Patrzyłam na niego w milczeniu, przy czym odparłam dopiero po chwili.
-Grillby to mój dobry znajomy, często do niego wpadam. Ot, tak po znajomości.
-Więc tak- kiwnął głową bez przekonania. Uśmiechnęłam się w jego kierunku ale spojrzenie zrobiło się momentalnie chłodne.
-Zatem domyślasz się, że znajomość, i się dba o interesy? Naprawdę szkoda mi go kiedy są jakieś problemy. Liczę, że rozumiesz- westchnęłam wstając. Po chwili krzyknęłam go pozbawionego pierścienia właściciela- Czy szanowny pan mógłby chwile zaczekać?!
-Oczywiście panienko. W czym rzecz?- Zapytał się szczerze zdziwiony.
-Wczoraj była zabawa na rynku i widziałam tam pana. Może wtedy już znikł pierścień? Wie pan, duży ruch, trunki i jedzenie i katastrofa gotowa.
-Faktycznie byłem- powiedział zamyślony.- Być może gdzieś go upuściłem i ktoś go zabrał. No nic, może jeszcze się znajdzie. Przepraszam za problem- zwrócił się do właściciela gospody. Grillby odetchnął z ulgą.
-To w pełni zrozumiałe. Życzę powodzenia przy odnalezieniu i zapraszam ponownie.
Gdy wyszedł, emocje opadły z mężczyzny, który opadł na krzesło głęboko oddychając. Spojrzałam na niego badawczo.
-W porządku?
-Tak tak. Wielkie dzięki Sans, naprawdę- powiedział z lekkim uśmiechem poprawiając swoje okulary.
-Nie ma problemu. odpocznij sobie, trzeba w czymś ci pomóc?
-Rąbanie drewna tylko.
Odwróciłam się z uśmiechem do Aidena.
-Aiden z chęcią ci pomoże, prawda?
Aiden xD? Wybacz, że tak długo ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz