sobota, 16 lipca 2016

Od Rhysa c.d Sansity

Na słowa Sans przystanąłem. Ona, widząc to, również się zatrzymała. Ująłem jej twarz w dłonie i szepnąłem jej do ucha:
- Jestem z tobą.
Złożyłem na jej czole lekki jak piórko pocałunek i odsunąłem się, by pstryknąc palcami. Po chwili przybiegły dwa już osiodłane cieniste konie, które zatrzymały się przed nami.
- Wsiadaj. - poleciłem cichym głosem. - Będzie szybciej.
- Dobrze. - odpowiedziała Sans.
Podałem jej rękę, by ułatwic jej wejście na konia. Gdy to zrobiła, sam wsiadłem na drugiego konia i wydałem im rozkaz, by galopowały. Chwyciłem wodze i krzyknąłem do Sans:
- Prowadź!
Dziewczyna po chwili skręciła między drzewami, a ja trzymałem się za nią, gdyż dwa konie nie zmieściły by się pomiędzy tymi dwoma drzewami. W miarę jak oddalaliśmy się od zamku, a przybliżaliśmy do demona, las jakby ucichł. Zwierzęta przerażone biegły w przeciwnym kierunku, niż my. Po chwili, gdy ostatnie króliki skoczyły w krzaki, a sarny nerwowo zbiegły ze ścieżki, w lesie, w którym byliśmy, zapadła upiorna cisza, która poprzedza moje ukochane wielkie wejścia (xd).
<Sans?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz