niedziela, 26 czerwca 2016

Od Rhysa cd. Sansity

- Wstań, moja miła. - skinąłem głową na dziewczynę i przeniosłem wzrok na pijaka. - A ty, mój drogi... Masz coś na swoje usprawiedliwienie?
Mój głos ociekał pogardą, jednakże pijak tylko wybełkotał coś niewyraźnie. Machnąłem ręką z irytacją i cienie zacisnęły się wokół jego szyi. Odczytałem w jego myślach, że był wtedy z czterema innymi na rynku, po pijaku. Mlasnąłem językiem z dezaprobatą, patrząc na pijaka, który charczał i zaciskał dłonie na powietrzu, gdyż moje cienie były niematerialne. Po chwili nakazałem cieniom poluźnić uchwyt i cofnąć się. Gdy wykonały polecenie, mężczyzna osunął się na ziemię nieprzytomny. Pokręciłem głową i przywołałem cieniste ogary.
- Weźcie to diabelskie nasienie do podziemi. Gdy się obudzi, poddajcie go torturom, dopóki coś powie. Nie będzie chciał mówić, zawołajcie mnie. A i pozwalam wam z nim zrobić, co tylko chcecie, byleby nadał się do przesłuchiwania. - poleciłem.
Dwa ogary z radosnym wyciem pociągnęły nieprzytomnego w stronę drzwi, raz po raz szarpiąc go za ubranie i mrucząc z uciechy. Następnym kilku ogarom nakazałem wyruszyć na poszukiwania reszty pijackiej grupy. Cienie zaskowytały i ruszyły w pogoń, kłapiąc kłami na każdego, kto je mijał. Nie zaszkodzi postraszyć ludzi, nastraszeni są posłuszniejsi i bardziej ulegli. Po chwili patrzenia w dal za ogarami, przypomniałem sobie o obecności dziewczyny, która przywlekła tu pijaka. Spojrzałem na nią i poleciłem jej opowiedzieć wszystko to, co usłyszała z rozmowy pijaków. gdy się zawahała, pokręciłem głową i bezszelestnie zbliżyłem się do niej.
- Sansity, skarbie, chyba nie chcesz podzielić losy tamtego biedaka? - podkreśliłem ostatnie słowo sarkastycznie i uśmiechnąłem się drapieżnie.
<Sans?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz