z prądem wody.
- Dlaczego to zrobiłaś? - Spytał się, a ja się uśmiechnęłam i wskazałam palcem na nie, aby się popatrzał. Samoloty jak i papierowe żurawie wzniosły się w górę, a krople wody spadały tworząc krople tęczy dzięki świecącemu słońcu.
- Widzisz jak ładnie się skomponowały - Uśmiechnęłam się. Spojrzałam na Rhysa, który wyglądał na zmęczonego. - Rhys połóż głowę mi na kolana.
- Dlaczego? - Spytał się, ale gdy zobaczył mój wyraz twarzy, położył się. Cicho zaczęłam śpiewać kołysankę jaką kiedyś śpiewała mi mama. Głaskałam go przy tym po głowie. Nie minęło pięć minut, a on zasnął. Pocałowałam go w czoło i wciąż gładziłam go po głowie. Jego włosy lśniły w promieniach słońcach, a on gdy spał wyglądał na niewinnego.

<Rhys?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz