wtorek, 28 czerwca 2016

Od Rhysa CD. Sansity

Siedziałem na tronie w sali tronowej, gdy pojawiła się tam Sansity. Skinęła mi głową, a ja przywołałem ją ręką.
- Mam dla ciebie zadanie, Sans. - powiedział na dzień dobry.
- Jakie? - spytała i dygnęła.
Uniosłem brew widząc to, ale nie skomentowałem. Już miałem wyjaśnić jej misję, gdy podszedł do mnie mój zwiadowca.
- Panie? - powiedział ciężko dysząc, ukłonił się i zwrócił się do Sans. - Wybacz, panienko, ale muszę pilnie pomówić z księciem.
- Oczywiście, rozumiem. - odpowiedziała.
Gdy dziewczyna oddaliła się kawałek od tronu, zwiadowca zbliżył się do mnie i konspiracyjnym szeptem dodał:
- Wasza Wysokość...! Na granicy, we wschodnio-południowej części Lasu Niepokoju zauważono... demona! - ściszył głos przy ostatnim słowie.
Uniosłem brew; była to jedyna moja oznaka zdziwienia.
- Nie było ich u nas od... czterech lat? - zapytałem.
- Nie było, panie.
- Jak daleko od jakiegoś miasta?
- 10 kilometrów od muru, następne 10 dalej leży niewielka wioska, książę.
Zamilkłem. Przedostanie się do tamtejszej ludności zajmie demonowi godzinę, naszym powozom około dwóch. Zamyśliłem się. Cienie zaprowadzą mnie tam w półtora. Tak czy inaczej, nie zdążę na czas.
- Zebrać armię, panie?
- Nie... Nie. Sam to załatwię.
- Ale... - protestował.
- Nie zdążymy na czas. Dziękuję ci za informację.
- Ale...
- Powiedziałem nie czy tak? - warknąłem.
- Dobrze, książę, przepraszam.
Machnięciem ręki odwołałem go. Wstałem i ruszyłem w stronę drzwi. Wtedy dołączyła do mnie Sans.
- Jakiś problem, Rhys?
- Ech, demon... Na granicy, 10 kilometrów od muru i 10 kilometrów od jakiejś wioski. - przekazałem jej słowa zwiadowcy i otworzyłem drzwi sali tronowej. Przepuściłem ją przodem i udałem się za nią korytarzami.
- Jedziesz tam?
- Nie mam wyjścia. Dla tamtejszych ludzi może być jednak za późno.
Po chwili milczenia, Sans spytała cicho:
- Walczyłeś kiedyś z demonem?
- Ostatni raz widziałem jakiegoś demona 4 lata temu. I tak, walczyłem z nim.
- Jak tam dotrzesz?
- Dzięki cieniom.
- I zdążysz na czas?
- Wątpię.
Beznadziejność sytuacji przygniatała mnie. Sans zamilkła, gdy dotarliśmy do drzwi wejściowych zamku.
<Sans?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz