Nie musiałam się zastanawiać, żeby odpowiedzieć.
-Lepsza druga opcja. Wydaje mi się, że same tego wszystkiego nie zjemy ale innym można dać.
-Więc na co czekamy? Spróbujmy co wyszło z tego wszystkiego.
Podzieliłyśmy zasoby na 3 równe części- jedna dla niej, druga dla mnie, trzecia do oddania. Zaczęłyśmy od ciasta zrobionego przez Akane. Ledwo wzięłyśmy kęs na spróbowanie a od razu wręcz rzuciłyśmy się połaszować dalej. Było wspaniałe. Trochę obawiałam się co do ciastek ale jak się okazało, niepotrzebnie. Też się udały i to w wysokim stopniu. Po chwili nie było już nic dla nas.
-To było wręcz niebiańskie- wymruczała Akane zamykając oczy. Przyznałam jej racje leniwie wstając i pakując słodkości.
-W sumie możemy iść nawet teraz zanieść to dzieciakom, niech też się ucieszą.
-Dobra, chodźmy.
Zebrałyśmy się w sobie i gotowe z wyrobami cukierniczymi pod ręką wyszłyśmy z mieszkania Akane. Kto by pomyślał, że minęło tyle czasu, już zaczynało robić się późno, więc było mało czasu. W planach miałyśmy danie opiekunom przy dzieciach słodyczy i powrót. Co prawda, do dzieci trzeba było przejść przez spory odcinek rynku. Mało było ludzi. Kiedy skręciłyśmy w wręcz wyludnioną ulicę, nagle drogę zagrodziła grupa mężczyzn. Po ich oczach raczej łatwo było rozpoznać cel zagrodzenia.
-Czemu dwie panienki idą sobie same przez takie pustkowie? Chodźcie z nami, zajmiemy się wami- mówili podchodząc bliżej. Nie było nikogo poza nami i nimi.
-Akuś, teraz nie wolno ci patrzyć. Zakryj oczy szczelnie- mruknęłam do niej. Posłuchała mnie ale dla jej bezpieczeństwa sprawdziłam. Mając pewność, że nie zobaczy tu zaraz czegoś okropnego, uśmiechnęłam się do nich, czując jak moje oko zaczyna się świecić jasno na dwa kolory a wręcz dym wychodził z niego. Zwróciłam się spokojnie do podenerwowanych tamtych.- Wydaje mi się, czy to dla was będzie kiepska chwila?
Nie zdążyli odpowiedzieć. Pstryknęłam palcami a z ziemi z prędkością światła wysunęły się rzędy kości, przebijając ich na wylot od brzucha aż po głowę. Śmierć na miejscu. Odwoławszy kości, zniknęły z nimi tez i martwe ciała ale pozostało trochę krwi.
-Droga wolna- mruknęłam do niej. Kiedy otworzyła oczy, wbiła przerażony wzrok w plamy krwi i przeniosła go na mnie.
-Twoje oko!
-Ach tak. Nie przejmuj się- machnęłam ręka przed okiem i wróciło do normalnego stanu.- To jak? Idziemy?
Akuś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz