sobota, 16 lipca 2016

Od Katariny c.d Rhysa

Zasypiajac w ramionach ksiecia, moglam wreszcie w spokoju i bez zmartwien zasnac. Tak cudownie sie czulam.. Tego ciepła no po prostu sie nie da opisac. Nie spałam jednak długo. Pewnosci nie mam czy dlugo czy nie jednak obudzil mnie dobrze znany chlód. Otworzyłam ledwo swoje lisie oczka, pierwsze co ujrzałam to to ze znow jestem sama, natomiast okno jest otwarte. Wciaz trwala noc. Dalej w lisim futerku zeszlam z uszka, nastepnie rozciagnelam swoje łapki jak i kregoslup otwierajac przy tym pyszczek. Moje futerko szybko sie ułozyło gdy skonczyłam rozciaganie. Wskoczylam na parapet zamykajac okienko łapkami. Nastepnie wyruszylam w poszukiwaniu ksiecia. Nie wiem dlaczego tak poztepuje, ale juz za nim tesknie. Moja główka zagladała wszedzie, przy okazji dowiedzialam sie gdzie kto mieszka. Czulam mocno zapach ksiecia swoim wrazliwym noskiem. Jednak w danym pomieszczeniu go nie bylo, czyzby przebywal dlugo u kogos w komnacie? Szukałam dalej, w ciemnym korytarzu zobaczyłam swiatlo z uchylonych drzwi. Zajrzalam a gdy moj wzrok uchwycil ksiecia, pyszczek nabral wesolego znaczenia... Do czasu. Widzial jak ksiaze caluje jak i przytula jedna z dziewczyn dworu nocy. Zamarłam.. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawe iz mialam w wiekszosci racje. Moje uszka opadły a w oczach pojawily sie kryształki, pyszczek posmutniał. Powoli zaczełam sie cofac, odwrociłam swoje ciało i z obnizoną główką jak i ogonami powoli wracałam do siebie. Uznałam ze ksiaze teraz ma wazniejsze sprawy. W połowie drogi otarłam oczy łapkami scierajac łzy, nastepnie wyruszylam dalej. Gdy weszłam, zamknełam od razu delikatnie drzwi. Podeszlam do łużka, ale zamiast wskoczyc.. Ja wbiłam sie pod materac, zwijajac sie pod łuzeczko , plakałam jeszcze cichutko z pare minut. Ale w koncu zasnełam.
Rhys?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz