poniedziałek, 27 czerwca 2016

Od Akane cd. Rhysa

Unikałam wzroku chłopaka, gdyż nie chciałam się spojrzeć w jego bezuczuciowe, a raczej tajemnicze oczy. Nie chciałam nic powiedzieć, bo by się jeszcze obraził lub zezłościł. Ciemnooki chłopak pokazał mi, aby poszła za nim. Przywołał psy, które pobiegły od razu za piłka. Przeszliśmy przez jedne, a po tem przez drugie drzwi, trafiając do sali w której znajdował się ogromny, długi stół. Chyba tak jak każde miejsce w tym zamku, było ono ponure i nie mające życia. Jak gdyby chłopak, który stała koło mnie pragnął być samotny i pogrążony w cieniach.
- Mam nadzieję, skarbie, że dotrzymasz mi z Księciem towarzystwa na kolacji. - to nie zabrzmiało jak prośba, raczej polecenie od jakiegoś szlachcica.
- Mogę zostać - odpowiedziałam. Spojrzałam się na psiaki, które się zajadały. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego chciał, abym została. - Smacznego! -powiedziałam, jednak ja podziękowałam i nic nie chciałam jeść.
- Dlaczego nie jesz? - spytał się, patrząc na mnie tymi swoimi oczami.
- Nie jestem głodna. Jeżeli by ci to nie przeszkadzało, to czy mogłabym popracować przy tobie, oczywiście jeżeli nie chcesz to nie musisz się zgadzać - powiedziałam lekko zakłopotana.
- Dobrze możesz popracować, ale co będziesz robić? - spytał się, a ja na niego spojrzałam. Wyjęłam szkicownik i wskazałam na niego. - Będziesz rysować? - spytał się, a ja zobaczyłam u niego trochę inny wyraz twarzy.
- Tak chciałam naszkicować tak jak zawsze kwiat który rośnie w tym ogrodzie, ale zazwyczaj ktoś mi przeszkadza, a moje prace są przerwane w połowie przez co do tego kwiata dorysowuję coś co przyjdzie mi na myśl. Pomimo, że dobrze dostaję za nie płacone to i tak mnie to nie zadowala - chłopak nic nie powiedział, ale wziął się za swój posiłek. Ja wstałam z krzesła i usiadłam na podłodze. Psiaki podeszły do mnie kładąc się koło mnie. Książe po prawej, a drugi po lewej. Spojrzałam się jednym kątem na chłopaka. Wena mnie dzisiaj nie opuściłam. Wzięłam więc węgiel i naszkicowałam jego wraz z najpiękniejszym kwiatem, którego spotkałam i to w tym ogrodzie.
- I jak skończyłaś? - spytał się, podchodząc.
- Tak - uśmiechnęłam się. - Dziękuję ci - dodałam i pogłaskałam psiaki.

<Rhys?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz