Położyłem powoli dłoń na jej głowie.. Miała bardzo, ale to
bardzo miękkie włosy. Ogólnie cała była zadbana. Następnie otuliłem swoimi
ramionami cieplutkie ciało dziewczyny, której imienia wciąż nie znałem. Nie
protestowała, a chciałem ją mieć przy sobie.
- Miła damo.. czy nie
mógłbym wpierw poznać imienia twego? – spytałem z kulturą typową dla
szlachcica.
Tak jakoś wzięło mnie nie na to wszystko. Bycie miłym..
bycie czułym.. bucie spokojnym i w razie czego podporą. Takie było chyba moje
zadanie. Nie kochać, tylko opiekować się. W końcu już od dzieciaka zajmowałem
się siostrą.
Dziewczyna lekko zbliżyła się do mojego ucha i szepnęła:
- Katarina.
Jej imię było piękne i wyjątkowe.
- Jacob – wesoło odparłem.
– Nalezę do Dworu Dnia..
Reakcja dziewczyny była niemal natychmiastowa.. przygniotła
mnie do drzewa i wyjęła broń. Trzymała ją przy brzuchu.. ja ze spokojem
spojrzałem jej w oczy. Wiedziałem tylko jedno.. ale bo teraz zginę, albo jakoś
się wyratuję, chciałbym jednak jak już zachować szansę na jej zaufanie gdy
przeżyję. Nie bałem się. Wiedziałem, że dziewczyna nie jest zła ani nic. Nawet towarzyska
i miła. Ale jakieś tam głupie zasady w Dworach zakazywały przyjacielskich
kontaktów z członkami innego Dworu. Pewnie dlatego jest tak.. smuci mnie to.. spuściłem
wzrok.
- Rozumiem, że klany
walczą między sobą.. nie chce, byś miała przeze mnie problemy.. – powiedziałem znów
zaglądając w jej rozgniewane spojrzenie.
Delikatnie wziąłem jej broń i przyłożyłem ostrzem przy
sercu.. nie opierała się.. jak przed moimi ramionami nim dowiedziała się z
jakiego klanu jestem.
- Możesz to zrobić..
jestem szczęśliwy, że cię poznałem.. – odparłem i położyłem na chwilkę dłoń na
jej policzku przecierając go kciukiem.
Następnie zamknąłem oczy i czekałem.. co się stanie.. jak
się stanie. Nie znam uczucia śmierci.. a swe życie zamiast oddać bliskiej..
umierającej osobie.. powierzam dziewczynie.. dziewczynie której jeszcze wczoraj
nie znałem.. czyżbym upadł już na samo dno samotności..?
[Katarina?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz