poniedziałek, 27 czerwca 2016

Od Sansity do Asaki'ego

Stojąc w cieniu w lesie, obserwowałam z nudów pustą ścieżkę biegnącą przez las. Wyjątkowo nikogo nie było, aż dziwne. Już myślałam nad możliwością przejścia się gdzie indziej ale usłyszałam jak ktoś przeskakuje przez powalony konar drzewa całkiem blisko, bowiem przy tym danym leżącym drzewie była ciapa i za każdym razem gdyby ktoś chciał to przejść, dałoby się usłyszeć charakterystyczny plusk. Nie ruszając się, obserwowałam tajemniczą postać, która szła sobie dalej. Uśmiechnęłam się pod nosem- wypadałoby się przywitać bo może ten ktoś zejść na zawał, gdyby nagle zobaczyłby takiego ukrytego za drzewami śmieszka.
Nałożyłam sobie kaptur od ulubionej niebieskiej dużej bluzy na głowę i w stosownej odległości poszłam za tym kimś. Widziałam jak się rozgląda, pomogłam mu wzbudzić ciekawość stając i łamiąc leżącą gałązkę po czym umknęłam w bok. Spojrzał natychmiast do tyłu. Ach, więc to jakiś chłopak. Zatrzymał się przed mostem dzielącym od kolejnej części lasu i ponownie się rozejrzał. Idealny moment. Wtedy właśnie szłam w jego kierunku nie kryjąc się z tym ale dalej nie pokazując twarzy. Odwrócił się akurat gdy stanęłam metr za nim po czym wyciągnęłam spokojnym ruchem w jego stronę swoją dłoń. Gdy ją chwycił, rozległo się dziwne bzyczenie i ręce zaczęły lekko wibrować. Zaśmiałam się.
-Heh, stary numer z przyciskiem nigdy nie zawodzi. Cześć młody- powiedziałam ściągając wolną dłonią kaptur po przy bliższym przyjrzeniu łatwo było określić, że jest ode mnie młodszy i co ciekawsze, niższy.
-Kim jesteś?- Zapytał nie kryjąc podejrzliwości.
-Ja? Sans Skeleton, co ma tonę wolnego czasu- zażartowałam z nazwiska.- Jak się pospieszysz, to kawałek dalej jest coś ciekawego. Pójdziemy to zobaczyć?

Asaki? xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz