-I tak nie mam nic do roboty.- powiedziałam.
Wzruszył ramionami. Miał na imię Hades. Jak Pan podziemi. Jednak tego mu
nie powiedziałam. I zaczęłam oprowadzać Hadesa po Dworze i opowiadałam
mu przy okazji co to za miejsce. Udało mi się uniknąć mojego ulubionego
miejsca. A on mnie słuchał i bardzo rzadko komentował lub pytał. Ogólnie
mało mówił jak zauważyłam.
-Czas wracać.- powiedziałam.
Spojrzał na mnie. Nie mogłam odgadnąć jaką emocje wyrażała jego twarz.
Był bardzo ważną osobą dla księcia. A ja? Byłam tylko poddaną. Nikim
ważnym. Więc marnował tylko czas stojąc ze mną.
-Gdzie wracać?- spytał.
-Na festiwal.- odparłam.
Wyglądał jakby się zastanawiał. Po czym pokiwał głową.
-Racja.- powiedział cicho.
Wróciliśmy na ten festiwal. Było coraz więcej ludzi. Westchnęłam cicho.
Rozejrzałam się w poszukiwaniu spokojnego miejsca. Hades stał obok mnie.
Przyjrzałam mu się. Był dość chudy. Ale to na pewno mu pomagało. Tak
samo jego wzrost. Był wysoki. Pewnie mógł szybko biegać. Ja nie miałam
się na co skarżyć. Mój wzrost i waga są jak dla mnie idealne. Nie byłam
za niska ani za wysoka. Westchnęłam cicho widząc brak pustych miejsc.
(Hades?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz