Na słowa Mortem zaśmiałem się cicho.
- Później to padniesz ze zmęczenia, moja droga. - szepnąłem jej do ucha.
- Nie... - zaprotestowała i potrząsnęła głową.
- Przecież widzę, jak się zachowujesz. - nie dając jej czasu na odpowiedź, dopowiedziałem. - Chodź.
- Gdzie?
Położyłem dziewczynie palec na ustach i uśmiechnąłem się tajemniczo. Wziąłem ją w ramiona i przytuliłem do siebie.
- Cii... Zaniosę cię do twojej komnaty. - powiedziałem i ruszyłem niespiesznym krokiem w stronę zamku, ostrożnie stawiając kroki, by iść spokojnie oraz żeby Mortem miała jak najwygodniej.
<Mortem?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz