Spojrzałem w okno, na ścieżkę pomiędzy górami oddalonymi stąd o wiele kilometrów, śladem Akane i westchnąłem. Dziewczyna spojrzała na mnie pytająco. Przymknąłem na chwilę oczy, po czym je otworzyłem.
- Podobno prowadzi do morza, którym można dopłynąć na inny kontynent. - wyjaśniłem. - Nikt jednak nie wie tego na pewno.
- Dlaczego? - spytała Akane. - Czy nikt nigdy tamtędy nie szedł?
Zaśmiałem się krótko, bez śladu rozbawienia.
- Szli. - powiedziałem po chwili. - I to wielu.
- To czem...
- Nikt nie wrócił. - przerwałem jej chłodnym tonem, pozbawionym jakichkolwiek emocji. - Do dzisiaj. Nie ma od nich żadnych wieści. Moje cieniste stworzenia wysłane tam przeze mnie, wróciły. Mówiły jednak o dziwnej sile ściągającej je w dół, w przypadku ptaków. Jeśli poszły tam stworzenia lądowe, podobno coś bardzo chciało, by zeszły ze ścieżki, w stronę otaczającej jej ciemności. Moje cienie mają wolę lepszą, silniejszą niż istoty ludzkie, jednakże i one prawie się poddały. Kazałem im zawracać, gdy tylko miały ochotę odpuścić i zboczyć z trasy. To było zbyt ryzykowne, wysyłać tam kogokolwiek, także więc po uzgodnieniu z doradcami, także z dworu Feyry, i z samą księżniczką, zaprzestaliśmy organizować wyprawy tam. Zwłaszcza, że nikt nie chciał tam wyruszać. Oczywiscie, gdybym im rozkazał, poszliby, jednak mam lepsze serce, niż się wydaje, i nie zamierzam ryzykować życia czy psychiki moich poddanych dla zaspokojenia własnej ciekawości, mojej bądź moich doradców.- mówiąc o swoim sercu, mój głos stał się zdławiony. - Po prostu, mimo ich nalegań, nie zrobię tego.
Pod koniec mojej wypowiedzi zamknąłem oczy z bólem.
- Co się stało? - wyszeptała po chwili Akane.
- Mój... Mój poddany, najwierniejszy doradca, poszedł tam. Mimo moich rozkazów, że ma tego nie robić, próśb, poszedł. Nie wrócił. - wyjaśniłem i westchnąłem.
<Akane?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz