poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Od Mortem

Przechadzałam się po Dworze. Jak zazwyczaj szłam sama nie oczekując, że ktoś mi nagle potowarzyszy. A do mojej komnaty wracać się nie chciałam. Z resztą było już dość późno. Więc jedyne co było słychać to dość ciche stukanie moich trochę wyższych butów. Nie odczuwałam zmęczenia. Przyzwyczaiłam się do spacerów nocą. Wsłuchiwania się w stukot własnych butów. W ciszę, która otaczała mnie z każdym krokiem. Kochałam ciemność, która mnie otaczała. Nie chciałam oświetlać swojej drogi mimo, że miałam taką możliwość. Wolałam zostać niewidoczna.
Wszystko wokół mnie wydawało się być opustoszałe. Chociaż według mnie w cale tak nie było. Ktoś w końcu musiał chodzić w nocy. Westchnęłam cicho na swoje myśli. Trochę bałam się kogoś spotkać. Jednak musiałam jakoś dać radę. Jak zawsze. Rozejrzałam się dla własnego bezpieczeństwa. Chociaż wiedziałam, że nic mi nie powinno grozić. Wszyscy już raczej spali. Przynajmniej wszyscy, których powinnam się bać. I w tej ciemności nagle na kogoś wpadłam.
-Przepraszam…- powiedziałam.

(ktoś?)

1 komentarz: