niedziela, 26 czerwca 2016

Od Katariny cd. Feyry

Ahh uwielbiam zapach napadu o poranku. Trzeba z czegoś żyć nieprawdaż? Ale żeby nie było, historia afery była nieco inna. A więc, napotkałam ogólnie nowe tereny gdyż ze swoich musiałam się szybko wynieść, jednak nie zbaczajmy z tematu. Trafiłam na ciekawe miasta pewnej pary królewskiej, słyszałam nie co o nim, ale gdy dotarłam było zupełnie inaczej niż mi opowiadano. Widziałam bestie czyhające przed murami. Weszłam więc niezauważona od innej strony, wspinałam się po jednym z murze dzięki dwóm ostrym sztyletom, wbijając za każdym razem pomiędzy cegłami. Miałam na sobie ciemny kaptur, resztę ciała tak jak wspominałam była bez zmian. Dostałam się do tkzw. Dworu. Wtapiając się w tutejszych mieszkańców zmyliłam strażników, ciekawie się zapowiadało. Mieli tutaj tarasy z jedzeniem jak i przeróżne atrybuty, no miałam przy sobie trochę złota a więc czemu by nie. Stanęłam w krótkiej kolejce, do czasu aż popchnął mnie jakiś mężczyzna, przeczuwam że około lat 20. Zacisnęłam zęby próbując nie wpakować się w bójkę, jeszcze cierpliwość mam.
-Heyka mała, pozwolisz? - oznajmi tępym głosem po czym wypchnął mnie z kolejki wciskając się, no teraz nie wytrzymałam, wyciągnęłam bronie. Skoczyłam na niego przyciskając jego durny łeb do podłoża. Chwyciłam w dłoń jego włosy podnosząc do góry po czym przycisnęłam sztylet do jego krtani.
-Przywitaj się - cicho mruknęłam, ale chwile potem ktoś zawołał straże. Nie minęły trzy sekundy a już przybyli, zebrało się ich ponad sześciu. Mhm.. i co teraz? Stałam.. a raczej siedziałam dalej trzymając chłopaka. Szukałam szybkiego rozwiązania sprawy, czyli inaczej ucieczka. Walka z nimi nic mi nie da, zwłaszcza iż są bardziej osłonięci twardą zbroją. Powoli podniosłam kolano które uciskało kręgosłup mojej ofiary, następnie szybkim ruchem odepchnęłam się wyskakując w powietrze, jak przez kozła ominęłam strażnika na przeciwko mnie. Gdy wylądowałam na ziemi rozpoczęłam tradycyjną ucieczkę, po drodze rozwaliłam jeszcze dwa stragany starając się ich zgubić lub dostać jak najwyżej się da. Nie przewidziałam że jeden z dachów sklepiku był zrobiony z zwykłej skóry, przez co gdy tylko postawiłam tam nogę, przebiłam skórę jak i spadłam w dół witając się z towarem. Upadając na twarde skrzynie zakręciło mi się w głowie, a reszta namiociku przygwoździła mnie jeszcze bardziej. Niestety udało się im mnie złapać, zakuli, i prowadzili do jednego z zamków. Ekstra, ciekawe... dostane od króla po dupie? Zadawałam sobie pytania i podziwiałam... interesujące skarby które mogła bym śmiało gwizdnąć i sprzedać w innym miejscu. Gdy otworzyły się wielkie drzwi przed sobą ujrzałam... królewnę? Nie.. zbyt młoda... musiała być to księżniczka. Ale w takim razie gdzie są królowie? Opuściłam głowę wciąż nosząc kaptur na sobie, wolałam się nie pokazywać od razu. Paniusia podeszła do mnie, od razu spytała czego tu szukam. Tylko tera co odpowiedzieć?
- Spokoju jak i domu Pani - co do kultury jest ona udawana, ale wolałam ratować swoją skórę niż od razu skazać się na śmierć. Wychodzę z każdej opresji.
-Ta dziewczyna przyczyniła się do zniszczenia ponad trzech straganów...
-Dwóch.. - poprawiłam wkurzając strażnika z uśmiechem na mordce.
-Ekhem... jak i usiłowała zabić jednego z podwładnych. - spokojnie wszystko wymienił.
-Wow jakiś ty szlachetny - pyskowałam. Księżniczka podniosła brew, następnie zdjęła kaptur a ja wyprostowałam się spoglądając na nią swoimi zielonymi oczyma.
-Na swoją obronę, oświadczę iż nie ja rozpoczęłam bójkę. - oznajmił pewna swego, nie bałam się w zasadzie niczego.
-Jak cię zwą? - spytała, o dziwo spokojnie ze mną rozmawiała, ej ludzie to mnie drażni.
-Rebeka - oczywiście nie sądzicie chyba że podam swoje prawdziwe imię. Wole by zbytnio o mnie nie słyszano, zwłaszcza w pobliżu.

<Feyra?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz