czwartek, 30 czerwca 2016

Hades Galathynius Sardothien!

 ''Umiesz liczyć? Licz na siebie, innych twoje szczęście je*ie!''


Hades z Dworu Nocy

Wielkie wejście, buahaha. Ludu czekam na oklaski. Sans gdzie masz bębny? xP

Od Katariny CD. Rhysa

Gdy księciu mnie odstawił , siedziałam sobie na jednym z swoich miękkich ogonków które co prawda są większe od mojego całego ciałka, wtedy zauważyłam że sięgałam mu do kolan. serio jestem malutka. Chwile potem zdziałały się "cuda". Mężczyzna zmienił się w cień który powoli przeformowywał widoczne kształty. Otworzyłam swój malutki pyszczek jednocześnie z podziwu oraz zaskoczenia albo nie zrozumienia co sie tera dzieje. Nie wiedziałam w sumie że Rhys również jest liskiem, w sumie.. bardzo mnie to podjadało. Uśmiechnęłam się, a chwile potem usłyszałam głos w głowie. Zastanawiałam się co by teraz mogły porobić dwa liski.. samiec i samiczka... Ciii... ale wy macie brudne myśli.. Stanęłam na czterech łapkach po czym rzuciłam się na niego powalając na plecy. Liznęłam go po policzku, po czym odbiłam się od niego i wylądowałam trochę dalej za jego główką.
-Książę, jak szybko potrafisz biegać? Złap mnie... Czas rozprostować stare kości - oznajmiłam zachęcając do tuż owej rywalizacji. Samiec nie dał się długo prosić, wstał szybko, tak samo jak ja znikłam z miejsca w którym stałam, ruszyłam za drzewa posługując się dobrym wzrokiem jak i koncentracją. Aż po chwili gdy nabrałam odpowiedniej prędkości zaczęłam odbijać się od drzew wchodząc coraz to wyżej i wyżej, z gałęzi na gałązkę. Książę biegł dołem gdyż za ciężki na tak delikatne patyczki. Chwile potem jednak udało mu się, nie zauważyłam jak mocno odbił się od podłoża, wyskoczył znienacka chwytając mnie w łapki, polecieliśmy oboje troszkę w gore po czym zaczęliśmy spadać na drugie drzewo, dość zabawnie wyglądało. Wylądowaliśmy już na ziemi, podczas lotu zmieniłam postać, chcąc być cwańsza i zmylić władce ale sie nie udało gdyż postąpił tak samo przy okazji pokazując swój szatański wzrok. Upadliśmy na miękką trawe, by było to twarde lądowanie. W ostatecznym spoczynku leżałam na plecach a Rhys na mnie.
-No dobra, wygrałeś. - oznajmiłam z całym szacunkiem jak i podziwem, nasze zmęczone oddechy uspokajały się, mój zwłaszcza gdy spojrzałam a raczej bardziej przyjrzałam się oczom księcia. Przybliżyłam powoli swoje usta do jego, które były i tak bardzo blisko, ale chwile potem uznałam że to nie stosowne, więc udałam że to jeden z moich przekrętów i przerzuciłam zgrabnie księcia, tym razem ja leżałam na nim.
-Też potrafię być cwana - wolałam przymilknąć tamte zachowanie i pokazać iż to co zrobiłam teraz było wręcz zamierzone, wolałam ukrywać się z emocjami... nigdy nic z tego nie wychodziło. Więc co za różnica...
Rhys?

Od Akane CD Sansity

Sernik. Dobry pomysł. Znałam bardzo dobry przepis i miałam nadzieję, że dzięki temu przepisowi zdobędę jej kubki smakowe. Jak wyjęłam mąkę z szafy od razu chciałyśmy wziąć się za pieczenie, ale zabawa wygrała. Napis Sans był na swój sposób uroczy.
- No to co?! Bierzmy się do robienia sernika - uśmiechnęłam się. Zrobiłyśmy spód i masę po czym włożyłyśmy masę do piekarnika. Azula cały czas podjadała masę, a gdy dostała miskę do wylizania to zrobiła maślane oczy.
- Czas na dekorację - uśmiechnęłam się i zaczęłam ubijać śmietanę tak aby była sztywna i nadawała się na dekorację. Azula miała na nią chęć co można było zobaczyć po jej minie.
- Masz spróbuj! - podałam jej łyżkę, a ona zanurzyła ją w śmietanie. Gdy tylko wzięła na jej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Wyjęłam ciasto z piekarnika do ostudzenia, a my przygotowałyśmy rzeczy do dekoracji.
- Azula tu udekorujesz ciastka, które zrobiliśmy, a ja udekoruj ciasto, co ty na to? - chciałam, aby ten sernik był wyjątkowy i tylko dla niej.
- Nie ma sprawy - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy. Podałam jej ciastka, a sama wzięłam ciasto.
- Azula proszę połowa rzeczy dla ciebie - podałam jej połowę dekoracji wraz ze śmietaną, która trochę podebrałam na palec i upaćkałam nos Azuli od niej. - Uroczo wyglądasz - uśmiechnęłam się tak samo jak ona. Zaczęliśmy dekorować ciasto i ciastka. Po dwudziestu minutach skończyłyśmy.
- Na trzy pokazujemy - powiedziała Sans, a ja przytaknęłam, ze się zgadzam.
- Raz...Dwa...Trzy - odliczyłyśmy razem z niedoczekiwaniem.
- To moje dzieło! - powiedziałyśmy razem.


Miałam nadzieję, że lubiła truskawki i jagody, a listki mięty i kawałek czekolady nie będą jej przeszkadzały.

<Sans?> Mam nadzieję, że się spodoba i będzie smakowało ci ciasto. No i czekam na twoje ciastka ^^

Od Akane CD Rhysa

Po dłuższym wtuleni zrozumiałam, że Rhys nie może mieć cały czas zasłoniętych oczu. Jakby nie było, wszyscy nie mogą czekać i spełniać mich zachcianek, a zwłaszcza on. W mojej sytuacji i sądząc po moich włosach jaki oczach nie miały one zamiaru dzisiejszego dnia zmienić swojego koloru na naturalny, a serduszko nie chciało zniknąć.
- Możesz otworzyć oczy - powiedziałam cicho, będąc przygotowana na samoocenę Rhysa. - Tylko nie przeraź się moich włosów i oczu, a zwłaszcza tego co mam na policzku. Jeżeli będziesz się śmiał to oberwiesz ciastem - zaśmiałam się, a on otworzył oczy i zobaczył mnie z moimi dziwacznymi włosami, oczami, sercem na policzku i ciastem w ręku.

<Rhys?> Uważaj na ciasto! :3

Od Sansity CD Rhysa

Pokręciłam głową udając zatroskanie.
-Nie wypada tak atakować księcia, wiecie?- Rzuciłam do zgromadzonego, aczkolwiek niezbyt przyjaźnie nastawionego tłumu ludzi. Ich spojrzenia jednogłośnie mówiły, co sądzą o tym zajściu i możliwie o samym Rhysie. Złapałam go go za dłoń.- Później ich odwiedzimy, dobrze?
Po krótkiej chwili na wymianę spojrzeń, teleportowałam nas z dala od tego rynku. Wylądowaliśmy gdzieś na łące a w dali, pewnie z rynku, dobiegły nas bicie dzwonów. Szczęka mi opadła, kiedy wyszło, że jest grubo popołudniu, chyba w okolicach piętnastej. Zmarkotniałam podciągając kolana pod brodę.
-Co się stało miła?- Zapytał się Rhys układając się do pozycji siedzącej.
-Miałam mniej więcej plan na wspólne spędzenie dnia a wszystko wzięło w łeb- powiedziałam zasmucona.- Chyba nie jest pisane nam spędzić, jeden cały dzień. Przepraszam- spróbowałam mu posłać uśmiech ale wyszedł taki niemrawy.


Rhys?

Od Rhysa CD. Katariny

Zdziwił mnie skok Katariny, ale nie skomentowałem go tylko złapałem ją - jako lisa. Była doprawdy urocza - nie tylko jako lis. Zachichotałem i postawiłem ją ostrożnie na ziemi. Po chwili rozwiałem się w cień. Przybrałem postać cienistego lisa, który celowo powoli uformował się na trawie naprzeciwko Katariny.  Gdy przemiana dobiegła końca, spojrzenie moich biało-żółtych, świetlistych lisich oczu wbiłem w Katarinę, czekając na jej reakcję. Dziewczyna, a raczej lisiczka, zamachała tymi swoimi dziewięcioma ogonkami i uśmiechnęła się po lisiemu.
''Co robimy?' - przesłałem jej w myślach wiadomość.
<Katarina? wybacz, ale nie zobaczyłam, że nie opublikowałam ;-; >

Od Rhysa CD. Akane

- Mogę już patrzeć? - spytałem cicho.
- Nie bo się do mnie zrazisz, a tego bym nie chciała. Wreszcie nie chciałabym stracić osoby, którą chcę ochraniać z własnej woli. - szepnęła Akane.
Wydałem z siebie pomruk zdziwienia, ale nie skomentowałem jej słów. Po chwili siedzenia w ciszy, siedzenie z zamkniętymi oczami stawało się męczące. Czułem się dziwnie, nie mogąc patrzeć, by zobaczyć wcześniej potencjalne zagrożenie, więc musiałem polegać na innych zmysłach. Przy takiej bliskości z Akane, było to trudne. Rozbawiło mnie to, że chciała mnie ochraniać - niewiele istot zdecyduje się na atak na księcia, a już na pewno nie na księcia, który potrafi zabijać spojrzeniem. Westchnąłem i pocałowałem Akane we włosy, wdychając jej zapach i mając cały czas zamknięte oczy.
<Akane?>

Od Rhysa CD. Sansity

Gdy Sans mnie pocałowała, objąłem ją ramionami i kontynuowałem pocałunek. Całowaliśmy się kilka minut, aż w końcu odsunęliśmy się od siebie. Pozwoliłem lekkiemu uśmiechowi wpełznąć na twarz, gdy popatrzyłem na Sansity.
- Wiesz... Księciu nie wypada się chyba całować w zaułku niedaleko rynku? - spytałem sarkastycznie.
- Chyba. - parsknęła Sans i uśmiechnęła się szyderczo w stronę grupy kilku dzieci gapiących się na nas z końca zaułka.
Jednym spojrzeniem sprawiłem, że zaczęły się dusić. Poddusiłem je, jednak nie do nieprzytomności. Po kilku sekundach rzuciłem im groźne spojrzenie i odwołałem cienie, które zaciskały się na ich szyjach. Dzieci pospiesznie odbiegły, a ludzie z tej części z niewiadomych przyczyn zaczęli znikać.
- Książę tu jest! - ktoś warknął cicho kawałek dalej, nie rozpoznałem jednak, czy były to słowa przerażenia czy gniewu.
<Sans?>

Od Akane CD Rhysa

Nie chciałam, aby zobaczył jak to zmienił mi się kolor włosów i oczu, a w dodatku to serduszko na policzku. Chłopak miał bardzo anielską cierpliwość, co mnie zaskoczyło. "Coraz bardziej mnie intrygujesz" nie wiedziałam czy uznać to za komplement czy też może za sarkazm. Rhys nie czekając na moją odpowiedź, przyciągnął mnie do siebie i objął ramionami. Ciepło jakie czułam od Rhysa było takie samo jak od osoby w moim śnie.
- Słodki zapach! - powiedziałam cicho i wtuliłam się bardziej w objęcia Rhysa.
- Mogę już patrzeć? - spytał się cichym i łagodnym głosem.
- Nie bo się do mnie zrazisz, a tego bym nie chciała. Wreszcie nie chciałabym stracić osoby, którą chcę ochraniać z własnej woli.

<Rhys?>

Hisaki Makoto!

''Wszystko da się kupić. To po prostu kwestia ceny.''


Hisaki, dziecko Dworu Dnia

Nowa strona - ''Dzieci''!

Dostałam pytanie, czy można dołączyć dzieckiem. Zgodziłam się, bo czemu nie? Z tego względu stworzyłam zakładki ''Dzieci'' na stronach Dworów. Przyda się to, gdyby ktoś bardzo chciał dołączyć jako dziecko - no i ehm, nasze postaci też może będą kiedyś mieć.

~~Możecie potraktować to jako zachętę do wiadomo czego, chociaż wątpię, czy ktoś się już na to odważy, jednakże nic nie sugeruję ;p


Od Sansity CD Rhysa

Bardzo ciekawie lub zabawnie musiało to wyglądać z perspektywy osoby trzeciej, oglądającej sytuacje. Rhys delikatnie ciągnący przeze mnie i uroczym wyrazem twarzy. Kiedy w końcu udało nam się opuścić Dwór, kontynuowałam naszą przechadzkę. Do celu, co prawda był jeszcze kawałek ale myślałam, że będzie warto.
Najlepsze było to, że żeby tam dojść, trzeba było iść przez rynek, który akurat był spokojny, prawie nie było ruchu, co o tej porze było zdumiewające. Idąc rozglądałam się jeszcze okazyjnie i znalazłam- w miejscu gdzie budynki się kończyły, było małe przejście, którego nie można było na pierwszy rzut oka zauważyć. Z uśmiechem go pociągnęłam tam i lekko przycisnęłam go do ściany.
-Czyżby już jesteśmy na miejscu?- Zamruczał ale zakryłam mu palcem usta.
-Nie, jeszcze nie. Ale to bonus przed głównymi wydarzeniami- szepnęłam mu do ucha gasząc tłumiące się kolejne pytanie pocałunkiem.

Rhys? Wybacz takie byle co .-.

Od Rhysa CD. Akane

- Mówiłam ci żebyś nie patrzał na mnie! - zakryła mi znowu oczy.
- Moja droga, sama cały czas na mnie zerkasz. - skwitowałem i zaśmiałem się.
Wyczułem, jak Akane się czerwieni. Delikatnie ująłem jej nadgarstki i z zamkniętymi oczami złożyłem na nich pocałunki. Potem ponownie przyłożyłem jej dłonie do moich oczu. Po kilkunastu sekundach nie wytrzymałem i odezwałem się łagodnym głosem:
- Dlaczego to robisz?
Akane nie odpowiedziała, tylko zachichotała:
- Masz doprawdy anielską cierpliwość, Rhys. - zaakcentowała słowo ''anielską''.
Przyłączyłem się do jej śmiechu.
- Coraz bardziej mnie intrygujesz, wiesz? - szepnąłem.
Nie czekając na odpowiedź, dalej z zamkniętymi oczyma, przyciągnąłem ją do siebie i objąłem ramionami.
<Akane?>

Od Katariny CD. Rhysa

W sumie jeszcze połowa dnia przed nami, więc tak jak książę zaproponował tak ruszyliśmy by więcej pozwiedzać. O dziwo złego charakteru jak i mrocznej duszy jest tu cudownie. Nie wiem czemu ale miałam bardzo zaczepisty humorek, może dlatego że ktoś poświęcał mi swój czas? Tak długo samotnie przechodziłam przez swoje życie że myślałam czy by nie do demonów dołączyć. Uśmiechnęłam się po czym rozbawiona ruszyłam biegiem w stronę jednego z drzew, wskoczyłam zgrabnie chwytając się gałęzi, następnie podciągnęłam się i skoczyłam na kolejną, coraz wyżej i wyżej. Książę podszedł troszkę, wtedy wykorzystałam moment, wyskoczyłam na niego krzycząc.
-Złap mnie! - chłopak co prawda delikatnie się zdziwił albo w ogóle nie spodziewał, jednak podczas lotu zmieniłam się w liska, leciałam jak mała biała kulka. Rhys złapał mnie w swoje ręce jak piłkę do siatkówki. Po czym gdy rozwinął dłonie, ja rozwinęłam swoje wszystkie ogonki i pokazałam fioletowe, wielkie oczka, jak i malutkie łapki.
-Mass mnie... - uśmiechnęłam się słodziutko. Pokazując delikatnie swój lisi języczek. Charakterystyką było jednak to iż moja blizna pod lewym okiem, nawet w wersji zwierzęcej, pozostaje nie naruszona.
Rhys x.D

Od Feyry CD. Michael'a

- Żyć. Przestrzegać zasad i cieszyć się życiem na Dworze. - uśmiechnęłam się. - Chodź za mną.
Poszliśmy leśną dróżką a po chwili znaleźliśmy się w jednym z moich ogrodów. Ten akurat był różany. Poprowadziłam Michael'a przez ścieżki, aż znaleźliśmy się na placu przed zamkiem. W międzyczasie dołączyła do mnie moja straż, kłaniając mi się. Przywołałam służkę, która zjawiła się przede mną po kilkunastu sekundach.
- Weź Michael'a do jakiś komnat dla członków mojego Dworu. Dajcie mu co tam będzie chciał. - powiedziałam do niej, gdy dygnęła przede mną.
Odwróciłam się do Michael'a.
- W twoich komnatach będzie czekał na ciebie informator, który wyjaśni ci zasady i wytłumaczy to i owo o Dworze Dnia. A teraz wybacz, obowiązki wzywają. - skinęłam mu głową na pożegnanie i odeszłam, a w ślad za mną podążyła straż.
<Michael?>

Od Rhysa CD. Sansity

- Idziemy. - potwierdziłem i westchnąłem teatralnie. - I tak nie mam wyjścia.
Gdy Sans zamachnęła się na mnie, zachichotałem, złapałem jej nadgarstek i złożyłem tam lekki jak piórko pocałunek.
- Idziemy. - powtórzyłem z błyskiem w oczach.
Nie uwalniając ręki z mojego uchwytu (xp), Sans poprowadziła mnie do tylnych drzwi. Otworzyłem je i puściłem ją przodem. Zamknąłem je za sobą i stanęliśmy na placu.
- Prowadź, moja miła. - szepnąłem jej do ucha.
<Sans?>

Shin Namines!

 ''Dla nowego początku wszystko ma swój koniec.''


Shin z Dworu Nocy

Od Sansity CD Akane

Na samo wspomnienie o zrobieniu dla kogoś ciasta, łatwo się wybudzić. Ona naprawdę chciała zrobić coś dla mnie, upiec ciasto? To było urocze.
-Heh, to na co jeszcze czekamy? Prowadź do siebie- uśmiechnęłam się lekko ociągając się ze wstaniem. Kiedy udało nam się jakoś ruszyć z miejsca, rozmawiając szłyśmy przed siebie aż w końcu dotarłyśmy do mieszkania Akane. Bardzo jasny i gdzieniegdzie dominowały różnorakie kolory. Oczywiście był posprzątany na błysk.
Kiedy w miarę zaznajomiłam się z miejscem, nadeszła rozterka jakie ciasto robimy. Nie chciałam jej zrzucać za dużo roboty, dlatego zaproponowałam sernik na co się zgodziła. W chwili kiedy było trzeba robić z mąką, zachciało nam się bawić. Tak Akuś zrobiła figurkę na kształt siebie i zadowolona spojrzała co mi wyszło. A wyszła usypana kupka mąki z podpisem "Sans".
-Niezła wiara w siebie- skwitowała nie wiedząc co powiedzieć.
-Jaka wiara? To czysta prawda. Przecież jestem Skeleton, kupka pyłu to przyszła ja- odparłam rozbawiona szturchając ją w bok.


Akuś? Tak, jestę dumną kupką mąki xD

Od Akane CD Rhysa

O moich bliznach wiedział Rhys co mnie zaskoczyło. Nie lubiłam, a wprost nienawidziłam gdy ktoś wiedział o moich bliznach. To przez nie najbardziej czułam się słabą i niemogącą nic zrobić dziewczyną. Obecność. Coś czego nikt ode mnie nie wyczekiwał, a jednak on tego chciał, a może pragną. Próbowałam się sprzeciwić, ale mi po prostu nie wychodziło. Gdy już chciałam powiedzieć, on nie dał mi dokończyć, bo pocałował mnie. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Moja twarz zarumieniła się w odcieniu czerwieni róży, która to rozkwitła.
- Wybacz, nie mogłem się powstrzymać i nie znalazłem innego sposobu! - odpowiedział, gdy tylko oderwał ode mnie usta.
- N-Nic n-nie szkodzi! - zająknęłam się i spuściłam ponownie wzrok.
- Dlaczego zawsze spuszczasz swój wzrok? Nie lubisz mnie?
- Nie po prostu nigdy nie wiem jak reagować... Ja mało kiedy z kimś rozmawiam, no chyba, że muszę zrobić jakieś zadanie lub zawołać Księcia - odpowiedziałam. On wziął mnie za podbródek i skierował moją twarz tak, aby była blisko jego.
- Spójrz na mnie!
- Nie powinnam - odpowiedziałam, wciąż patrząc w inną stronę niż jego oczy. Po krótkim zastanowieniu i przemyśleniu, spojrzałam się w jego zastanawiające, a zarazem magiczne oczy. Wtedy poczułam jak nie mogę zapanować nad swoimi emocjami co źle mi się kojarzyło. Moje oczy zmieniły się na kolor granatu z fioletem, na policzku pojawiło się serduszko, a w dodatku moje włosy przybrały kolor ciemnego różu.
- Nie patrz! - powiedziałam, zasłaniając mu oczy.
- Co się stało? - spytał, a ja nie wiedziałam co zrobić.
- Po prostu nie patrz. Nie możesz mnie zobaczyć. - zaczęłam już panikować. Wstałam, wciąż trzymając moje dłonie na jego oczach. Chcąc uciec, potknęłam się i zleciałam prosto na Rhysa. Nasze spojrzenia ponownie się spotkały, a ja ponownie się zarumieniłam.
- Mówiłam ci żebyś nie patrzał na mnie! - zakryłam ponownie mu oczy.

<Rhys?>

Od Michael'a

Pod postaciom wilka lepiej mi się żyje. Nie wiem czemu..tak po prostu.
Siedziałem nad małym stawem, który był w jakimś małym lasku. Naokoło mnie, było pełno drzew z których zwisały liany, prawie dotykając tafli wody. Moje wilcze odbicie wydawało się odzwierciedlać moje drugie "oblicze". Z ciekawością wpatrywałem się w wodę, dopóki nie usłyszałem czyiś kroków jakieś 10 metrów ode mnie. Cierpliwie czekałem aż ta istota się zbliży. gdy czułem że jest tuż za mną, oderwałem się od ziemi by skoczyć i powalić...człowieka?
Pode mną leżała dziewczyna, próbująca zrzucić mnie z siebie. Ale cóż...moja waga jej na to nie pozwoliła...
-No już spokojnie-Westchnąłem, schodząc z dziewczyny i zmieniając się w człowieka.
-Ładnie to tak na ludzi napadać?!- Wstała i otrzepała się z piachu.
-HA-HA, ładnie to się tak zakradać?-Prychnąłem.
- Kim jesteś?-Spytała po chili ciszy.
- Ja...Michael- Podałem jej rękę.
- Feyra- Także podała mi rękę.
Po naszym przywitaniu, dziewczyna opowiedziała mi o tym Dworu Dnia.
- Czyli..mogę dołączyć tu, albo do tego drugie tak?
- Tak.
- To...chętnie dołączę do Dworu Dnia.- Powiedziałem z powagą i elegancją. Dziewczyna lekko się uśmiechnęła.- To...co mam teraz zrobić?- Spytałem, rozglądając się.

Feyra? :>

Od Sansity CD Rhysa

Widać, że Death nie zamierzała tak łatwo. W końcu co młode to uparte, a co do tego że uparta jak każda inna dziewczyna to dało by się o to sprzeczać. nie każda zawsze jest przy swoim ale co tam. Przyjrzałam się jej zastanawiając się, co by mogłoby ją jakkolwiek przekonać. Nieśmiały pomysł zaświtał w głowie.
Przywołałam malutką kość, która unosiła się w powietrzu. Jak tylko to zobaczyła, od razu wbiła w nią swój uroczy wzrok. Kiedy wolno obracała się wokół niej, nie spuszczała z niej spojrzenia. Dlatego zaryzykowałam i posłałam kosteczkę w górę i leciała w głąb korytarza Dworu. Death na ten widok, stanęła na równe łapy i radośnie szczekając pobiegła goniąc kość. Gdy znikła z pola widzenia, zwróciłam się do Rhysa.
-Przekonaj jakąkolwiek dziewczynę tym co lubi, a na spokojnie posłucha. To jak?- Wspięłam się na palcach szepcząc mu do ucha.- Idziemy?

Rhys?

Od Rhysa CD. Akane

- Jaka ja jestem beznadziejnie słaba. - wymamrotała cicho Akane.
Chyba nie chciała, by dotarło to do moich uszu, ale nie moja wina, że usłyszałem. W jednej chwili znalazłem się przed nią i ująłem jej splecione ze sobą dłonie.
- Akane. - szepnąłem. - Nie waż się nawet tak myśleć. To rozkaz. Nie jesteś, i nigdy nie byłaś. Świadczą o tym twoje blizny. - gdy uniosła na mnie zaskoczony wzrok, wyjaśniłem. - Nesta mi powiedziała.
Na jej twarzy wymalowało się pytanie 'jak?''. Nie widziałem jej przecież odkąd pomagała się szykować Akane.
- Mogę się porozumiewać w myślach z moim Dworem. Tak, z tobą też.
Akane nie odezwała się, westchnąłem więc ciężko:
- Posłuchaj mnie, Akane. Ja od ciebie niczego nie wymagam. Mam wszystko co mi potrzeba. Od ciebie chcę tylko jednego.
- Czego? - cichutko spytała.
- Obecności. - szepnąłem.
- Ale... - protestowała.
Nie dałem jej dokończyć, zbliżyłem się do niej i zamknąłem jej usta pocałunkiem.
<Akane?>

Od Rhysa CD. Sansity

- Jest bardzo uparta. - stwierdziła Sans patrząc na Death.
- Jak każda dziewczyna. - parsknąłem. - Di, do nogi.
Suczka posłusznie podeszła do mnie i wlepiła we mnie spojrzenie swych niebieskawych oczu. Ukucnąłem przed nią i objąłem jej pysk rękami. Patrzyłem jej w oczu kilkanaście sekund, a później westchnąłem:
- Death... Idź dręczyć spojrzeniem kogoś innego.
Suczka przekrzywiła głowę i zaskomlała. Przewróciłem oczami i wstałem.
- Chyba nie potrafię przekonywać. - pokręciłem głową.
Sans zachichotała. Spróbowałem jeszcze raz:
- Di. Idź. Stąd.
Death zamerdała jedynie ogonem i zaszczekała kilka razy.
<Sans?>

Od Akane CD Rhysa

Miejsce było urocze, a ja nie mogłam się nadziwić widokami. Gdy chłopak sprawił mi komplement wlepiłam swój wzrok w ziemię, a na moich polikach pojawił się rumieniec. Chłopak się zaśmiał, a ja poprowadzona przez niego, poszłam wraz z nim do altany. W altanie nie było tradycyjnego stołu wraz krzesłami. Czekał na nas koc ze słodyczami i przeróżnymi deserami. Usiedliśmy blisko siebie. Patrząc na te wszystkie słodycze, desery, suknię i całą resztę, zrozumiałam, że włożył w to duży wysiłek.
- Pyszne! - odparłam, gdy tylko wzięłam pierwsze ciastko. - Spróbuj sam! - podałam mu ciastko prawie pod sam czubek nosa. On zjadł prosto z mojej ręki, przez co tylko się zaczerwieniłam.
- Masz rację, jest bardzo dobre - odpowiedział, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Głupio mi było, że nie potrafiłam nic zrobić czy też jak mu się odwdzięczyć. On zrobił i prawdopodobnie zrobiłby dla mnie wszystko, a ja nie byłabym w stanie zrobić dla niego nic.
- Jaka ja jestem beznadziejnie słaba - powiedziałam pod nosem i zwiesiłam głowę, a wzrok wlepiłam w swoje ręce, które miałam splotłe razem.

<Rhys?>

Od Akane CD Sansity

Sans wydawała się być oburzona, ale po krótkiej rozmowie i żartu, zapomniała i zaczęłyśmy się śmiać. Po miłej rozmowie Sans zasnęła, a ja ułożyłam jej głowę na moje kolana. Wyglądała uroczo gdy tak sapała. Chciałabym mieć taką siostrę jak ona, ale mój brat też nie był zły.
- Może zrobiłabym dla niej ciasto? - spojrzałam się na Księcia, a on tylko zamerdał ogonkiem i się oblizał.
- Sa-cha, hej Sa-chan, obudź się! - przeczesałam palcami jej grzywkę.
- Jeszcze chwilkę Akuś - powiedziała zaspana i przewróciła się na bok.
- A masz chęć na ciasto? - spytałam głaszcząc ją po głowie.
- Mam, a co?
- A chciałabyś, abym je dla ciebie upiekła? - gdy tylko to usłyszała, od razu otworzyła oczy i wstała do pozycji siedzącej.
- Naprawdę, upieczesz je dla mnie? - spojrzała mi się maślanymi oczami prosto w moje. Ja się roześmiałam.
- Tak upiekę, a ty jak chcesz to możesz mi ją pomóc upiec? - próbowałam się nie śmiać, ale mina Azuly była bajeczna.

<Sans?> Możesz opisać moje mieszkanie ^^

Od Sansity CD Rhysa

Mała Death do reszty mnie rozczuliła. Jakby by to określił Pap który wprost szalał za zwierzętami? O, mam. "Tyle miłości w jednym stworzeniu". Szczenię patrzyło na nas z maślanymi oczyma jakby powstrzymując nas od pójścia dalej. Nic nie zdało się jej omijanie, cały czas zagradzała drogę. W pewnym momencie kucnęłam przed nią zastanawiając się co by tu zrobić.
-Rhys?
-Tak?
-Czy mogłabym ją pogłaskać?
-Proszę bardzo.
Ostrożnie zbliżyłam dłoń, tak żeby w razie czego mogła odejść ale nie. Sama jej nie dotknęłam, mały kawałek dzielący moja dłoń od jej łebka natychmiast znikł, szczenię wręcz rzuciło się aby je pogłaskać. Kiedy zadowolona wstałam z powrotem, Death zapiszczała i zaczęła biec wokół nas by w końcu zniknąć gdzieś lecz nie na długo. Wiedzieliśmy, że jak idziemy w stronę wyjścia, ta szła w pewnej odległości od nas. Spojrzałam przez ramie akurat kiedy stanęła.
-Jest bardzo uparta- zaśmiałam się.

Rhys?

Od Rhysa CD. Akane

Na Akane suknia wyglądała jeszcze lepiej niż wtedy, gdy prezentowały mi ją służki. Nie skomentowałem tego jednak, tylko kilkanaście sekund wpatrywałem się bardziej w dziewczynę niż kreację. Zaprowadziłem Akane do jednego z moich ogrodów sakury. Był w nim niewielki staw i altana w pobliżu.
- Jak tu pięknie! - zachwyciła się dziewczyna.
- Tak, to prawda, jest piękny. - potwierdziłem.
Akane wpatrywała się zachwyconym wzrokiem w krajobraz, gdy szepnąłem jej do ucha:
- Ale nie piękniejszy od ciebie. 
Dziewczyna spuściła wzrok, a jej policzki lekko się zaczerwieniły. Zachichotałem i założyłem jej włosy za ucho. Ująłem dłoń Akane i zaprowadziłem ją na altanę. Zamiast tradycyjnego stołu i krzeseł kazałem służbie przynieść tu koc. Służki postawiły na nim mnóstwo jedzenia - były to desery i słodycze. Poprowadziłem dziewczynę na koc i usiedliśmy naprzeciwko siebie.
<Akane?>

Od Rhysa CD. Sansity

- A ty? - spytałem.
- Pytałam ciebie. - zaśmiała się.
- Tak, raczej tak.
- A więc dobrze. - jej uśmiech stał się tajemniczy.
Wyciągnąłem rękę w jej stronę, a ona ją złapała.
- Prowadź, złotko. - uśmiechnąłem się również.
Ruszyliśmy korytarzami zamkowymi. Od razu spostrzegłem, że zmierzamy do tylnych drzwi. Został nam do nich jeden zakręt, gdy zza niego wyłoniła się Death . Nie puszczając ręki Sansity (xd, znowu), stanąłem i skinieniem drugiej ręki przywołałem szczeniaka.
[ k l i k ]
- Kto... Co to? - spytała Sans.
- To Death, szczenię ogara cienistego. Ma dobre pochodzenie, od moich najlepszych cieni. Była jedyna w miocie, wiązaliśmy z nią wielką nadzieję. - nie wyjaśniłem, kim byliśmy ''my'', bo była to oczywiste (moja straż i doradcy). - Co możesz wywnioskować z imienia. Niestety... Di, bo tak ją przezywamy, ma zbyt łagodne usposobienie.
- Co z nią zrobicie?
- Nic. Będzie towarzyszyć mi, straży i innym cieniom.
Gdy Death zbliżyła się do nas, zaskomlała i usiadła przed nami.
<Sans?>

środa, 29 czerwca 2016

Od Akane CD Rhysa

Rhys wybrał jednak nagrodę co mnie zaskoczyło. Mało kto się lubi podejmować moich wyzwań, a zwłaszcza dla mnie. Coraz to bardziej zaczął mnie zaskakiwać. Poszłam za Nestą do komnaty w której czekała na mnie suknia jaką to prawdopodobnie wybrał chłopak.
- Dziękuję ci Nesto za pomoc - uśmiechnęłam się, a ona stanęła przede mną.
- Nie masz za co dziękować - odparła, ale gdy zobaczyła moje plecy, spojrzała się smutnym wzrokiem.
- Czy mogłabyś zapomnieć o tych bliznach? - spytałam trochę zasmucona.
- Skąd je masz? - spytała się.
- Jedne są od treningów, drugie od walk, a jeszcze inne od tortu czy z własnej głupoty - odpowiedziałam. Nesta wciąż pomagała mi się przygotować, ale w jej oczach zakręciła się łza. - Nie masz o co się martwić, ważne, że mogę ochronić księcia czy osoby takie jak ty - uśmiechnęłam się szczero.
- Prawie zrobione, jeszcze tylko trzeba upiąć jakoś twoje włosy - odparła, a ja dałam jej wolną rękę. Rhys już czekał pod drzwiami do komnaty, ale ja jeszcze gotowa nie byłam. Nesta się nie bała odezwać chaotycznie czy też podnieść na niego głos. Byli ze sobą bardzo blisko, co mało kiedy można zobaczyć. Spojrzałam się w lustro. Sukienka jaką on mi wybrał, była piękna, dobrze dopasowała się do mojej tali i idealnie leżała. Od góry do pasa była ona biała z lekkimi marszczeniami i czarną, ale delikatną koronką na samej górze. Dolna część sięgała poniżej kolan, ale tył był trochę dłuższy. Każda czarna warstwa na zakończeniach miała białą koronkę. Pasek z niebieską kokardką był bardzo pięknym dodatkiem. A krótki naszyjnik z małym, ale zarazem pięknym sercem dodawał jeszcze większego uroku całej kreacji. Włosy miałam rozpuszczone i lekko zakręcone, a na samej górze przy grzywce miałam krótki warkocz i opaskę z kwiatami w odcieniu błękitu i fioletu. Buty były na koturnie dzięki której mogłam poczuć się wyższa.


Drzwi od komnaty się otworzyły, a ja wyszłam. Pożegnałam się z Nestą i podeszłam do chłopaka, który musiał na mnie dość długo czekać.
- Nim powiesz jak wyglądam, zaprowadź mnie do miejsca w którym to mamy dzisiaj spędzić czas - uśmiechnęłam się, a on spojrzał się na mnie.
- No dobrze. Więc chodźmy! - odpowiedział i zaprowadził mnie do miejsca.
Miejsce to było wprost przepiękne. Drzewa sakury i mały stawik wraz z piękną altaną.
- Jak tu pięknie! - odpowiedziałam, patrząc do okoła.

<Rhys?>

Od Sansity CD Rhysa

-Czy zaskoczę to inna sprawa ale czy pozytywnie czy negatywnie, oto jest pytanie- uśmiechnęłam się.
Rhys zdawał się być zdziwiony ale nic nie powiedział. Dlatego właśnie pstryknęłam go lekko w nos. Zamrugał i się uśmiechnął. Po jakimś czasie wstałam i otrzepawszy się z potencjalnego kurzu zwróciłam się do niego z uśmiechem wyciągając dłoń.
-Wydaje mi się, że powinniśmy wracać. Jeśli nie wrócimy to nici z jutra.
Przyjął pomoc przy wstawaniu i po wskoczeniu na konie, wróciliśmy na Dwór. Gdy znaleźliśmy się pod moimi komnatami...
-Do jutra- powiedzieliśmy jednocześnie po czym się roześmialiśmy. Zanim zamknęłam za sobą drzwi, puściłam mu jeszcze oczko.
Następnego dnia ubrana jak zwykle, stałam sobie oparta plecami o ścianę czekając na przyjście Rhysa. Wkrótce wszedł i pewnie wyczuł moją obecność bo przystał i nasłuchiwał.
-Gotowy na dzisiejsze wrażenia?- Zapytałam się go spokojnie na co się odwrócił w moim kierunku. Korzystając z okazji podeszłam do niego czekając na odpowiedź.

Rhys?

Od Rhysa CD. Katariny

Zaskoczył mnie pocałunek od Katariny, ale nie skomentowałem go. Uśmiechnąłem się do niej tajemniczo.
- Podoba ci się zamek od środka? - gdy przytaknęła, kontynuowałem. - No a więc zaczekaj, aż zobaczysz moje ogrody.
Katarina spojrzała na mnie zaciekawiona. Podszedłem do niej i ująłem jej dłoń, a później poprowadziłem ją przez wiele korytarzy zamku aż do moich ogrodów. Przeszliśmy kawałek placem i przeszliśmy pod czerwoną drewnianą bramą inspirowaną tymi chińskimi (jak to zabrzmiało xdd).
Po chwili znaleźliśmy się w królestwie kwiatów wiśni.
- Większość uważa, że jest najładniejszy ze wszystkich. - uśmiechnąłem się.
<Katarina?>

Od Rhysa CD. Sansity

- Czy ty mi coś proponujesz, Sans? - uśmiechnąłem się.
- Może. - powiedziała.
- A więc... - zrobiłem pauzę. - Wytrzymam.
- Spodziewałam się tego.
- Sugerujesz coś?
Rozbawienie błysnęło jej w oczach. Gdy się nie odezwała, spytałem:
- Co planujesz dla biednego księcia?
- Zobaczysz. - uśmiechnęła się tajemniczo.
- Coś mi się wydaje, że mnie zaskoczysz, Sansity.
<Sans?>

Michael Wyatt!

"Możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest fascynujące." 


Michael z Dworu Dnia

Od Katariny CD. Rhysa

Z ciekawością i zainteresowaniem słuchałam oferty owego księcia i przyznać muszę że najbardziej polubiłam to iż zapewnione będzie towarzystwo, może i wyglądam na dziewczynkę która woli działać w pojedynkę, jednak w duszy nie znoszę samotności. Bezpieczeństwem zbytnio się nie przejmowałam gdyż potrafiła bym własnoręcznie obronić swoje życie. Chwile później dojechaliśmy do "krainy" nocy. Wyszłam pierwsza spoglądając już od razu na wielką bramę do zamku... szczerze powiem że mnie zamurowało. Wspaniale to wyglądało, księciu stanął obok mnie, spojrzałam na niego i podniosłam kącik ust, klepnęłam go po ramieniu.
-No księciuniu, dobrze się ustawiłeś, muszę przyznać - położyłam ręce na biodrach.
-A więc zapraszam do środka - kiwnął głową, po czym pokazał rękoma na drzwi a te się otworzyły jak normalnie brama do mojego świata. Przegryzłam warkę nie móc się w sumie doczekać, ruszyłam po schodkach , nie trwało to długo, w środku było jeszcze ciekawiej. Ruszyłam za księciem rozglądając się po pomieszczeniach przez które przechodziliśmy, nie no naprawdę, te efekty, klimat... kurcze aż się prosi 10 na 10.
-Ten pokój jest wolny - oznajmił książę pokazując prawdopodobnie jedno z wolnych pomieszczeń nadających się spokojnie na zamieszkanie przez moją osobę.
-Mhrr... jak tu fajnie.. - podskoczyłam, podbiegłam do stolika - drewno super... - podbiegłam do innych przedmiotów zaczynając podziwiać co sie da.
-I te łóżko - skoczyłam plecami na łóżko... lepsze niż żadne inne. Pan "straszny" podniósł brew spoglądając na mnie, jakby go zamurowało. Uśmiechnęłam się głupio po czym podskoczyłam i podeszłam z powrotem do niego.
-Wiesz, może to nie stosowne, ale... - przybliżyłam się do niego nie spodziewając się niczego chłopak dostał lekkiego buziaka w policzek - Dziękuję - odeszłam parę kroków po czym odwróciłam się i mrugnęłam do księcia.
Rhys? (nie pytaj co we mnie wstąpiło ..)

Od Alyssy CD. Akise

Nie sądziłam, że Akise jest, aż tak bardzo samotny.
Samotność była jak dryfowanie po bezkresnym oceanie, nie widząc żadnego lądu, aż w końcu człowiekowi brakło sił i zaczynało się tonąć, nie mogąc oddychać i tracąc siły na dalszą walkę o szczęśliwe życie. Taki był koniec wiecznej samotności.
— Dobrze — odparłam, po czym opierając się o drzewo, zjechałam plecami w dół, aby usiąść na miękkiej trawie. Przejechałam dłonią po kłosach traw, czując jak ich źdźbła łaskoczą moją skórę.
Akise usiadł tuż koło mnie.
Spojrzałam na niego. Myślami był gdzie indziej. W swoim małym świecie rozmyślań. Postanowiłam mu nie przeszkadzać. Sama zaczęłam dumać, oglądając scenerię dookoła. Wszystko było tak piękne, że nie mogłam oderwać od tego wzroku.
Soczysta zieleń była tak bajeczna, przyjemna dla oka komponując się z kolorem liści potężnych drzew. Drzewo, pod który siedzieliśmy różniło się od innych. Chłopak miał rację, wydawało się samotne, ale było... inne. Wyjątkowe, jak dla mnie.
Bardzo wyjątkowe.
Poczułam się nagle zrelaksowana. Tak bardzo, że poczułam jak ogarnia mnie senność. Oparłam głowę o coś miękkiego i ciepłego, pozwalając sobie usnąć. Było mi tak przyjemnie.
Śniłam o ojcu.
Uczył mnie walki na drewniane miecze, śmiejąc się przy tym radośnie. Ja z kolei byłam bardzo skupiona i zdeterminowa. Koło nas stał Mattias, mój starszy brat, niezbyt dyskretnie tłumiąc śmiech. Kiedy rozniósł się on po ogrodzie, posłałam mu piorunujące spojrzenie i rzuciłam się z bojowym okrzykiem. On wypruł do przodu i śmiał się wniebogłosy. Za nami biegła nasza młodsza siostra, Shira, starając się nas gorączkowo uspokoić.
W chwili, której dopadłam brata, zbudziłam się nagle ze snu.
Otworzyłam zaspane oczy i rozejrzałam się nieprzytomnie. Znajdowałam się w nieznanym mi miejscu. Dopiero, gdy napotkałam twarz Akise, dotarło do mnie, gdzie byliśmy.
— Miałaś miły sen? — zapytał lekko uśmiechnięty.
Nie do końca wiedząc, skąd może to wiedzieć, odparłam:
— Można tak powiedzieć.
Akise roześmiał się cichutko.
— Jak mniemam byłem bardzo wygodny — stwierdził, zerkając na mnie wyraźnie rozbawionym wzrokiem.
— Bardzo — zgodziłam się z nim.
Jeszcze chwilę tak siedzieliśmy, słuchając śpiewu przeróżnych ptaków.
— Dobra, czas ruszać w dalszą drogę.
Brunet wstał, po czym ruszył w kierunku pasącej się nieopodal Tiany, a ja ruszyłam wolno za nim. Uważałam na zranioną nogę. Zatrzymałam się na chwilę, patrząc chwilę na drzewo. Pożegnałam je z uśmiechem.

< Akise? To, gdzie się zapuszczamy? ^^ >

Od Sansity CD Rhysa

-Skoro to był ten lepszy to nie wiem czy chciałabym poznać ten gorszy pomysł- uśmiechnęłam się lekko kiedy delikatnie się Rhys odsunął. Ten w odpowiedzi tylko się zaśmiał.
Po jakimś czasie takich zaczepek usiedliśmy pod drzewem. To znaczy Rhys usiadł pod nim a ja znalazłam sobie idealne miejsce między jego nogami opierając się plecami o jego klatkę piersiową.
 Idealny moment żeby trochę się podroczyć, pomyślałam.
-Założę się, że nie wytrwałbyś ze mną cały dzień- powiedziałam niewinnie jeżdżąc palcem po jego ramieniu.
-Skąd ta pewność?
-Bo chyba powinieneś przebywać z porządnymi osobami, i co ważniejsze, z normalnymi- zachichotałam.
-Dlaczego tak myślisz? Ja nie dałby rady?
-W to nie wątpię- zgodziłam się.- Ale czy cały calutki dzień byś ze mną wytrzymał?- Spojrzałam na niego łobuziersko.


Rhys?

Od Rhysa CD. Akane

- Czyżby? - zachichotałem. -  Kreację wybrałem samodzielnie, już na ciebie czeka w twojej komnacie. Dodatkami zajmą się moje najlepsze służki - uśmiechnąłem się i przywołałem służącą. - Nesto? Mogłabyś pomóc panience Akane w ubraniu się? Weź jeszcze kogoś, ma być gotowa za 20 minut.
- Oczywiście, książę. - dygnęła Nesta i wyszła.
Akane podążyła za nią, rzucając mi niepewne spojrzenie. Gdy poszły, ubrałem granatową koszulę, a kilka guzików od góry odpiąłem. Na to założyłem czarny płaszcz do kostek i czarne spodnie. Włosy zostawiłem luźne. Odetchnąłem głęboko i ruszyłem w stronę komnat Akane. Gdy stanąłem pod drzwiami, zapukałem kilka razy.
- Jeszcze chwilę, wasza wysokość! - wrzasnęła Nesta. - Bądź tak łaskaw i poczekaj!
Zachichotałem, zastanawiając się, jakie mogą mieć problemy. Normalnie osoba, która by się tak do mnie zwróciła, już by z mojej ręki nie żyła, ale Nesta służyła mojej matce. Królowej Lillian nie przeszkadzał wybuchowy charakter służki, mi zresztą też nie. Rzadko mi ktoś doradzał w sprawie ubioru, ale wiedziałem, że kto jak kto, ale Nesta przykłada się do swojej pracy i jej wyniki są bardziej niż świetne. I tego właśnie się spodziewałem czekając na Akane, chociaż... Uważam, że jej we wszystkim było ładnie, mimo tego, że nie widziałem jej wiele razy w różnych typach ubrań.
<Akane? Tobie pozostawiam opis sukni i miejsca ;p>

Od Rhysa CD. Sansity

- Twoje życzenie moim rozkazem. - uśmiechnąłem się lekko.
Staliśmy tak więc, a księżyc już się zaczął obniżać. Westchnąłem i obróciłem Sansity twarzą do mnie.
- Mam lepszy pomysł, złotko. - wymruczałem.
- Jaki? - spytała cicho.
Zamilkłem, przedłużając napięcie.
- Wracajmy do zamku. - powiedziałem chłodnym głosem, a na mojej twarzy nie było widać żadnych emocji.
- Co? Ale... - szepnęła Sans i głos jej się trochę załamał. - Dlaczego?
Popatrzyłem na nią w milczeniu a błysk rozbawienia wkradł się na moją twarz.
- Naprawdę mi uwierzyłaś? - zaśmiałem się.
- Tsa... Rhys!
- Co? Powiedziałem, że mam lepszy pomysł. Ale gorszy też miałem.
- Więc jaki jest lepszy? - spytała zniecierpliwiona.
- Taki. - szepnąłem i pocałowałem ją.
<Sans?>

Od Akane CD Rhysa

Nikt nie miałby mnie niby zobaczy? On chyba nie wiedziała co mówi. Rozejrzałam się do okoła. Może jednak miał rację. Gdy spojrzałam się na chłopaka, zobaczyłam, że coś się zmieniło w jego oczach, a chodziło mi tu o to, że jakby czegoś się obawiał. Spytałam się, a on wziął moją drugą dłoń i wtedy powiedział:
- Nie chcę, żebyś była tu ze mną tylko dlatego, że jestem księciem. Jeśli tak nie myślisz, to wybacz, ale... Wiele dziewczyn tak właśnie myślało. - zamknął oczy, a ja się roześmiałam.
- Głupek! - powiedziałam śmiejąc się.
- Co? - usłyszałam jak i zobaczyłam jego zdziwioną minę.
- Dla mnie jest tylko jeden książę, a jest nim mój towarzysz - odpowiedziałam, próbując przestać się śmiać. - Nigdy nikogo nie wywyższam. Jak dla mnie hierarchia nie istnieje i każdy jest taki jaki jest - uśmiechnęłam się. Po krótkim zastanowieniu zaczęło mnie nie pokoiło. Było za cicho, a strażnicy powinni mieć o tej godzinie obchód. Jeden z duszków jakiego zdążyłam zauważyć, wydawał się być niespokojny. - Zrobiłbyś coś dla mnie? - spytałam się.
- A czego panienka sobie życzy? - uśmiechnął się, a ja nie wiedziałam zbytnio co wymyślić.
- Czy moglibyśmy spędzić dzisiaj czas razem, ale ty wszystko zaplanujesz. Dam ci pół godziny, a ty musisz mieć już cały plan, nawet w to co się mam ubrać - on spojrzał na mnie, a ja uśmiechnęłam się. - Jeżeli za pół godziny nie będziesz gotowy to zobaczysz mnie co dopiero wieczorem, albo wcale. Taka mała kara jak coś - pościłam oczko, po czym odeszłam.
Zaczęłam się rozglądać do okoła i wtedy zobaczyłam grupkę ludzi z którymi ostatnio miałam do czynienia. Jak zawsze ktoś musiał przeze mnie być skrzywdzony bo byłam trochę "niebezpieczna". Rozprawiłam się z nimi wychodząc bez szwanku, prawie. Nie zaliczali się za to oni. Dla mnie kilka zadrapań i sińców to nic takiego, gorzej jednak było z nimi. - No tak prawie czas! - powiedziałam pod nosem i poszłam do komnaty chłopaka.
- I jak gotowy? Czy może kara, że do ciebie nie przyjdę? - spytałam się tak jak zawsze z uśmiechem.
- Co ci się stało w policzek? - spytał, a ja spojrzałam w inną stronę.
- Zadrapałam się o gałąź, gdy biegłam do ciebie. Nie chciałam się spóźnić, ale spokojnie niedługo mi to zniknie - skłamałam, znowu. Zresztą tak jak zawsze, - To jak nagroda czy kara? - spytałam się, chcąc już nie drążyć tematu o moich zadrapaniach. - Tylko pamiętaj, jak wybrałeś nagrodę to tylko jakaś ze służek może pomóc mi ubrać suknię.

<Rhys?>

Od Sansity CD Rhysa

Chociaż słońce zachodziło, ochłodzenie było ledwie widoczne albo nie odczuwałam tego przez bluzę. Z chwilą kiedy to noc objęła we władanie nieboskłon, a gwiazdy zaczęły się gdzieniegdzie ukazywać cicho westchnęłam. Staliśmy tak dalej nie zmieniwszy pozycji. Dziwnie się czułam jak Rhys mnie obejmował, pocałował w włosy i ten wcześniejszy pocałunek...
Było już stosunkowo późno, co było bardzo możliwe przez wysyp gwiazd ale naprawdę nie chciało się wracać. Nawet nie odczuwałam zmęczenia. Po dłuższej chwili gdzieś blisko zarżały konie szkielety. Rhys z stłumionym westchnieniem spojrzał w ich kierunku.
-Wracamy moja miła?
-Możemy zostać tu jeszcze trochę?- Poprosiłam patrząc mu w oczy.- Tu jest tak pięknie... Chyba, że masz inny pomysł na spędzenie czasu- dodałam z uśmiechem.

Rhys? Dalej chyba zapominamy ;p

Od Sansity CD Asaki'ego

Genialny numer z przyklejeniem dobrego "darmowego" jedzenia do stołu. Jednak kiedy tak się śmialiśmy, ściągaliśmy na siebie uwagę co najmniej lekko wkurzonych ludzi. Szturchnęłam go łokciem.
-Lepiej dla nas, żebyśmy się stąd zmyli. Inaczej zemszczą się na nas.
Chłopak szybko zlustrował wzrokiem otoczenie, które posyłało mordercze spojrzenia w naszą stronę. Po chwili odwrócił się do mnie.
-Chyba masz rację.
-To chodź- powiedziałam lekko popychając go. Poszliśmy od tego epickiego żartu jak najdalej, co jakiś czas patrząc się, czy nikt z tamtego miejsca nie podąża za nami. O dziwo, nie. Dlatego zatrzymaliśmy się gdzieś jeszcze kawałek dalej po czym oparłam się plecami o drzewo.
-Ciekawe kim jest ten geniusz od dowcipu- spytałam się i siebie i Asaki'ego zastanawiając się.

 Asaki?

Od Alyssy CD. Akise

Zerknęłam na swoją nogę.
A więc o to mu chodziło. Nieco mi ulżyło.
— Zaatakował mnie wilk — powiedziałam niepewnie. Brzmiało to naprawdę tragicznie i nie zdziwiłam się wcale, widząc na twarzy Akise lekkie przerażenie.
— Wilk? — Pytanie zawisło w powietrzu.
— Tak. Mały wypadek w czasie jazdy konnej — odparłam, zatajając informacje o przypadkowym spotkaniu członku Dworu Nocy. Na razie nie miałam ochoty o tym nikomu mówić. W ogóle nie miałam nawet takiego zamiaru. Wystarczało mi, że księżniczka Feyra wiedziała sporo na ten temat.
— Nieźle. — Tylko tyle wydobył z siebie chłopak.
Wstałam z ławki.
Nieco irytował mnie fakt, że przez jakiś czas nie będę mogła robić czegoś, co uwielbiam. Nie będę mogła wyrwać się choć na chwilę z dworu, aby odpocząć. Męczyło mnie to.
Spojrzałam na Akise, który siedział na ławce wlepiając we mnie z uśmiechem gały.
— Idziesz? — zapytałam miłym tonem.
Polubiłam Akise. Nie wydawał się wcale taki zły.
— Jasne — odparł. — Nie będę tu siedział jak kołek.
Uśmiechnęłam się lekko.
Dotarliśmy do stajni.
Podeszłam do boksu, gdzie znajdowała się Tiana - kara klacz. Gdy mnie dostrzegła zarżała radośnie. Cieszyłam się, że w porównaniu do mnie, wyszła bez szwanku z tej niespodziewanej przygody. Czarne oczy zwierzęcia zwróciły się na Akise. Klacz była otwarta na nowe znajomości, więc od razu wychyliła łeb, aby powąchać chłopaka.
Brunet zaśmiał się melodyjnie.
Miał przyjemny dla ucha śmiech.
— Świetny koń — stwierdził, głaskając delikatnie Tianę.
— Dziękuje.
Chłopak posłał mi uważne spojrzenie.
— Należy do ciebie?
Skinęłam głową.
— Na imię ma Tiana — poinformowałam go, a on uśmiechnął się lekko w stronę klaczy.
Staliśmy tak chwilę, czekając, aż zwierzę zostawi Akise w spokoju. Tiana musiała naprawdę go polubić, bo trochę minęło nim przestała się do niego radośnie wdzięczyć.
Nagle wpadł mi do głowy pomysł.
— Chcesz się przejechać na Tianie? — zapytałam. — Ty będziesz musiał ją prowadzić. — Zerknęłam na swoją nogą, uśmiechając się niepewnie.

< Akise? Co ty na to? ^^ >

wtorek, 28 czerwca 2016

Od Rhysa CD. Akane

Popatrzyłem na Akane w zamyśleniu, a błysk rozbawienia wkradł się na moją twarz. Stłumiłem chichot i poczułem dziwne uczucie... Ta dziewczyna ledwo wstała i do mnie przyszła. Gdy pacnęła się w czoło, delikatnie złapałem jej nadgarstek i szepnąłem jej do ucha:
- Nie rób tak sobie, Akane.
Dziewczyna nie odezwała się. Spojrzałem głęboko w jej oczy. Uniosłem jej nadgarstek i złożyłem na nim lekki pocałunek, po czym objąłem jej rękę.
- Nie przejmuj się swoim wyglądem. - wymruczałem. - Tu nikt cię nie zobaczy.
Akane spojrzała z wahaniem na taras, a wtedy spojrzeniem sprawiłem, że cały zakryły ciemne cienie. Przeniosłem wzrok na Akane. Założyłem jej włosy za ucho i przesunąłem palcem po jej policzku. Nie chciałem jej do niczego zmuszać i nie chciałem, by była tu ze mną tylko dlatego, że jestem księciem. Nie pozwoliłem, by zobaczyła obawę na mojej twarzy, ale chyba wyczytała to w moich oczach.
- Rhys? - szepnęła. - Co się stało?
Westchnąłem ciężko i ująłem jej drugą dłoń.
- Nie chcę, żebyś była tu ze mną tylko dlatego, że jestem księciem. Jeśli tak nie myślisz, to wybacz, ale... Wiele dziewczyn tak właśnie myślało. - zamknąłem oczy.
<Akane?>

Od Rhysa CD. Sansity

Zachichotałem z dwóch powodów.
- Czemu się śmiejesz? - spytała Sansity z wyrzutem.
- Och, Sans. po pierwsze, chyba każdy, kogo znam, skomplementował moje oczy. Czekałem aż ty to zrobisz. - spojrzała na mnie dziwnie, uśmiechnąłem się więc lekko. - Tak, wiem, jestem próżny, ale powinnaś była się już zorientować. Po drugie, spodziewałem się w tym momencie wszystkiego, ale nie tego. Po trzecie? Ja to wiem, wiem jakie wrażenie wywołują moje oczy.
Zaśmiałem się, Sans z wahaniem do mnie dołączyła. Gdy przestaliśmy się śmiać, Sansity odwróciła się i patrzyliśmy po prostu na krajobraz. Po chwili objąłem ją delikatnie ramionami. Staliśmy tak w ciszy. Minęło kilka minut, a może kilkanaście. Słońce zachodziło, jednak nie myślałem o wracaniu do zamku. Odetchnąłem głęboko i pocałowałem Sans we włosy.
<Sans? R. też chyba zapomniał puścić xP>

Od Sansity CD Akane

Udałam oburzoną.
-Jak można zaufać komuś, kto cie właśnie porywa? Ludzie, ratunku!- Wołałam przez spazmy śmiechu. Akane za szło próbowała iść dziarsko ale powoli mijało to się z celem, bowiem również się śmiała jak głupia. Tym sposobem zawędrowałyśmy gdzieś do parku i dopiero tam Akane puściła mnie. Obie ułożyłyśmy się na trawie, ja leżąc z założonymi z tyłu rękoma. Akane natomiast dłońmi tuliła do siebie Księcia.
-Wiesz, nabrałam ochotę na ciasto- powiedziałam po namyśle.- Ale nie mogłabym go zjeść.
-Czemu?- Akane zmieniła lekko pozycję i słuchała zaciekawiona.
-Parę lat temu z bratem zrobiliśmy ciasto. Obiecująco wyglądająca i pachnąca szarlotka. Swoją drogą była pyszna.
-Nie widzę w tym sensu- westchnęła zasmucona dziewczyna. Pogłaskałam ją po głowie.
-Do tego zmierzam. Pap uwielbiał już wtedy kuchnię, więc jak zaczął się zachwycać ciastem, to przypomniałam sobie grę słowną. Wiesz, że szarlotka jest inaczej nazywana "pie"?
-No tak z innego języka.
-To wyobraź sobie jego wrzask zirytowania kiedy rzuciłam do niego rozbawiona "Dobra robota PAPIERUS".
Skumała żart, że chociaż brzmiały podobnie to oznaczały co innego, przez co obie zaczęłyśmy zwijać się ze śmiechu.

Akuś? :3

Od Akane CD Rhysa

Sen z początku był miły, że pragnęła, aby się nie skończył. Ciepło osoby która towarzyszyła mi w tym śnie i jego uśmiech były dla mnie czymś cennym. Mimo tego, że nie mogłam rozpoznać jego twarzy i tego chłopaka, wiedziałam, że nawet jej nie znam to gdy poczuję ponownie to ciepło to poznam tą osobę. Jednak pod sam koniec sen zamienił się w koszmar. Koszmar, którego nie chciałam już nigdy więcej bym nie chciała, aby się przyśnił. Przez to cały mój wypoczynek poszedł na marne. Gdy wstałam ujrzałam sufit jakiego nie poznałam, a gdy przewróciłam się na bok ujrzałam Księcia śpiącego tak jak zawsze blisko mnie. Rozejrzałam się po ciemnym pokoju, a mój wzrok przykuł duży kwiat sakury. Spojrzałam się na niego i lekko uśmiechnęłam. Piękny widok kwiata zepsuła myśl o koszmarze. Zostawiłam księcia i wybiegłam z pokoju, aby poszukać drugiego księcia. Dowiedziałam się od strażnika, że jest akurat na tarasie. Od razu tam zmierzyłam i na szczęście tam był.
- Dzień dobry! - powiedział, nawet nie spoglądając na mnie.
- Ja bardzo przepraszam! - odpowiedziałam lekko zakłopotana. - Dlatego też ci dziękuję, ale i przepraszam... nie wiem już co powiedzieć - wzięłam głęboki wdech po czym wydech. - Dziękuję ci za piękny kwiat sakury - zarumieniłam się lekko. Gdy spojrzałam się na ziemię, zrozumiałam, że nie mam nic na nogach, a moje włosy nie są ani spięte. - Jaka ja jestem głupia! - walnęłam sie w czoło.

<Rhys?>

Od Sansity CD Rhysa

Miejsce było naprawdę piękne a tu jeszcze się okazuje, że bywał tu z siostrą i matką. Miałam się zapytać czemu akurat tutaj zjechaliśmy, dlatego się odwróciłam kiedy tak sobie staliśmy na tym mostku. Jedna z zalet bycia niskiego wzrostu to to, że inni są wyżsi a taki Rhys to tym bardziej. Kiedy odwróciłam nie wiedziałam, jakie dobrać słowa aby się go zapytać. Widać wyszło coś niespodziewanego. Poczułam dziwne mrowienie w ustach kiedy przytknął swoje do moich. Kiedy jego głowa wróciła do wcześniejszej pozycji patrzyłam na niego zdziwiona i uświadomiłam sobie dwie rzeczy.
Pierwsza to taka, że dalej trzymałam go za dłoń. A druga...
-Łał- powiedziałam.
-Łał co?
-Twoje oczy. Są naprawdę piękne- powiedziałam patrząc mu w nie dalej trzymając kwiat w jednej dłoni a drugą trzymając jego dłoń.

Rhys? Ta, zapomniała puścić

Shiro Amano!


''Nie uciekaj przed sobą, to o czym myślisz i tak cię dopadnie.''

Shiro z Dworu Dnia

Od Rhysa CD. Akane

Akane zasnęła oparta o moją klatkę piersiową. Przed zapadnięciem w sen jej ostatnie słowa brzmiały:
- Chciałbym, abyś wreszcie nie był sam.
Rozmyślałem nad tym, co powiedziała, opierając podbródek na jej głowie i obejmując ją lekko ramionami. Świtało, gdy zaniosłem Akane do jej komnat. Położyłem ją na łóżku, przykryłem i odgarnąłem jej włosy z czoła. Na jej stoliku nocnym położyłem największy kwiat sakury, jaki rósł w mych ogrodach. Gdy odchodziłem, musnąłem wargami jej usta i wyszeptałem:
- Śnij, moja miła.
I tym razem to przezwisko powiedziałem szczerze, inaczej niż do praktycznie wszystkich innych dziewczyn, którym cały czas tak mówiłem, jednak z przyzwyczajenia.
<Akane?>

Od Rhysa CD. Sansity

Popędziłem szkieletowego konia, a Sansity pognała za mną. Po kilkunastu minutach galopu dotarliśmy nad wodospad.
[ k l i k ]
- Matka zabierała tu mnie i Feyrę w dzieciństwie... - westchnąłem.
Gdy Sans patrzyła zachwyconym wzrokiem na wodospad, odszedłem kawałek za drzewa i zbliżyłem się do jednego z krzaków róż i zerwałem kwiat. Stworzyłem szybko małego ogara, który oderwał zębami wszystkie kolce.
- Rhys? - krzyknęła Sansity trochę wystraszonym głosem. - Rhys!
Wyłoniłem się z krzaków, ukłoniłem i podałem dziewczynie kwiat. Zarumieniła się i cicho podziękowała. Ukryłem uśmiech tryumfu; lubiłem wprawiać ludzi w zakłopotanie. Ująłem jej dłoń i zaprowadziłem ją na mostek przechodzący przez jezioro. Dziewczyna stanęła i patrzyła się to na wodę, to na kwiat. Nie puściła jednak mojej dłoni. Stanąłem za nią i oparłem podbródek o jej głowę. Sans westchnęła i po chwili obróciła się w moją stronę. Popatrzyłem chwilę jej w oczy, dając jej czas na odsunięcie się, czego nie zrobiła. Pochyliłem więc głowę i musnąłem wargami jej usta.
<Sans?>

Od Akane CD Sansity

Zaskoczyło mnie to, że nie dopytywała się co mi się stało. A jej odpowiedź mnie zdumiała, bo wyczekiwałam od dawna takiej odpowiedzi. Jednak iskierka w jej oku dala mi do zmartwień i do dokładniejszego rozmyślania.
- Azula przepraszam, ale też i dziękuję - odpowiedziałam. Doszłam do niej i wzięłam ją za rękę. - Co powiesz, abyśmy poszli na mały spacerek?
- Wiesz nie należę do osób, które lubią chodzić. Raczej wolę iść sobie gdzieś pospać - odpowiedziała.
- Skoro tak, to trzymaj się - nim zdążyłam dokończyć, wzięłam ją na ręce. Była tak lekka, że nie było problemu, aby pójść do miejsca w którym ja bym mogła sobie odpocząć, a ona sama pospać. - Trzymaj się- uśmiechnęłam się lekko, a ona zrobiła duże oczy.
- Akaneeee!!!! - wykrzyczała Azula, a ja się tylko uśmiechnęłam.
- Zaufaj mi

<Sans?>

Od Alyssy CD Akise

Spojrzałam na Akise.
Z pewnością jego czarne oczy, była bardzo magnetyzujące.
— Alyssa — odpowiedziałam. — Jesteś tu nowy? — zapytałam po chwili, nie przypominając sobie twarzy chłopaka.
— Właściwie to tak — powiedział. — Dołączyłem dzisiaj.
— A ja wczoraj.
Popatrzył na mnie chwilę w skupieniu, po czym westchnął cicho. Nie wyglądał na zadowolonego. Przynajmniej takie odniosłam wrażenie.
— Liczyłem na spokojny dzień — mruknął cicho do siebie.
— Wybacz, że ci przeszkodziłam.
Akise posłał mi zdezorientowane spojrzenie, a następnie się speszył. Dosyć szybkie zmiany nastrojów w przeciągu kilkunastu sekund.
— To nie tak. — Machnął kilka razy rękoma, gorączkowo starając mnie się zapewnić o swojej racji. Po chwili uspokoił się. — Powiedzmy, że preferuję samotność.
Nie odpowiedziałam nic.
Po prostu przemilczałam to, rozumiejąc jego w jakiś sposób. Każdy był inny i jak najbardziej to szanowałam.
— W sumie to dziękuję ci za pomoc. Możesz już pójść, dam sobie radę. — Wstałam, po czym ruszyłam chwiejnym krokiem.Chłopak za mną nie szedł, ucieszyłam się. Każdy krok sprawiał mi ból. Widocznie pomyliłam się myśląc, że do rany na nodze nie wdało się żadne zakażenie. Naprawdę postąpiłam głupio, nie słuchając się od Sansity.
Wciąż nie mogłam zrozumieć, czemu członek Dworu Nocy, chciał dla mnie dobrze. Naprawdę było to piekielnie dziwne uczucie, które z pewnością będzie mnie gryzło przez jakiś czas.
Zielarka jak zwykle siedziała w swoim skromnym pomieszczeniu, do którego prowadziły kręte schody w dół. Siedziała przy obszernym stole, na prostym stoliczku, zapisując coś gęsim piórem na kartce. Tak była pochłonięta zajęciem, że nie zauważyła mojej obecności. W powietrzu unosił się zapach przeróżnych ziół.
— Beth — powiedziałam.
Siwowłosa kobieta podskoczyła do góry. Odwróciła głowę i odetchnęła, gdy zobaczyła, że to ja jestem osobą, której się przestraszyła.
— Witaj, Alysso — przywitała się. — Ależ mnie wystraszyłaś. Myślałam, że ducha wyzionę. — Wstała, po czym podeszła do mnie i zaprowadziła w stronę łóżka, pomagając mi na nim usiąść. — Jak tam twoja noga?
— Nie najlepiej — odparłam zgodnie z prawdą.
Kobieta zacmokała.
— Musisz o siebie bardziej dbać, moja droga — stwierdziła staruszka. — Przydałby ci się jakiś mężczyzna. Może dzięki temu byłabyś bardziej kobieca.
Nie skomentował słów Beth. Wiedziałam co dokładnie miała na myśli, ale ja nie miałam zamiaru tak łatwo porzucić walk czy jazdy konnej. To były rzeczy, które stanowiły część mnie, a także, które pozwalały mi być bliżej ojca. Nie chciałam tego stracić.
Staruszka nałożyła mi na ranę gęstą, zgniłozieloną maź, tłumacząc mi, że to maść, która miała usunąć zakażenie. Ufałam jej, dlatego też uwierzyłam jej bez problemu. Przyłożyła mi po chwili liść babki. Kazała mi poczekać, po paru minutach zdejmując go i wycierając maść, a za to owijając mi całość bandażem.
— Powinno pomóc — powiedziała z uśmiechem.
— Dziękuje bardzo — odpowiedziałam, wolno wstając.
Ruszyłam w kierunku drzwi.
— Dasz sobie radę? — zapytała zmartwiona.
— Tak, dam — odparłam, odwracając się w jej kierunku z uśmiechem.
Następnie, opuściłam pomieszczenie, a zapach znikł.

< Akise? Było świetnie! ^^ Co dalej? >

Od Akane CD Rhysa

Odeszłam z zamku. Dzisiejszy dzień był dla mnie nowym dniem, którego prawdopodobnie nie zapomnę, chociaż, że się jeszcze nie skończył. Włożyłam księcia do swojej torby i zaczęłam swoją pracę. Musiałam zapolować na kilku bandytów i zabić demona, którego się pojawił. Zazwyczaj zabijałam demony nim ktoś to zgłosił królowi. Dzisiejszego dnia demon, był inny. Musiałam w to po prostu trochę więcej wysiłku włożyć. Nim się obejrzałam, zapadała powoli noc. Powiedziałam, że dzisiaj jeszcze przyjdę do niego, co zabrzmiało jako obietnica, której nie miałam zamiaru złamać. Książ spał sobie w torbie, a ja poszłam na zamek. Tak jak zawsze przeszłam przez mur do ogrodu po czym do komnaty chłopaka. Z jego komnaty dochodziła smutna melodia, co mnie nie zadowoliło. Zakradłam się do jego komnaty, lecz on wiedział, że to ja przyszłam.
- Witaj - powiedział, a ja doszłam do niego. Na jego ramieniu siedział cienisty feniks, który był uroczy.
- Przepraszam za spóźnienie - uśmiechnęłam się, ale szczerze miała chęć chwilę odsapnąć. - Czy wyjdziemy na gród? - spytałam się, spoglądając mu w oczy.
- Czemu by nie - odpowiedział wciąż z taką samą miną.
- Więc chodźmy! - chwyciłam go za rękę i pociągnęłam za sobą. Książe był w mojej torbie, więc nie musiałam się o niego martwić. Feniksy poleciały za nami, a ja zaciągnęłam chłopaka wprost do mojej ulubionej części ogrodu jaką do tej pory znalazłam. - To najpiękniejsze jak do tej pory miejsce, które okryłam w tym ogrodzie - spojrzałam się na jedno z rosnących tutaj drzew sakury. - Czy wasza wysokość chciałaby mi potowarzyszyć w oglądaniu gwiazd? - spytałam się, a on przykiwną głową, na znak, że się zgadza. Usiedliśmy pod koronami drzew sakury. Spojrzałam się w niebo i lekko się uśmiechnęłam. Noc była ciepła, wiatr lekko powiewał, a cykady grały. Atmosfera była tak miła, że aż nie chciałam, aby zniknęła. Zrobiło się miło, a ja nie wiedziałam kiedy zasnęłam. Jednak wiedziałam, że głowę oparłam na czymś, a może też na kimś. - Chciałbym, abyś wreszcie nie był sam - dodałam cicho, zasypiając.

<Rhys?> Mam nadzieję, że chociaż trochę lepsze i ciekawsze to opowiadanie.

Od Sansity CD Rhysa

Może i miałam mnóstwo styczności z kośćmi ale konie szkielety widziałam pierwszy raz w życiu. Patrzyłam się niezdecydowanie do wierzchowca ale w sumie można było spróbować. W razie czego teleportacja i po sprawie. Ostrożnie usiadłam w siodle, mało kiedy jeździłam na koniach. Wątpliwości zostały rozwiane, kiedy Rhys puścił się galopem to ruszyłam za nim. Gdzie on jechał? Przecież na Dwór to zupełnie inny kierunek.
Udało mi się go dogonić po chwili, akurat wtedy zwolnił. Kłusem zbliżyłam się zadowolona i rozleniwiona.
-Nagle zmieniłaś zdanie?
-Można nazwać to jak się chce. To chodzące cudeńko jest jak marzenie- rozmarzyłam się z uśmiechem.- Wiesz? Kości są ciekawe na swój sposób. Kiedy ciało umiera, skóra zostaje a potem są już same kości, które po jakimś czasie stają się proszkiem.
-Skojarzenia ze śmiercią moja droga?
-Śmierć jest jedyna w swoim rodzaju, tylko ma kilka typów zgonu. Jako uosobienie jej chyba wiesz o tym najlepiej. Jesteś wyjątkowy- uśmiechnęłam się pod nosem przejeżdżając dłonią po karku konia.

Rhys? Meh, szkoda ;p

Od Rhysa CD. Sansity

- Jakby to cię torturować. - westchnąłem teatralnie.
Gdy demon zaryczał, pstryknąłem palcami. Cień zaczął wlewać się w jego usta, dusząc go. Zachichotałem, gdy demon ostatni raz w swoim nędznym życiu zawył. Upadł na kolana i już się nie poruszył. Machnąłem ręką i demon zmienił się w cień, który następnie rozpłynął się w powietrzu. Sans sprawiła, że klatko - pułapka zniknęła.
- Jak wrócimy? Teleportować nas znowu? - spytała.
- Nie. - zdecydowałem. - Mam lepszy pomysł.
Zagwizdałem cicho, krótko i przenikliwie, i po chwili przed nami pokazały się konie - szkielety, już osiodłane (normalnym osprzętem).
- Chodź. - zwróciłem się do Sansity. - Wsiadaj.
- Na to?!
Wskoczyłem zwinnie na szkieletowego konia i złapałem za lejce.
- A czemu nie? - zaśmiałem się. - No chodź.
<Sansity? Wybacz, ale nie zabiję cię xdd>

Od Rhysa CD. Akane

Gdy Akane poszła, westchnąłem i udałem się do sali tronowej. Udzieliłem tam audiencji, podpisałem traktat i zgodziłem się na handel jedwabiem między Dworem Nocy a Dworem Dnia. Później miałem spotkanie z doradcami, dotyczące demonów. Dochodziła noc, gdy udałem się do swoich komnat. Stanąłem na balkonie i patrzyłem na księżyc i gwiazdy. Stworzyłem dwa cieniste feniksy. Zataczały wokół mnie koła różnej wielkości i śpiewały smutną melodię. Wtedy usłyszałem, że drzwi do mojej komnaty się otwierają i cicho wślizgnęła się przez nie Akane.
- Witaj. - powiedziałem.
W tym czasie jeden feniks usiadł mi na ramieniu, a Akane podeszła do mnie.
<Akane? Tworzymy klimacik xdd>

Od Sansity CD Akane

Zachowanie dziewczyny wzbudziło u mnie podejrzliwości. Nagła ucieczka, wparowanie gostka który ja szukał i zostawienie Księcia. Poskładane da dobrą mieszankę wybuchową.Gdy tylko wyszedł, poczekałam chwilę i sama też skierowałam się ku wyjściu. Potruchtałam kawałek i akurat trafiłam na Akane. Cała w zadrapaniach, gdzie nie gdzie kapała krew.
Nie minęło raptem dziesięć minut a ta w takim stanie? Dobra jest.
Przyjrzałam się jej uważniej, po czym bez słowa oddałam jej psa na co z chęcią go wzięła.
-Nie zapytasz się, co się stało i czemu tak wyglądam?- Zapytała się po zastanowieniu. Wzruszyłam ramionami i spojrzałam w niebo.
-Nie.
-Dlaczego?
-Bo to nie moja sprawa, tylko twoja. Poza tym... Każdy ma swoje tajemnice o których nikt inny nie może się dowiedzieć, racja?- Spytałam się jej z uśmiechem spoglądając w jej stronę kątem oka. Jednak w moim spojrzeniu kryło się coś, co zauważyła. Iskierka, która potrafiła wzbudzić co najmniej niepokój u tego, kto ją dostrzegł.

Akane?

Od Akane CD. Rhysa

Gdy wszedł do komnaty strażnik i spojrzał się na mnie, trochę się przestraszyłam. Ale nie przyszedł po to, aby mnie zabrać. Chłopak zaczął z nim rozmawiać, a raczej dawać przemówienie z rozkazami. Jakoś mnie to zbytnio nie zaskoczyło. Mogłam się po nim tego spodziewać. Spojrzałam na jego twarz. Jak zawsze miał taki sam wyraz, ale ciekawiła mnie bardzo jego osoba. - Chciałabym zobaczyć jego prawdziwy uśmiech - powiedziałam pod nosem. Gdy tylko kapitan straży odszedł, zaczęłam analizować słowa jakie to wypowiedział. Należy oficjalnie do Dworu, nie będzie tolerował przeganiania mnie czy też Księcia, pozwolicie jej robić to co będzie chciała, służki, komnaty, ubrania i czego tylko jeszcze będę chciała. Nie mogłam tutaj zostać, chociaż było mi miło z kimś porozmawiać. Wzięłam swoją torbę i wstałam.
- Wybacz mi, ale nie mogę tutaj zostać. Miło z twojej strony, ale nie mogę. Muszę wrócić i ochronić innych, a w szczególności ciebie. Dołączyłam do Dworu Nocy, aby ochronić ciebie i cale twoje królestwo wraz z ludźmi, którzy tutaj mieszkają - Książe podbiegł do mnie, a ja wzięłam go na ręce. - Będę ciebie odwiedzała każdego dnia i zrobię prawie wszystko to co będziesz chciał - dodałam. - Przepraszam, ale też ci dziękuję - uśmiechnęłam się lekko. - Teraz muszę iść, ale przyjdę jeszcze dzisiejszej nocy - pogłaskałam go po głowie, tak jak kiedyś robił mi to mój brat. Nim się zdążył obejrzeć mnie już nie było.

<Rhys?>

Od Akane CD Sansity

Dziewczyna od razu zauważyła podobieństwo pomiędzy mną, a moim bratem. Gdy tylko zobaczyłam zdjęcie jej i jej brata, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Dając mi drugie zdjęcie chłopaka, wyplułam, aż trochę wody. Azula zakryła usta, aby się nie roześmiać.
- Przyznaj sama, że teraz za nic siebie nie przypominamy - uśmiechnęła się, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć. Jej brat jak i ona sama różnili się i to bardzo, bynajmniej teraz.
- Azula muszę już iść - powiedziałam, gdy tylko zobaczyłam kto wszedł do karczmy. - Proszę pana, czy jest stąd jakieś inne wyjście? - spytałam mężczyzny stojącego za ladą. On wskazał mi drogę, a ja szybko się stamtąd ulotniłam. - Azula zajmij się Księciem - powiedziałam, zostawiając dziewczynę jak i psiaka.
Mężczyzna jaki wszedł do karczmy, ostatnio mnie szukał bo pokaleczyłam ostatnio mu kilku gości z jego bandy. Dlatego mnie szukał, ale zawsze zdążyłam mu zwiać, nie dotyczyło się to dzisiejszego dnia. Mężczyzna biegł za mną i to nie sam. Skręcałam w każdą uliczkę jaką tylko mogłam, aby zaprowadzić go tam, gdzie nie byłoby ludzi. Zaprowadziłam go do jednej z ciemnych uliczek do które nikt nie wolał się zbliżać.
- Zabiję ciebie dziewczynko! - po tych słowach rzucił się na mnie wraz ze swoją bandą. Po pięciu minutach wszystko było załatwione, oni nie powinni się więcej do mnie zbliżać, a ja do nich. Wracałam do karczmy, ale gdy tylko tak szłam, czułam jak ktoś mnie śledzi. W ostateczności dostałam znak, że ma dla mnie zadanie do wykonania, a było to w postaci strzały z łuku i przyczepioną do niego kartką.
- I znowu się szykuje zadanie - powiedziałam cicho, a przede mną stanęła zmęczona Azula wraz z Księciem w rękach.
- Czy nic ci nie jest? - spytała się zdyszana.
- Spokojnie, przecież to nic takiego - odpowiedziałam, a ona spojrzała się na mnie ze złością.
- A to zadrapnięcie? - wskazała palcem na policzek.
- To nic takiego - odpowiedziałam. Schowałam kartkę jak i łuk do swojej torby.

<Sans?>

Od Sansity CD Rhysa

Myślałam nad sytuacją. Pieszo, powozem czy jakkolwiek środkiem transportu nie da się zdążyć, ludzie mogą być w niebezpieczeństwie całkiem dużym. Trzymałam się swoich zasad- nie zdradzać ani siebie ani pełnych mocy, tylko w ostateczności. Ale przedostanie się to nie będzie taka trudna sprawa. Zatrzymałam się w miejscu.
-Można dostać się tam szybciej. Mogę nas teleportować.
Nie odpowiedział, co potraktowałam za zgodę. Zwykle przy teleportowaniu siebie nie ma problemu ale kiedy chce się to zrobić z kimś innym to trzeba się skupić na tej osobie. Tak właśnie po paru sekundach znaleźliśmy się na miejscu, ślady przechadzki demona były jeszcze świeże. Pogoda niezbyt dopisywała, wiatr pokazywał swoją siłę, dlatego byłam zmuszona założyć kaptur na głowę bo  latające włosy nie były wówczas dobrymi sojusznikami.
-Idzie w stronę mieszkańców- mruknęłam.- Ma jeszcze kilka kilometrów, prawda?
-W tym momencie to będzie jakieś 5 nie więcej.
Czyli łajza jest szybka. Z drugiej strony nie szedł prosto na wioskę, zmierzał pokrętnie. Jego ścieżka wyglądała jakby był pijany i usiłował trzymać się główniej trasy co mu niezbyt wychodziła. W końcu udało się na niego trafić. Skierował się w stronę krzaków i zostawał tam dłuższy czas. Mieszkańcy bezpieczni, tylko jedno bydlę i nawet daleko. W którymś momencie zauważył naszą obecność znudzona włożyłam ręce do kieszeń w ulubionej bluzie. Oblizał się bo najwidoczniej nie rozpoznał nas po czym rzucił się w naszym kierunku. Nikt nie zrobił uniku ponieważ nie było potrzeby. Zwyczajnie demon maksymalnie 3 metry przed nami zawisł w powietrzu, kiedy znalazł się mojej kochanej przeźroczystej Szkieleciej Pułapce. Rhys rzucił spojrzeniem w moja stronę, w sumie może miał powody. Nie wykonałam żadnego ruchu a bydlę było uwięzione. Oczy mu się rozszerzyły (demona) na co w odpowiedzi uśmiechnęłam się do niego kpiąco.


Rhys? Zabawa zostawiona dla ciebie

Od Rhysa CD. Sansity

Siedziałem na tronie w sali tronowej, gdy pojawiła się tam Sansity. Skinęła mi głową, a ja przywołałem ją ręką.
- Mam dla ciebie zadanie, Sans. - powiedział na dzień dobry.
- Jakie? - spytała i dygnęła.
Uniosłem brew widząc to, ale nie skomentowałem. Już miałem wyjaśnić jej misję, gdy podszedł do mnie mój zwiadowca.
- Panie? - powiedział ciężko dysząc, ukłonił się i zwrócił się do Sans. - Wybacz, panienko, ale muszę pilnie pomówić z księciem.
- Oczywiście, rozumiem. - odpowiedziała.
Gdy dziewczyna oddaliła się kawałek od tronu, zwiadowca zbliżył się do mnie i konspiracyjnym szeptem dodał:
- Wasza Wysokość...! Na granicy, we wschodnio-południowej części Lasu Niepokoju zauważono... demona! - ściszył głos przy ostatnim słowie.
Uniosłem brew; była to jedyna moja oznaka zdziwienia.
- Nie było ich u nas od... czterech lat? - zapytałem.
- Nie było, panie.
- Jak daleko od jakiegoś miasta?
- 10 kilometrów od muru, następne 10 dalej leży niewielka wioska, książę.
Zamilkłem. Przedostanie się do tamtejszej ludności zajmie demonowi godzinę, naszym powozom około dwóch. Zamyśliłem się. Cienie zaprowadzą mnie tam w półtora. Tak czy inaczej, nie zdążę na czas.
- Zebrać armię, panie?
- Nie... Nie. Sam to załatwię.
- Ale... - protestował.
- Nie zdążymy na czas. Dziękuję ci za informację.
- Ale...
- Powiedziałem nie czy tak? - warknąłem.
- Dobrze, książę, przepraszam.
Machnięciem ręki odwołałem go. Wstałem i ruszyłem w stronę drzwi. Wtedy dołączyła do mnie Sans.
- Jakiś problem, Rhys?
- Ech, demon... Na granicy, 10 kilometrów od muru i 10 kilometrów od jakiejś wioski. - przekazałem jej słowa zwiadowcy i otworzyłem drzwi sali tronowej. Przepuściłem ją przodem i udałem się za nią korytarzami.
- Jedziesz tam?
- Nie mam wyjścia. Dla tamtejszych ludzi może być jednak za późno.
Po chwili milczenia, Sans spytała cicho:
- Walczyłeś kiedyś z demonem?
- Ostatni raz widziałem jakiegoś demona 4 lata temu. I tak, walczyłem z nim.
- Jak tam dotrzesz?
- Dzięki cieniom.
- I zdążysz na czas?
- Wątpię.
Beznadziejność sytuacji przygniatała mnie. Sans zamilkła, gdy dotarliśmy do drzwi wejściowych zamku.
<Sans?>

Od Rhysa CD. Asaki'ego

Gdy zobaczyłem, że ktoś wsypał środek nasenny do wina mojego więźnia, a on osuwa się na ziemię, uniosłem kącik ust w lekkim uśmiechu. Dokończyłem posiłek i kazałem służbie zanieść chłopaka do wolnych komnat dla członków dworu. Zanim to zrobili, zbliżyłem się do Asaki'ego szepnąłem mu do ucha:
- To za to, że narysowałeś śmierć, która umiera.
Przywołałem jednego z członków Dworu i nakazałem mu sprawić, by Asaki śnił - jednak żeby to był jego największy koszmar, naturalnie z udziałem cieni. Gdy mężczyzna to zrobił, skinąłem mu głową w podziękowaniu i odszedłem spokojnym krokiem w stronę swoich komnat. Po dwóch godzinach udałem się do Asaki'ego, który powinien się już budzić.
<Asaki? Na życzenie różne rodzaje tortur ;p >

Od Alyssy CD. Feyry (do Akise)

Znałam całą historię, którą opowiedziała mi księżniczka.
Jednakże, kiedy zagłębiła się w każdy szczegół, wreszcie dotarło do mnie, po co istnieją dwa Dwory. To było jednocześnie tak oczywiste, ale z drugiej strony ciężko było to zrozumieć. Zarówno Rhysand, jak i Freya naprawdę mieli trudne zadanie.
— Dziękuje ci, Wasza Wysokość — odezwałam się cicho. — Naprawdę cię podziwiam i szanuję za twój wysiłek. Rozumiem, dlaczego mój ojciec ci tak służył. I jak widać nieco błędnie zrozumiałam jego słowa — mruknęłam, nieco przybita.
— Alysso, moim zdaniem nie zrozumiałaś ich do końca błędnie. — Zaskoczyły mnie słowa księżniczki. — To prawda, że Court of Dreams jest spójnością naszych dworów, ale nie każdy chce walczyć z demonami, czy raczej będzie chciał — powiedziała z cichym westchnięciem. — Dobrze zrozumiałaś słowa ojca, ale nie odkryłaś do końca ich znaczenia.
Księżniczka również była tylko człowiekiem. Mój podziw do niej rósł. Nie tylko przez fakt, że pomimo młodego wieku rządziła Dworem Dnia, ale także za jej mądrość. Nie znałam Rhysanda i nie mogłam powiedzieć nic na jego temat, ale moim zdaniem Feyra byłaby dobrą władczynią. Przynajmniej zaczęłam nabierać takiego przekonania.
— Wiesz, Wasza Wysokość — zaczęłam. — Jesteś naprawdę wielką osobą.
Nastała chwila ciszy.
— Nie znasz mnie jeszcze do końca, Alysso. Jednakże dziękuje ci za twoje miłe słowa. Wiele dla mnie znaczą.
Księżniczka wstała, po czym ruszyła przed siebie.
Siedziałam jeszcze chwilę na ławce. Czułam się nieco wyzwolona. Nagle moje wątpliwości się rozwiały. Jakby podejść do tego logicznie wszędzie znajdą się osoby mniej dobre lub mnie złe, niezależnie od Dworu, do którego przynależą.
Mogło to być też chwilowe uczucie wyzwolenia, więc wolałam po prostu poczekać i zobaczyć, co przyniesie czas spędzony na Dworze Dnia. Z pewnością będzie czekało tu na mnie niejedno wyzwanie.
Wróciłam do swojej komnaty.
Tam w spokoju zajęłam się opatrzeniem swojej rany. Wyglądała zdecydowanie lepiej niż wczoraj. Niemniej wciąż była lekko opuchnięta. Miałam nadzieję, że nie zdążyło się wdać do niej jakieś zakażenie. Wolałabym tego uniknąć.
Wkrótce opuściłam komnatę, aby udać się do zielarki.

< Akise? Chcesz popisać? :d >

Od Sansity CD Rhysa

Nie było tak źle, jakby co niektórzy mówili. Mogło być gorzej.  Po posiłku powiedział, żebym poszła za nim przez co dotarliśmy pod jakieś inne komnaty. Rhys odwrócił się w moją stronę, zaciekawiło mnie to.
-To twoje komnaty. Sprawdzę parę rzeczy i jutro dam ci znać.
-Oczywiście Rhys...- Ugryzłam się w język żeby nie zapytać co ma na myśli ale chyba zauważył to.
-Dowiesz się jutro. Dobranoc.
-Dobranoc.
Kiedy weszłam do komnaty szybko zlustrowałam ją wzrokiem po czym skierowałam się w stronę łóżka, tak bardzo zachęcał. Gdzieś tak w środku nocy gwałtownie zostałam obudzona przez jakiś hałas i parę przekleństw dochodzących niedaleko drzwi. Tak mnie to zaskoczyło, że przy ocknięciu się zaświeciło mi się moje lewe oko ale na szczęście przygasło gdy się uspokoiłam i wróciłam do snu.
Rano zapomniałam o ciekawostce z nocy. Szybko wskoczyłam w ubrania i nie będąc głodna, teleportowałam się do sali w której poznało się księcia. Już tam był, na powitanie skinęłam mu głową.
-Mam dla ciebie zadanie Sans- powiedział na dzień dobry. Szykuje się trochę rozrywki.

Rhys?

Od Rhysa CD. Katariny

- Powiedz, jakie korzyści będę mieć mieszkając na twym dworze? - spytała Katarina, pierwszy raz chyba normalnym tonem.
Popatrzyłem na dziewczynę w zamyśleniu. Po chwili odezwałem się:
- Dwór zapewni ci bezpieczeństwo, mieszkanie w komnatach w zamku, jedzenie, ubrania, powozy, znajomych, bale, przyjęcia, służbę, strażników... Długo by wymieniać, skarbie, ale masz tu zapewnioną ochronę przed demonami, co najważniejsze. Dostajesz też pieniądze, które możesz wydać na co chcesz. Będąc na terenie mojego Dworu, nikt z naszych nie może cię zaatakować. Będziesz mogła uczestniczyć w naradach i wyrażasz swoją opinię, pomagać nam w walce z demonami... Dużo tego, kochana, więcej dowiesz się od innych członków czy od informatora, który przybędzie do ciebie jutro po południu. On przekaże ci więcej informacji. A teraz - powiedziałem, bo powóz się zatrzymał. - Jesteśmy na miejscu.
Gdy woźnica otworzył drzwi, przepuściłem Katarinę przodem. Wyszedłem za nią i skinąłem woźnicy, by odprowadził konie szkielety i powóz do stajni. Po chwili dołączyłem do Katariny, która stała przed zamkiem.
<Katarina?>

Od Feyry cd. Alyssy

- Jeśli chodzi o Court of Dreams - powiedziałam niepewnie. - To co chcesz wiedzieć?
- Chcę wiedzieć, czym jest dokładnie. Wiem, że należą do niego przedstawiciele Dworu Dnia, zarówno i jak Dworu Nocy, a ich powołaniem jest walka z demonami - zamilkła na chwilę. - Mój ojciec tam należał. Chcę wiedzieć czy te demony są naprawdę tak przerażające jak mówił przed śmiercią? A także pragnę się dowiedzieć dlaczego akurat w Court of Dreams możemy bez problemu porozumiewać się z członkami Dworu Nocy, skoro grozi za to kara śmierci? - przyglądałam się chwilę Feyrze. - Czy w ogóle dobrze myślę na ten temat, Wasza Wysokość?
- Hm, Alysso. Widzę, że dręczy cię wiele rzeczy. Zacznę więc od początku. Pewnie znasz historię Pyrythianu od śmierci mojej matki, królowej Lillian, jednakże... Ja i mój brat, książę Dworu Nocy, wiemy trochę więcej, jako że jesteśmy książętami. Dokładnie 19 lat temu w magicznej krainie - Pyrythianie - ludzie żyli jak w bajce. Królowi i królowej urodziły się bliźnięta, ja i Rhysand. Świat świętował. Wszystko było dobrze... Do czasu, gdy w nasze 5 urodziny dziwne monstrum otruło królową. Po 5 latach moja matka zginęła. W chwili jej śmierci czas stanął. Później znów zaczął płynąć, jednak... Nic już nie było takie samo. Mur, który oddzielał Pyrythian od Ziem Neutralnych, zatrząsł się. Zaczęły pojawiać się w nim dziury. Przez te dziury do Pyrythianu zaczęły ściągać demony. Dokładnie 5 lat później, w piętnaste urodziny moje i Rhysa, jakiś potwór otruł naszego ojca. Minęły 4 lata - a król Nathan zmarł. Podzielił Pyrythian na dwie krainy - Dwór Nocy i Dwór Dnia. Nazwy te wymyśliliśmy ja i książę Rhysand. On, cóż, gra w wielu grach i nosi nieskończenie dużo masek. Jednak, mimo wszystko, to mój brat, znam go cały życie. Gdybyśmy całkowicie zerwali ze sobą kontakt... Handel byłby gorszy, wiele rzeczy niedostępnych można kupić na Dworze Nocy i na odwrót. Poza tym, ja i książę jesteśmy rodzeństwem, kocham go, mimo tego, że to moje przeciwieństwo. Dwa dwory istnieją po to, żeby się równoważyć, tak jak dobro równoważy zło i odwrotnie. Dwór Nocy i Dwór Dnia to dwie krainy, dwa dwory, których wspólna nazwa to Court of Dreams. Razem walczymy z demonami, razem planujemy ''załatanie'' muru, razem chcemy powstrzymać demony. Cóż, po kilku próbach samodzielnego wykonania tych rzeczy, przekonaliśmy się, że dwa dworu więcej zdziałają razem niż w pojedynkę. Mogło by istnieć jedno królestwo, jak za czasów świętej pamięci ojca i matki, ale ja nie oddam tak łatwo władzy, Rhys tym bardziej nie. No więc, przez umowy, traktaty, handel, walkę i wojnę z demonami, równowagę, nasze pokrewieństwo, są dwa Dwory, które łatwo mogą się ze sobą spotykać. Nie pozwoliliśmy na to kiedyś z Rhysem, teraz też tego nie lubimy, bo dobro jest przeciwieństwem zła, zawsze tak było, zawsze tak jest i zawsze tak będzie musiało być. Po prostu, dobro i zło do siebie nie pasują, od tego jest więcej sporów i zamieszek, a tego nam nie trzeba. My z Rhysem to wiemy i szanujemy. I mimo naszej miłości jako rodzeństwa do siebie, też się nienawidzimy... To takie błędne koło. Mimo wysiłków i starań obu Dworów demony dalej przedostają się do Prythianu. Tak, są przerażające i straszne tak, jak mówią, a nawet bardziej. Tak silnie, by zabić królową i króla wielkiego imperium. Tak silne, że zdołały ich otruć i wykorzystać śmierć mojej matki, by zrobić dziury w murze. Od otrucia ojca ani na Dworze Dnia, ani na Dworze Nocy nie widziano żadnego, ale my wiemy, że czekają na właściwy moment, by uderzyć. Dlatego trzeba mieć się na baczności. Ja i Rhysand mamy wiele na głowie z własnymi Dworami, nie potrzebne są do tego demony i spory między członkami różnych Dworów. Ale że problemy z demonami są, to już nie od nas zależy. Dobro i zło są inne, tak jak Noc i Dzień, a my możemy uniknąć zamieszek i kłótni między nimi, więc to robimy. - dokończyłam. - A przynajmniej próbujemy temu zapobiegać.
<Alysso? Stawiasz mnie w trudnych sytuacjach, wiesz? ;p >

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Od Rhysa cd. Akane

Patrzyłem zaciekawiony, jak dziewczyna pociąga węglem na kartce i rysuje... mnie z kwiatem w ręku. Co jak co, ale ta dziewczyna coraz bardziej mnie intryguje. Gdy skończyła, pogłaskała Księcia i ogara i podziękowała mi. Nie wiedziałem za co, ale mniejsza o to.
- Nie masz za co, Akane. - wymruczałem.
Doskonaliła swój rysunek, a ja w tym czasie przywołałem kapitana mojej straży. Po chwili zapukał i wszedł, a ja skinąłem na niego ręką.
- Tak, panie? - powiedział i spojrzał groźnie na siedzącą na ziemi dziewczynę.
Na dźwięk jego głosu Akane lekko podskoczyła, ale uspokoiłem ją skinieniem głowy. Przeniosłem wzrok na strażnika.
- Od teraz, kapitanie... Akane. - wskazałem na dziewczynę. - Należy oficjalnie do mojego Dworu i maci obowiązek ją chronić. Nie będę tolerował żadnego przeganiania jej czy jej psa, Księcia, z moich ogrodów czy jakiegokolwiek innego miejsca. Pozwolicie jej rysować i robić to co pragnie, ile chce, ponieważ ja jej pozwalam. Dajcie jej służki, komnaty, ubrania i to, co będzie chciała. Jeśli będzie niezadowolona, zwolnię was, kapitanie, zrozumiano?
- Oczywiście, książę. Przekażę wszystkim strażnikom. - kapitan ukłonił się i wyszedł z moich komnat, zamykając za sobą drzwi.
Spojrzałem na Akane. Odezwałem się:
- Mam nadzieję, że się nie obrazisz, moja miła...
<Akane?>

Od Rhysa cd. Sansity

- Nie masz za co, Sansity. - powiedziałem.
Dziewczyna słysząc swoje imię poderwała wcześniej pochyloną głowę.
- Proszę, nie mów do mnie pełnym imieniem, Rhys.
- Oczywiście, jak sobie życzysz, złotko. - wymruczałem.
Byłem ciekaw, dlaczegóż to mam się do niej tak nie zwracać, jednak nie drążyłem tematu. Nie chciałem czytać jej w myślach, gdyż tak łatwo traciło się zaufanie. Ja prowadziłem swoje gierki... A Sansity, czy tam Sans, zaintrygowała mnie. Mogła być przydatna na Dworze... Uległa, posłuszna, wierna i lojalna... Może odrobinę zbyt taka ''dobra'', jednakże, wiele ludzi nosi maski, a ktoś kto taki jest lub kto takiego udaje, dobrze wykonuje zadania i jest lubiany przez ludzi.
Skończyliśmy posiłek w milczeniu, a było już trochę późno (ja to tam śpię raz na kilka dni, w końcu moce mojego Dworu są najsilniejsze w Nocy, moje książęce przebijają wszystko - w końcu jestem śmiercią, czego innego się spodziewać ;p). Odprowadziłem więc Sans do jej komnat. Przy drzwiach zatrzymałem się i spojrzałem na nią w zamyśleniu.
<Sans?>

Od Asaki'ego cd. Rhysa

Wychodząc zdążyłem zabrać swoja pelerynke z piurami wiec założyłem ją po drodze. Im dalej szliśmy tym bylismy w bardziej zadbanych rejonach.  Przeszliśmy przez kilka komnat aby znaleść się w jadalni. Jak wszystko tutaj była ciemna i spowita mrokiem. No a ja odznaczalem się tutaj najbardziej przez swój biały ubiur i włosy. Nie ufnie podchodziłem do tego wszystkiego tym bardziej, że pare godzin temu prawie mnie zabił.
- Może teraz odpowiesz co robiłeś na moim cmentarzu? - spytał swoim szorstkim głosem zasiadając do stołu.  Zrobiłem to samo widząc drugą zastawe 2 krzesła od Rhysa.
- Nic specjalnego. Lubuje się w miejscach gdzie są zwłoki i kości. - powiedziałem z uśmiechem wystawiając jeden kiełek na wierzch. Książe się zamyślił, a w tym czasie jego służba przyniosła kolacje. Widziałem że było to jakieś mięso, a do pocia o dziwo po lampce wina. Olrwając to, że nie jestem pełnoletni to nawet ciekawie. Dalej jednak czułem, że coś kombinuje. No i się nie pomyliłem. Kiedy tylko wziołem łyk wina poczułem się senny i otępiały. Wsypał tam środek nasenny. Spojrzałem na niego dalej utrzymując na ustach swój uśmiech, który sam w sobie denerwował.
- Nieczyste zagranie Rhychan. - powiedziałem po czym odpłynołem na dobre.

( Rhys?)

Od Katariny cd. Rhysa

Hm, no teraz nawet spoko się zachował. Jednak pan straszny umie być milutki, wprawiło mnie to w ciekawość. Bez słów wyszliśmy z pałacyku królewny baletowej. Zanim weszłam do karoty, spojrzałam za siebie w jedno z okien gdzie bacznie obserwowała nas Księżna. Uśmiechnęłam się lekko, po czym spojrzałam na mrocznego władce który ukazał swą kulturę, zignorowałam to jednak iż w sumie nie spodziewałam się by ktokolwiek miał do MNIE kulturę. Wychowana w zupełnie innych kulturach sprawia iż nie znam się zbytnio na tutejszej uprzejmości. Usiadłam rozstawiając ręce na boki, natomiast zakładając nogę na nogę. Książę usiadł na przeciwko, gdy wsiadł od razu jeden z poddanych zamknął drzwi i gwizdnął jako znak rozpoczęcia podróży. Chwile potem słyszałam stukanie kopyt które z chwili na chwile były coraz szybsze. Siedziałam ogólnie bez słowa, nie wiedziałam zbytnio jak się odezwać.
-Posłuchaj, Nigdy nie byłam w twoim dworze więc o co ci chodzi z słowem "wracaMY" - z akcentem na "MY". - Poza tym chyba jesteś świadom że przyjmujesz "władze" i odpowiedzialność za morderczynie? - podniosłam brew uśmiechając się pokazując siebie z jak najlepszej strony.
-Jestem tego świadomy - oznajmił znudzony.
-Powiedz, jakie korzyści będę mieć mieszkając na twym dworze? - spytałam z ciekawości, tym razem spytałam normalnie. Nie miałam do niego żadnej agresji ani nawet ochoty ucieczki.
Rhys?

Od Alyssy CD Feyry

Promienie wdzierające się przez szczelinę między zasłonami, zbudziły mnie z mocnego snu. Otworzyłam oczy. Od bardzo dawna nie czułam się tak wypoczęta jak teraz. Zazwyczaj sen nie przychodził do mnie łatwo i moje noce przypominały bardziej dumanie.
Postawiłam stopy na zimnej podłodze.
Kiedy wyjrzałam przez okno, widzę wielkie pola obsypane kwiatami, a jeszcze bliżej potężne, tętniące życiem miasto. Piękne, zapierające dech w piersiach i niezwykle potężne. Przesunęłam dłonią po materiale mojej burgundowej sukni, której wczorajszego wieczora nie chciało mi się z siebie zdjąć. Wszystko to było prawdziwe. Nic mi się nie śniło. Mimo iż od zawsze wiedziałam, że kiedyś trafię na dwór, wciąż nie docierało do mnie, że to już się stało. A tym bardziej, że wczoraj zaledwie stałam się członkiem Dworu Dnia.
Pukanie do drzwi przerywa moje rozmyślanie.
— Proszę — powiedziałam, będąc ciekawa kto przychodzi do mnie z wizytą.
W drzwiach stoi księżniczka Feyra.
— Wasza Wysokość. — Łapię skrawki sukni, po czym dygam. — Co cię do mnie sprowadza? — pytam.
— Witaj Alysso. Chciałabym zaprosić cię na obiad, jeżeli oczywiście znalazłabyś czas.
Zaskoczyła mnie jej propozycja. Czuję lekki niepokój, ale z drugiej strony nie mogę odmówić. W końcu mogę dowiedzieć się też czegoś przydatnego.
— Naturalnie.
— To wspaniale — ucieszyła się księżniczka. — Obiad podany będzie jak zwykle o godzinie czternastej w jadalni. Będziemy też mogły przy okazji porozmawiać na temat Dworu Dnia. Wczoraj nie miałyśmy ku temu sposobności. — Uśmiecha się lekko. — Nie spóźnij się tylko — dodaje, po czym opuszcza moją komnatę.
Wiszący na zegar wskazuje dwunastą.
Czas poświęcam na przygotowanie się. Tym razem rezygnuję z sukni o zimnej tonacji, decydując się na ciepłą, w odcieniu wrzosowym. Trzyma się ona na moim biuście. Górna część oddzielona jest od dolnej przez srebrny, subtelny pas. Od pasa halka ciągnie się w dół, przylegając do mojego ciała, a zwiewniejszy materiał sukni jest lekko rozkloszowany. Sukni z każdym moim ruchem powiewa w kierunku zwrotu, jest lekka. Zakładam lekkie, skórzane buty. Wyglądałam skromnie.
Na obiad dotarłam na czas.
Księżniczka siedziała przy stole, a gdy mnie dostrzegła gestem zachęciła mnie do zasiądnięcia przy ogromnym stole. Wydaje się być tak odległa, siedząc na jego drugim końcu. Służący przynieśli przeróżne potrawy. Nie patrzę na nie. Nie jestem głodna. Przyszłam tu w jednym celu, aby dowiedzieć się czegoś więcej na temat Dworu Dnia. Obserwują ją, gdy w spokoju jadła. Miała nienaganne maniery, a każdy jej ruch wydawał się przepełniony gracją i dumą.
Przerwała posiłek.
— Nie jesteś głodna, Alysso? — zapytała. Za każdym razem, gdy tak oficjalnie wypowiadała moje imię, czułam się dziwnie. Zupełnie jakby za chwile miało stać się coś niedobrego.
— Nie, Wasza Wysokość — odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
— Cóż, w takim razie może przejdziemy do rozmowy. — Wstała od stołu, porzucając najznakomitsze potrawy. Gestem dłoni poleciła mi pójście za sobą.
Ogród, do którego mnie przyprowadziła jest przepiękny. Zupełnie jakby był wyjęty rodem z jakieś bajki. Kolorowe kwiaty mieniły się w oczach, a nad nimi unosiły się kolorowe motyle. Kamienna ścieżka, którą kroczyłyśmy, prowadziła do małego zagajnika, w którego centrum stała biała ławeczka. Księżniczka usiadła na niej pierwsza, a ja zajęłam miejsce tuż koło niej.
— To będzie odpowiednie miejsce na rozmowę — przemówiła do mnie księżniczka. — Pytaj Alysso, pytaj o cokolwiek chcesz — zachęciła mnie, uśmiechając się przy tym delikatnie.
Zastanowiłam się chwilę.
Wszelkie pytania na temat Dworu Dnia, wydały mi się bezsensowne. Dokładnie znałam na wszystkie odpowiedzi, a więc o co tak naprawdę chciałam?
— Jeśli Wasza Wysokość możesz, powiedz mi coś więcej na temat Court of Dreams. — Odważyłam się rozpocząć rozmowę na ten temat. — Zanim trafiłam na dwór ojciec mówił mi o tym.
— Ahh, wspaniały generał Lind. Jaka szkoda, że popełnił samobójstwo. To stało się niedawno, prawda?
Odniosłam wrażenie, że specjalnie zmieniła temat. Nie poddałam się jednak.
— Tak, Wasza Wysokość — odpowiedziałam.
— Jeśli chodzi o Court of Dreams — powiedziała niepewnie księżniczka, zanim zdołałam kontynuować swoją wypowiedzieć. — To co chcesz wiedzieć?
— Chcę wiedzieć, czym jest dokładnie. Wiem, że należą do niego przedstawiciele Dworu Dnia, zarówno i jak Dworu Nocy, a ich powołaniem jest walka z demonami — zamilkłam na chwilę. — Mój ojciec tam należał. Chcę wiedzieć czy te demony są naprawdę tak przerażające jak mówił przed śmiercią? A także pragnę się dowiedzieć dlaczego akurat w Court of Dreams możemy bez problemu porozumiewać się z członkami Dworu Nocy, skoro grozi za to kara śmierci? — przyglądałam się chwilę Feyri. — Czy w ogóle dobrze myślę na ten temat, Wasza Wysokość?

< Feyra? Nic nie szkodzi. Co na to odpowiesz? ^^ >

Od Sansity CD Akane

Popatrzyłam się na fotografię. Gdyby nie to, że powiedziała, że jest straszy od niej to bym osobiście strzelała, że są bliźniętami. Zaskoczenie całkiem nie małe.
-Duże podobieństwo jest między wami- stwierdziłam oddając jej zdjęcie.
-A jak z wami?- Zapytała się zaciekawiona Akane. Wzruszyłam ramionami.
-Diametralnie się obecnie różnimy. Jeszcze parę lat temu, byliśmy chociaż trochę podobni. Zobacz sobie to zdjęcie, miałam wtedy 13 lat a on 12- wyjęłam ostrożnie zdjęcie i pokazałam jej. Patrzyła się zaskoczona to na nie to na mnie.
-Wyglądasz tu...
-Na chłopaka? Owszem, od tamtego momentu akurat zaczęłam zapuszczać włosy bo w tamtym okresie często mylili moją płeć- roześmiałam się. Oddała starą fotografię, za co w zamian dostała nowszą.- Tu masz obecny wygląd mojego brata, wariat dostał w hormonach wzrostu takiego kopa, że ledwo mu sięgam do ramion.
Dziewczyna zrobiła wielkie oczy po czym wypluła wodę, którą akurat miała w ustach. Zakryłam dłonią buzię aby się nie roześmiać.
-Przyznaj sama, że teraz za nic siebie nie przypominamy.

Akane? :3

Od Feyry cd. Alyssy

Następnego dnia wstałam w dobrym nastroju. Ubrałam się w zwiewną, jasno-zieloną sukienkę na ramiączkach. Sięgała nad kolano. Włosy służki upięły mi i wplotły w nie biały kwiat orchidei. Uśmiechnęłam się do nich i podziękowałam im. W trakcie śniadania wpadłam na pomysł odwiedzenia Alyssy i zobaczenia, jak jej idzie życie na Dworze. . Gdy zjadłam, czekały na mnie jednak obowiązki. Tak więc podpisałam kilka dokumentów, udzieliłam paru osobom audiencji, wysłuchałam ich próśb, doradziłam im szczerze i udałam się na spotkanie z moją strażą. Dotyczyło ono bezpieczeństwa mojego i moich ludzi. Wyszłam z sali i ujrzał mnie jeden z mych doradców nieobecnych na wcześniejszym spotkaniu. Rozmawiałam z nim chwilę, po czym pożegnałam się i odeszłam. Dochodziła już pora obiadowa, udałam się więc do komnat Alyssy z zamiarem zaproszenia jej na zjedzenie ze mną obiadu.
<Alyssa? Wybacz, ale taki brak weny na to opko... ;-; >

Od Akane cd. Sansity

Jak się okazało Azula ma brata i to młodszego od niej. Ją jak i jego znali chyba wszyscy.
- Fajnie macie - powiedziałam cicho pod nosem i zabrałam się do jedzenia.
- Akane, a ty masz jakieś rodzeństwo? - spytała się, a ja spojrzałam się w talerz.
- Tak mam. Nazywa się Yukiji, ale mówię na niego Yuki i jest starszy ode mnie o rok - odpowiedziałam po chwili zastanowienia.
- Ładne ma imię. Pewnie jest podobny do ciebie - uśmiechnęła się lekko.
- Jak chcesz to sama oceń - wyjęłam z torby zdjęcie, które zawsze ze sobą miałam. - Proszę! - podałam zdjęcie dziewczynie.
[ k l i k ]
- Tutaj akurat miałam piętnaście lat, a on osiemnaście - dodałam.

<Sans?>

Od Akane cd. Rhysa

Unikałam wzroku chłopaka, gdyż nie chciałam się spojrzeć w jego bezuczuciowe, a raczej tajemnicze oczy. Nie chciałam nic powiedzieć, bo by się jeszcze obraził lub zezłościł. Ciemnooki chłopak pokazał mi, aby poszła za nim. Przywołał psy, które pobiegły od razu za piłka. Przeszliśmy przez jedne, a po tem przez drugie drzwi, trafiając do sali w której znajdował się ogromny, długi stół. Chyba tak jak każde miejsce w tym zamku, było ono ponure i nie mające życia. Jak gdyby chłopak, który stała koło mnie pragnął być samotny i pogrążony w cieniach.
- Mam nadzieję, skarbie, że dotrzymasz mi z Księciem towarzystwa na kolacji. - to nie zabrzmiało jak prośba, raczej polecenie od jakiegoś szlachcica.
- Mogę zostać - odpowiedziałam. Spojrzałam się na psiaki, które się zajadały. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego chciał, abym została. - Smacznego! -powiedziałam, jednak ja podziękowałam i nic nie chciałam jeść.
- Dlaczego nie jesz? - spytał się, patrząc na mnie tymi swoimi oczami.
- Nie jestem głodna. Jeżeli by ci to nie przeszkadzało, to czy mogłabym popracować przy tobie, oczywiście jeżeli nie chcesz to nie musisz się zgadzać - powiedziałam lekko zakłopotana.
- Dobrze możesz popracować, ale co będziesz robić? - spytał się, a ja na niego spojrzałam. Wyjęłam szkicownik i wskazałam na niego. - Będziesz rysować? - spytał się, a ja zobaczyłam u niego trochę inny wyraz twarzy.
- Tak chciałam naszkicować tak jak zawsze kwiat który rośnie w tym ogrodzie, ale zazwyczaj ktoś mi przeszkadza, a moje prace są przerwane w połowie przez co do tego kwiata dorysowuję coś co przyjdzie mi na myśl. Pomimo, że dobrze dostaję za nie płacone to i tak mnie to nie zadowala - chłopak nic nie powiedział, ale wziął się za swój posiłek. Ja wstałam z krzesła i usiadłam na podłodze. Psiaki podeszły do mnie kładąc się koło mnie. Książe po prawej, a drugi po lewej. Spojrzałam się jednym kątem na chłopaka. Wena mnie dzisiaj nie opuściłam. Wzięłam więc węgiel i naszkicowałam jego wraz z najpiękniejszym kwiatem, którego spotkałam i to w tym ogrodzie.
- I jak skończyłaś? - spytał się, podchodząc.
- Tak - uśmiechnęłam się. - Dziękuję ci - dodałam i pogłaskałam psiaki.

<Rhys?>